Autor: Orina Krajewska
Tytuł:
Bądź. Holistyczne ścieżki zdrowia
Ilustracje:
Kaja Kusztra
Wydawnictwo: Sensus
Liczba stron: 240
Oprawa: utwardzona
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-283-3333-8
Czy długowieczność jest możliwa? Czy
można uniknąć chorób cywilizacyjnych? Jak sobie z nimi radzić? Jak walczyć, by
wygrać lub poprawić komfort życia w chorobie? Co roku w Polsce około stu
pięćdziesięciu tysięcy osób dowiaduje się, że ma chorobę nowotworową. Nowotwory
złośliwe, choroby przewlekłe czy autoimmunologiczne znamy coraz częściej z
najbliższego otoczenia. Pacjenci i ich bliscy są zwykle zagubieni i nierzadko
pozostawieni samym sobie. W aktach desperacji krążą po omacku między medycyną
konwencjonalną i alternatywną, nie wiedząc, komu ufać. Tymczasem idealna ścieżka
zarówno zapobiegania, jak i leczenia to medycyna integralna – spojrzenie na
pacjenta w sposób holistyczny, uwzględniający indywidualne potrzeby chorego i
jego preferencje, z poszanowaniem jedności ciała, psychiki i ducha.
Zdolność organizmu
do samoregulacji i samoleczenia jest przeogromna. (s. 43)
I
co Wy na to? Rewelacja? A może rewolucja w świadomości człowieka na temat jego
samego, jego organizmu? O tym w książce Oriny Krajewskiej, prezesa Fundacji
Małgorzaty Braunek „Bądź”, córki znanej aktorki, która chorowała na raka
jajnika, Bądź. Holistyczne ścieżki
zdrowia. To debiut literacki aktorki.
Organizm człowieka
to niezwykle złożony system zbudowany z bardzo wielu układów. Są one wzajemnie
połączone, współzależą od siebie i komunikują się ze sobą. (s. 18)
Wiedza
medyczna jest naprawdę ogromna w naszych czasach. Ale… Gdy idziemy do
kardiologa, bada on tylko serce; gdy odwiedzamy gastrologa, bada on żołądek;
gdy zaś do dermatologa, to skórę itd. Lekarze badają nas fragmentarycznie i
wybiórczo, widzą narządy, a nie widzą całego człowieka, całego organizmu jako
systemu naczyń połączonych. To domena zdecydowanej większości lekarzy zachodu. Są
wyjątki i nawet takie znam. Kiedyś wysiadło mi gardło i poszłam prywatnie do
laryngologa. Zadał kilka pytań, dotknął mojej dłoni i powiedział, że mam chorą
tarczycę. Zabił mi ćwieka, bo ja przyszłam z gardłem! Miał rację! Od tamtej
pory, gdy potrzebny mi lekarz specjalista, to szukam takiego, który „potrafi
leczyć”. Na dobrego reumatologa trafiłam dopiero po półtora roku.
W modelu
holistycznym pacjent poznaje siebie. Uczy się dbać o siebie. (s. 104)
Medycyna
holistyczna ma zupełnie inne podejście do chorego. Leczenie integralne to kompleksowa
opieka. Szuka przyczyn i usuwa je, a nie tylko tłumi objawy – chorobę. Lekarz wysłuchuje
pacjenta, w jakim celu się u niego pojawił, a nie od razu wypisuje receptę. Rozmawia.
Pacjent to dla niego partner. Indywidualnie podchodzi do niego, korzystając z
medycyny Wschodu, psychologii, ziołolecznictwa, diety, ruchu, duchowości. Przy chorobie
ciała trzeba zadbać o umysł i duszę człowieka. Wielu rozmówców autorki twierdzi, iż obie te medycyny powinny się uzupełniać dla dobra chorego,
każdego z nas, a z drugiej strony zaznaczają, że jest to bardzo trudne z
różnych względów.
Na poziomie
systemowym medycyna konwencjonalna nie chce korzystać z medycyny holistycznej.
(s. 117)