Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sytuacje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sytuacje. Pokaż wszystkie posty

środa, 22 czerwca 2016

Milczenie niejedno ma imię....

Wpis dedykuję Gabrysi z Mysłowic i Grażynce z Dukli, które zainspirowały temat.

Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Znane i często powtarzane zdanie, ale czy zawsze milczenie jest dobrym rozwiązaniem? Myślę, że zależy to od wielu rzeczy. Pozwoliłam sobie na pewne przemyślenia w tym temacie i obawiam się, że nie będzie krótko, za co niecierpliwych z góry przepraszam.
Pamiętam z dzieciństwa, że najgorszą dla mnie karą było milczenie mojej mamy, potrafiła przez kilka dni nie odzywać się, omijać mnie wzrokiem, udawać, że nie zauważa moich starań o jej uwagę. Wolałam wówczas dostać pasem lub jakąkolwiek karę fizyczną, ale przecież dzieci się nie bije…
Drugim, jakie przychodzi mi na myśl jest milczenie z zazdrości, gdy odnosimy jakiś sukces i oczekujemy kilku słów, jeśli nie pochwały, to przynajmniej obiektywnej oceny, a tu nic, ani słowa, zimny wzrok i szybka zmiana tematu lub oddalenie się bez słowa…
Ciche dni – częsty przypadek milczenia niszczącego związek, gdy zamiast konstruktywnej rozmowy wolimy strzelić focha i nie odzywać się do siebie przez kilka dni. Im dłużej trwa ta przerwa, im bardziej umacniamy się w tym naszym zapiekłym milczeniu, tym ciężej wyciągnąć rękę i przerwać milczenie.
Zdarza się, że pary muszą szukać pomocy z zewnątrz, bo tak zacietrzewiły się w tym milczeniu, że często nie pamiętają już o co poszło. Chyba każdy z nas ma to za sobą, chyba że był dojrzałym partnerem od początku.
Milczenie traumatyczne – zdarza się po bardzo ciężkich przeżyciach, utracie bliskich, po wypadku. Czasem milczy się świadomie, na znak buntu, z powodu urazu lub dotknięta psychika blokuje czynność mówienia. Ale nie jestem specjalistą, więc nie rozwinę tego zagadnienia.
Milczenie nakazane – najczęściej dzieci słyszą: nie odzywaj się, nie zabieraj głosu, nie będę cię słuchać, co ty możesz mieć do powiedzenia? Czasem milczenie nakazane zostało jednostce przez innych członków tej samej społeczności (zakazano zabierania głosu niektórym duchownym lub zakaz dotyczy jakiegoś polityka lub członka organizacji), bądź też wymagane jest przez ustalone zasady np. w kościele, w czasie uroczystości, na koncercie.
Milczący brak zrozumienia lub własnego zdania: niekiedy pytają nas – co tak milczysz? Bo nie zrozumiałem o czym się do mnie mówi i nawet nie wiem o co zapytać, bo w danym momencie nie wiem co odpowiedzieć, bo boję się ośmieszenia, bo temat mnie nie dotyczy, wiec nie zabieram głosu. Pewną odmianą będzie tutaj milczenie zamierzone – aby nie sprawić komuś przykrości lub nie zdradzić swoich poglądów.
Milczenie kontemplacyjne – trwamy w ciszy, aby pozbierać myśli, pogadać z samym sobą lub bezgłośnie pomodlić się, podjąć decyzję, uporządkować chaos w głowie. Mnisi, członkowie bractw czy organizacji narzucają sobie milczenie jako formę wyrzeczenia, postu, rekolekcji, ćwiczenia samodyscypliny i koncentracji.
Dobrym sprawdzianem na pokrewieństwo dusz i udany związek jest wspólne milczenie, mówi się, że gdy potrafimy w swojej obecności milczeć bez skrępowania, to jest to dobry znak. Oczywiście pary czy znajomi mogą milczeć z powodu wypalenia, braku jakichkolwiek więzi, ale myślę, że wówczas milczenie jest męczące i zastanawiające przynajmniej dla jednej ze stron. Zawsze podziwiam pary staruszków idące pod rękę i rozprawiające żywo podczas spaceru. Jak to miło, gdy po tylu wspólnie przeżytych latach mają sobie tyle jeszcze do powiedzenia.
Milczenie tchórzliwe, kiedy nie mamy odwagi przeciwstawić sie prześladowcy, sprzeciwić złu, przymykamy oczy na wiele nieprawidłowości dziejących się wokół nas. Może tchórzymy, może robimy to dla wygody, nie chcemy narażać sie czyniącym zło, zbyt cenimy własny spokój, aby po zabraniu głosu nękano nas, wzywano na świadka...inaczej mówiąc takie milczenie jest cichym przyzwoleniem na całe zło tego świata.
Milczenie sekretne, kiedy ktoś powierzył nam jakąś tajemnicę i chociaż swędzi nas język, lubimy poplotkować, to zobowiązani jestesmy do milczenia, chyba że zostaniemy z niego zwolnieni lub tajemnica przestaje być sekretem.
Ostanie milczenie, które przychodzi mi do głowy to milczenie ze wzruszenia, kiedy odbiera nam mowę z powodu pięknego widoku, niezapomnianego nastroju lub wydarzenia. Pamiętam milczenie mojego męża, gdy po raz pierwszy zobaczył naszego syna, jedyne co mógł wtedy zrobić to pokiwać głowa i przełknąć ślinę…
Czasami marzymy o chwili ciszy, spokoju, o możliwości nie rozmawiania z nikim o niczym. Takie stany trwają chwilę lub nieco dłużej, być może nasz mózg potrzebuje zresetowania, wsłuchania się we własne myśli. Są też tacy, którzy nie odczuwają braku towarzysza rozmów wcale lub tak deklarują. Większość z nas chyba nie zniesie długiego braku konwersacji, wszak nawet więźniowie skarżą się na odseparowanie od innych współwięźniów i brak możliwości porozmawiania z kimkolwiek.
Warto wiedzieć także, kiedy nie zabierać głosu , bo lepiej zachować milczenie, ale tego uczy nas własne doświadczenie i obserwacje prowadzone przez całe życie…