Późno została matką, ale nawet do zamążpójścia nie była przekonana, zrobiła to bardziej w obawie przed opinią społeczną, zresztą z mężem była krótko, oboje w różnych miastach, rozleciało się, zanim na dobre zaczęło. Został syn, jej oczko w głowie, jej cała nadzieja.
Dumna była bardzo, że taki śliczny, bawili się w przebieranki i robili fotki, chwaliła się nimi szeroko....
Gdy K. poszedł do szkoły, nie dopuszczała do siebie myśli, że jest inny, oburzała się na sugestie nauczycieli, że potrzebna pomoc psychologa.
Jest przecież samotną matką, radzi sobie świetnie, dziecku niczego nie brakuje, wręcz przeciwnie, spełniała wszelkie jego zachcianki, nie zauważyła tylko, że koleżanki z własnymi dziećmi przestały ją odwiedzać.
Syn dorastał, a znajomi dziwili się, że tak paskudnie traktuje matkę, inteligentny bardzo, oczytany, ale jakby z relacjami nie bardzo sobie radził..
Jej to nie niepokoiło, dumna była, że wychowała go na twardego, inaczej mogliby uznać K. za geja, a to tylko powierzchowność. To tylko eksperymenty młodego człowieka. Tylko w obecności obcych był dla matki wredny i tylko dla jaj robił sobie zdjęcia w stroju nazisty...
Dumna była także, że ciągnie go w świat, chciał uczyć się za oceanem, bo Polska to taki zaściankowy kraj. Nie pytał czy matkę na to stać, to jej problem, do ojca nie pojechał po wsparcie, zbyt honorowy był, zresztą ojciec to mięczak.
W Stanach siedział rok, matka kombinowała kredytami, by zapewnić mu życie na poziomie, bo on taki delikatny, wymagający. Jej do Stanów nie zapraszał, wstydził się, że stara i gruba.
Gdy znudziły go Stany, wymyślił Australię, ale na szczęście zmienił zdanie, bo nie byłoby ich stać na taki wyjazd.
Przyjął zaproszenie chińskiej koleżanki, pojechał najpierw próbnie, zamieszkał przy chińskiej rodzinie, uczył angielskiego bogate chińskie dzieci.
Postanowił iść na studia w Chinach, matka sprzedała pół kamienicy odziedziczonej po przodkach, przecież to taka szansa dla syna, a ona niemłoda, nie wiadomo jak długo będzie mogła mu pomagać.
K. nie spieszył się z powrotem do kraju, matka wynajęła mu mieszkanie w Chinach, musiał mieć przecież odpowiednie warunki do nauki. Gdy zamieszkał z kochanką, uspokoiła się, że jest "normalny", nawet prezerwatywy słała do Chin, bo może tam nie mają...
Wreszcie nadszedł koniec nauki, Chiny spowszedniały, syn oświadczył, że wraca, ale z matką nie zamieszka, potrzebuje mieszkania w stolicy, by szukać odpowiedniej pracy.
Matka sprzedała resztę kamienicy, kupiła synowi 90-metrowe mieszkanie. Na auto nie starczyło, ale i tak K. nie miał prawa jazdy.
K. jest już dorosłym facetem, nadal poszukuje pracy, a matka wyjechała do Niemiec, gdzie za przyzwoite wynagrodzenie dogląda emerytów w Domu Opieki i wysyła pieniądze synowi, bo w tej Warszawie wszystko takie drogie...
Ciężko jej, ma problemy ze zdrowiem, ale wytrzyma. Gdy syn znajdzie pracę, ona odpocznie.