Post dedykuję Karolinie, która jest dzielną dziewczyną , a swoją aktywnością mogłaby zawstydzić niejednego maratończyka... a w swoim poście o zmaganiach z trudnościami i pojmowaniu samej siebie napisała:
"...wszyscy tak naprawdę jesteśmy wyjątkowi. Bez podziału na pełno i niepełnosprawnych. Pamiętajcie o tym! "
Często słyszymy o osobach niepełnosprawnych fizycznie lub intelektualnie, nie nam rozsądzać, która z tych niesprawności jest bardziej uciążliwa, obie utrudniają życie tym właśnie osobom i ich rodzinom, ale nie poprzez istnienie takowych ograniczeń, a raczej przez bariery architektoniczno-prawne oraz czysto ludzkie.
Sama łapię się na tym, że nie wiem jak pomóc, na przykład niewidomej osobie czy komuś na wózku, a pomagając źle, można zrobić krzywdę. Myślę, że oprócz zajęć z pierwszej pomocy, powinniśmy wprowadzić zajęcia z pomocy osobom niepełnosprawnym.
Skąd taki temat? z powodu podziwu dla Karoliny właśnie, a poza tym, moja synowa była na spotkaniu z Janem Melą.
Nie będę się rozpisywać o nim szerzej, kto nie zna, znajdzie.
Spotkanie zorganizowano dla pracowników pewnej firmy, by zmotywować malkontentów i osoby o małym poczuciu wartości do pracy nad sobą.
Bohater spotkania mówił o swoim oswajaniu się z brakiem ręki i nogi, o tym, że nadal spotyka się z różnymi barierami i nieprzewidzianymi sytuacjami, które wynikają też z tego, że chce być traktowany normalnie, ale jednocześnie wszystkiego nie przeskoczy...
Spodobała mi sie opowieść o jego pierwszej wyprawie w wysokie góry wraz z innymi niepełnosprawnymi.
Szedł w parze z niewidomym i w pewnym momencie pyta go: a ty się nie boisz?
Czego? przecież nic nie widzę...
Anna Dymna, pracująca z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie wielokrotnie podkreślała, że bije od nich niezwykłe ciepło, radość, chęć obcowania ze sztuką. Lubia sie przytulać i chętnie pomagają.
Czy my, zdrowi na ciele i umyśle, widzący właściciele wszystkich kończyn nie boimy się czasem niepotrzebnie?
Czy własnego lenistwa i strachu przed nowym nie zrzucamy na tzw. okoliczności obiektywne?
Czy nie mamy wymówki na każdą okazję, a to brak kasy, a to czasu, a to humor nie taki...
Czasami, gdy siedzę w fotelu, moim ulubionym z widokiem na wróble i zastanawiam się czy wyjść na spacer, bo wieje, przypominam sobie tych, którzy wiele by oddali za jeden taki spacer, za możliwość wyjazdu do lasu, za spotkanie w kafejce przy kawie...
Nie na wszystko potrzebne są wielkie pieniądze, znajomości czy kalifornijskie słońce, czasami wystarczy zapał i ciekawość świata.
Może więc niepełnosprawność to raczej stan umysłu, bo jak powiedział ktoś mądrzejszy ode mnie - umysł jest jak spadochron, by móc działać jak należy, musi być otwarty.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą odwaga. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą odwaga. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 14 października 2019
środa, 5 października 2016
Ośmioro wspaniałych...
Nie pomyliłam tytułu.
Klasyczne kino, jakie pamiętamy z lat 60-ych doczekało sie nowej wersji w iście amerykańskim stylu. Z przyjemnością obejrzałam w kinie SIEDMIU WSPANIAŁYCH, film nakręcony w świetnej obsadzie, przypominający charakterem oskarową produkcję Django. Oczywiście żaden ze mnie krytyk filmowy, więc proszę nie sugerować się za bardzo, to moja prywatna opinia. Western nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale bywają takie filmy, których wymowa zapada głęboko w myśli, a w kinie wgniata nas w fotel.
Film krwawy, więc jeśli ktoś nie lubi krwi i śmierci na ekranie, to niech sobie odpuści. Idąc do kina zadawałam sobie pytanie - co jeszcze można zrobić z tak znanym motywem, co nowego można pokazać widzom, mającym w pamięci film z Yulem Brynnerem i Stevem McQueenem ? Nie rozczarowałam się i polecam. Dobór aktorów do galerii postaci występujących w filmie, jak dla mnie wspaniały, ale najbardziej zaskakujące jest powierzenie roli inicjatora zdarzeń kruchej kobiecie, która determinacji i odwagi ma za dwóch kowbojów.
I właśnie ODWAGA jest chyba głównym motywem w tym filmie. Odwaga, nie oznaczająca jednak bezmyślnego biegania z bronią i strzelania do wszystkiego co się rusza, ale odwaga przeciwstawienia się silniejszemu od siebie w imię odzyskania własnej godności, niezależności i poczucia sprawiedliwości.
Zatytułowałam post "ośmioro wspaniałych", gdyż dla mnie kobieta stająca u boku siedmiu facetów o wątpliwej reputacji w obronie swego domu i sąsiadów zasługuje na miano bohaterki, dorzuciłabym jeszcze jako dziewiątego wspaniałego reżysera, który miał odwagę zmierzyć sie z klasykiem i nakręcić własną wersję. Galeria postaci jest tak różnorodna, że o każdej można by esej napisać i nie są to charaktery kryształowe, każdy mógłby trafić do piekła za dotychczasowe dokonania na tym świecie, ale w opowiadanej historii nie o to przecież chodzi.
Chodzi o pomoc ludziom w potrzebie i nie tyle o pomoc konkretną, choć taka też występuje, ile o pomoc w znalezieniu w sobie sił i determinacji do walki. Nie każdy rodzi sie wszak bohaterem.
Ileż to razy my sami godzimy się na to, co przynosi nam los, co zastajemy w miejscu pracy, na ludzi, jakich spotykamy. Niektórzy z nas najpierw nadstawiają drugi policzek, bo tak ich wychowano, bo urodzili sie na klęczkach i tak żyliby do końca, gdyby...
Gdyby nie jakaś osoba na ich drodze, jakiś impuls, który wyzwoli całe pokłady buntu i bohaterstwa.
W myśl zasady, że lepiej umrzeć w walce o lepsze jutro, niż żyć na klęczkach i pozwolić innym na ograniczanie naszej wolności - cokolwiek to znaczy.
Podobno zbytnia pokora i uległość wzbudza w prześladowcy jeszcze większą agresję, trzeba więc nauczyć sie przeciwstawiać, nawet dla zachowania własnej godności, by zawsze patrzeć w lustro bez obrzydzenia.
Nauczmy się walczyć lub pomóżmy innym zawalczyć o siebie.
Klasyczne kino, jakie pamiętamy z lat 60-ych doczekało sie nowej wersji w iście amerykańskim stylu. Z przyjemnością obejrzałam w kinie SIEDMIU WSPANIAŁYCH, film nakręcony w świetnej obsadzie, przypominający charakterem oskarową produkcję Django. Oczywiście żaden ze mnie krytyk filmowy, więc proszę nie sugerować się za bardzo, to moja prywatna opinia. Western nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale bywają takie filmy, których wymowa zapada głęboko w myśli, a w kinie wgniata nas w fotel.
Film krwawy, więc jeśli ktoś nie lubi krwi i śmierci na ekranie, to niech sobie odpuści. Idąc do kina zadawałam sobie pytanie - co jeszcze można zrobić z tak znanym motywem, co nowego można pokazać widzom, mającym w pamięci film z Yulem Brynnerem i Stevem McQueenem ? Nie rozczarowałam się i polecam. Dobór aktorów do galerii postaci występujących w filmie, jak dla mnie wspaniały, ale najbardziej zaskakujące jest powierzenie roli inicjatora zdarzeń kruchej kobiecie, która determinacji i odwagi ma za dwóch kowbojów.
I właśnie ODWAGA jest chyba głównym motywem w tym filmie. Odwaga, nie oznaczająca jednak bezmyślnego biegania z bronią i strzelania do wszystkiego co się rusza, ale odwaga przeciwstawienia się silniejszemu od siebie w imię odzyskania własnej godności, niezależności i poczucia sprawiedliwości.
Zatytułowałam post "ośmioro wspaniałych", gdyż dla mnie kobieta stająca u boku siedmiu facetów o wątpliwej reputacji w obronie swego domu i sąsiadów zasługuje na miano bohaterki, dorzuciłabym jeszcze jako dziewiątego wspaniałego reżysera, który miał odwagę zmierzyć sie z klasykiem i nakręcić własną wersję. Galeria postaci jest tak różnorodna, że o każdej można by esej napisać i nie są to charaktery kryształowe, każdy mógłby trafić do piekła za dotychczasowe dokonania na tym świecie, ale w opowiadanej historii nie o to przecież chodzi.
Chodzi o pomoc ludziom w potrzebie i nie tyle o pomoc konkretną, choć taka też występuje, ile o pomoc w znalezieniu w sobie sił i determinacji do walki. Nie każdy rodzi sie wszak bohaterem.
Ileż to razy my sami godzimy się na to, co przynosi nam los, co zastajemy w miejscu pracy, na ludzi, jakich spotykamy. Niektórzy z nas najpierw nadstawiają drugi policzek, bo tak ich wychowano, bo urodzili sie na klęczkach i tak żyliby do końca, gdyby...
Gdyby nie jakaś osoba na ich drodze, jakiś impuls, który wyzwoli całe pokłady buntu i bohaterstwa.
W myśl zasady, że lepiej umrzeć w walce o lepsze jutro, niż żyć na klęczkach i pozwolić innym na ograniczanie naszej wolności - cokolwiek to znaczy.
Podobno zbytnia pokora i uległość wzbudza w prześladowcy jeszcze większą agresję, trzeba więc nauczyć sie przeciwstawiać, nawet dla zachowania własnej godności, by zawsze patrzeć w lustro bez obrzydzenia.
Nauczmy się walczyć lub pomóżmy innym zawalczyć o siebie.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)