Z pracą związanych jest wiele przysłów i porzekadeł , nie będę ich tu przytaczać, bo nie taki mam cel. W moim domu rodzinnym mówiło się, że żadna praca nie hańbi, wstydem jest tylko kraść. Są także rożne style pracy, różne umowy o pracę i wreszcie różne pobudki podejmowania pracy.
Gdy zaczęłam spisywać okruchy pamięci, uświadomiłam sobie w ilu różnych miejscach miałam okazję pracować, oczywiście była to praca najczęściej dodatkowa, sezonowa lub wakacyjna,studencka, czasami społeczna, ale zawsze przynosząca ciekawe obserwacje i nowe doświadczenia.
Praca tak różna od mojego wyuczonego i wykonywanego zawodu.
Na temat zmiany miejsca i rodzaju pracy są różne teorie: niektórzy twierdzą, że aby uniknąć wypalenia zawodowego trzeba zmieniać pracę co 5 lat; inni rekomendują trwanie w jednej firmie do emerytury, bo to najlepsze dla pracownika i firmy (tak bywa w Japonii, gdzie stanowiska są nawet dziedziczone); jeszcze inni proponują spróbowania pracy na swoim, bo to pozwala sprawdzić swoją zaradność i kreatywność. Bywają osoby, które wręcz brzydzą się etatem, bo wolą być dla siebie sterem, żeglarzem i okrętem. Zawody tzw. artystyczne w ogóle z etatem się nie kojarzą, choć bywają wyjątki.
Myślę, że spróbowanie różnych stylów i rodzajów pracy jest przydatne dla pisarzy, autorów scenariuszy czy innych twórców, ale może być pożyteczne dla zwykłego śmiertelnika, aby pochopnie nie oceniać i nie lekceważyć pracy innych ludzi. Doświadczyłam tego na własnym przykładzie i najczęściej takie opinie o pracy, której charakteru się nie zna, są niesprawiedliwe.
Jakie mogą być jeszcze plusy z takiego doświadczenia?
Dla mnie takie, że :
• na przestrzeni życia miałam okazję przekonać się chociażby, jakiej pracy na pewno nie chciałabym wykonywać za żadne pieniądze,
• różny, najczęściej niewłaściwy bywa stosunek szefów do swoich podwładnych, jakby zapominali, że szefem sie tylko bywa
• praca nie hańbi, raczej wynagrodzenie za nią
• domaganie się poprawy warunków pracy uważane jest za brak szacunku dla firmy lub szefa
• w wielu firmach pracownicy kradną na potęgę, jakby nie rozumieli, że tak naprawdę podcinają gałąź, na której siedzą
• praca umysłowa lub w wolnych zawodach przez niektórych nie jest uważana za pracę na poważnie, jakby tylko ciężka fizyczna robota była pracą
Jeszcze kilka refleksji na temat pracy zawodowej i pracy w domu. Tutaj panowie zakrzykną, że tylko o paniach piszę, bo nie wypowiadam się za płeć przeciwną, oni mają trochę inaczej…
Nasze babcie z reguły nie pracowały zawodowo, ale inny był wzorzec przekazywany kobietom, rodziny bywały liczne i zajęcia domowe zajmowały kobietom wiele czasu.
Jak powiedział ktoś złośliwie o feministkach: walczyły o prawo do pracy, wywalczyły obowiązek pracy. Znam kobiety, które spełniają się bez pracy zawodowej, będąc tzw. gospodyniami domowymi, znam takie, które po odchowaniu dzieci wróciły do pracy zawodowej, znam takie, które nigdy nie pracowały lub krótko, a po rozwodzie żyją z alimentów od męża. Znam też takie kobiety, które deklarowały chęć pracy zarobkowej, kończyły kolejne kursy, ale żadnej pracy nie podjęły.
Trudno tutaj oceniać wybory, bo jakie mamy do tego prawo?
Z moich obserwacji wynika jednak, że kobiety, które nigdy nie pracowały zawodowo często bywają wycofane i odczuwają lęk przed podjęciem jakiejkolwiek pracy, uzależnione są od „opieki” męża i jego chorobę lub śmierć traktują jak katastrofę życiową.
Rzadko, nie pracując zawodowo, kobiety włączają się w jakąś działalność dodatkową i są, mam wrażenie gorzej zorganizowane, zapominają o swoich marzeniach i samorozwoju. Oczywiście krzyczę głośno, że bywają WYJĄTKI! Bo takie też znam!
Myślę, że dużo zależy od partnera, od sytuacji finansowej rodziny, od miejsca zamieszkania , no i od osobowości samej kobiety.
Innym jeszcze przypadkiem są kobiety, którym choroba lub wypadek przerywają studia lub pracę zawodową, a co za tym idzie wiele zamierzeń na przyszłość. Miałam koleżankę, która przeszła na wcześniejszą emeryturę, bo chciała zostać pilotem wycieczek, zaczęła dokształcanie w tej materii i niestety zachorowała, zmarła w wieku 52 lat.
Wiele z nas nie wyobraża sobie pracować i podrzucać komuś obcemu dzieci czy zatrudniać nianie. Ja cieszyłam się, że wracam po urlopie macierzyńskim do pracy, nawet mój mąż stwierdził wtedy, że najwyższy czas…. teraz wielokrotnie marzę o emeryturze, ale jak mawiamy z koleżankami w pracy: nie wiadomo, czy nie tęsknimy za tym akurat czego nie mamy, a gdy już staniemy się emerytkami, może zmienimy zdanie, po roku powiedzmy?
Jeszcze innym tematem jest wynagrodzenie za pracę i w wielu środowiskach ludzie pracujący z pasją, ale niekoniecznie za duże pieniądze uważani są za nieudaczników lub frajerów, a więc na koniec małe podsumowanie na temat tego, co dla kogo jest naprawdę ważne w temacie zarabiania pieniędzy:
Wyszło długo, ale chyba nie umiem krótko...