Chyba powinnam odgryźć sobie język zawsze, gdy mówię, że nic mnie już nie zdziwi...
Oglądam wiadomości w mediach, a tam w kółko o procesie w sprawie smogu oraz o transferze naszego piłkarza Piątka do włoskiego klubu piłkarskiego.
Dlaczego się dziwię?
Grażyna Wolszczak wytoczyła proces Skarbowi Państwa o zatruwanie środowiska. Proces wygrała, pieniądze z zadośćuczynienia przekazano na szczytny cel.
Wszelkie szczytne akcje popieram, ale w tej sprawie moje zdziwienie bierze się stąd, że to nie Skarb Państwa, ale my to odszkodowanie zapłacimy, a ja nawet autem rzadko jeżdżę, w piecu nie palę...
Może powinnam domagać się od władz miasta odszkodowania za to, że niektórzy w moim mieście palą śmieciami lub rzucają śmieci gdzie popadnie, nie mówiąc o podrzucaniu takowych tym, którzy za wywóz odpadów płacą i to niemało.
Rozumiem intencje, chęć zwrócenia uwagi na problem, ale jeśli do tego pozwu dołączą pozwy zbiorowe, to jak się to przełoży na czystość powietrza?
Czy po zapłaceniu kar przez państwo czyli przez nas wszystkich świadomość obywateli wzrośnie?
Niedawno jakiś starszy pan wygrażał pięścią do znajomej:
- Pani, ten smog to przez prezydenta miasta...
- A czy to prezydent oponami w piecu pali?
Drugie zdziwienie dotyczy nie tyle zjawiska, ile sposobu mówienia o nim.
Mamy oto gwiazdę piłki nożnej, którą "sprzedano" do Włoch by tam piłkę kopała za niebagatelne wynagrodzenie.
No super, powiedzą kibice, że to sukces. Z sukcesów Polaków powinniśmy się cieszyć.
Trochę bulwersują mnie te wszystkie pieniądze, ale świat piłki rządzi się innymi prawami.
Słyszę natomiast, że ów piłkarz jako uczeń do nauki nie miał smykałki, miał za to pasję sportową i dobrze.
Ale mówienie, że teraz to on dopiero swoim nauczycielom pokazał, bo zarabia w miesiąc tyle, ile nauczyciel przez rok nie zarobi, to chyba nie ta droga do edukowania młodzieży w sprawie dokonywania wyborów na przyszłość, że o dniu dzisiejszym nie wspomnę.
Może nie mam racji, może się czepiam, ale nie dziwmy się później, że to kasa niektórym przesłania wszystko...