Tytuł:
Pierwiastek zero
Wydawnictwo: Telbit
Liczba stron: 314
Oprawa: miękka
Data wydania: 2009
Oprawa: miękka
Data wydania: 2009
ISBN: 978-83-60848-73-9
Tajemnicza
firma farmaceutyczna postanawia przeznaczyć ogromne środki na badania naukowe
genialnego chemika. W jego nieprzeciętnym umyśle zrodziła się rewolucyjna
hipoteza: w Tablicy Mendelejewa brakuje pierwiastka, który pozwala odpowiedzieć
na nurtujące uczonych całego świata pytanie – jak stworzyć materię ożywioną.
Wraz z postępem pracy naukowej okazuje się, że na udowodnieniu hipotezy
najbardziej zależy pewnej organizacji, która od wieków pragnie posiąść
tajemnicę życia...
Po dwóch tygodniach niemocy czytelniczej trafiłam na książkę, która mnie wciągnęła w wir swych literek. Jednego dnia połknęłam pół książki Ewy Barańskiej Pierwiastek zero. Za radą Cyrysi sięgnęłam po gatunek, po który rzadko sięgam – po młodzieżówkę, bo tak była sklasyfikowana ta książka w bibliotece, poziom IV/P. Jednakże wieku głównego bohatera nie można było jednoznacznie określić, a na pewno miał on powyżej25 lat. Nie było też młodzieży w tej powieści, więc nie wiem, skąd taka klasyfikacja. A co do czego okazało się, że to kryminał i sensacja w jednym. Ale jaka!
Pióro
Ewy Barańskiej znam z książki Nie odchodź
Julio, powieści poruszającej problem nieuleczalnej
choroby. Tym razem autorka sięgnęła po zupełnie inny temat. Mało tego! Jest to
temat stricte naukowy! Głównie z chemii, choć są również wywody z innych nauk ścisłych.
Ale temat jest podany w bardzo przystępnej formie i z wręcz łopatologicznym
wyjaśnieniem, a sama fabuła jest bardzo prawdopodobna. I to chyba najbardziej może
przerażać… albo zafascynować!