Tytuł: Śpiewaczka
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2021
ISBN: 978-83-08-07386-5
Śpiewać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej… – ale nie o to chodzi. Chodzi o Śpiewaczkę, debiut literacki Macieja Klimarczyka. Co wie o thrillerze psychologicznym psychiatra, seksuolog i biegły sądowy w jednym? Okazuje się, że dużo.
A teraz musimy założyć pani kajdanki. (s. 19)
Przenieśmy się na deski Opery Nova w Bydgoszczy. Diwa Edyta Kantecka niedawno świetnie zagrała rolę Łucji z Lammermooru, a teraz przygotowuje się do Toski. Jednak schodzi ze sceny opery i realizuje swój precyzyjny plan. Odgrywa rolę morderczyni. Zabija z zimną krwią. Jej ofiarą jest sześćdziesięcioletni antykwariusz Witold Kruger. Nie zaciera śladów zbrodni. Sama dzwoni na policję i pozwala się aresztować. Twierdzi, że jest niewinna. Czy aby na pewno? Mistrzowska gra śpiewaczki w więzieniu i szpitalu psychiatrycznym z rozpisanymi kłamstwami i manipulacją na każdy dzień czy objaw szaleństwa?
Wszystkie sprawy są skomplikowane, ale sto czterdzieści osiem to szacun. (s. 29)
Najpierw przykuwa wzrok okładka hipnotyzująca swoją oryginalnością. Pierwsze zdanie jest mocne i brutalne w swej wymowie, intensywne i krwiste. Potem napięcie rośnie. Nawet gdy nieznacznie spada w drugim akcie, to do końca utrzymuje się na wysokim poziomie i nie odpuszcza, aż do zaskakującego finału. Winna popełnienia zbrodni czy nie? Poczytalna w chwili morderstwa czy nie? Uniknie kary czy nie? Te pytania towarzyszyły mi od początku do końca thrillera. Nie takiego zakończenia się spodziewałam. Trochę poczułam niedosyt.
Ze względu na podział powieści na trzy akty przypominała mi ona grecką tragedię, zwłaszcza gdy w finale dochodzi do katharsis. Pytanie, kto doświadczy oczyszczenia? A może ballada Lilije Adama Mickiewicza także znalazła tu swoje odbicie? Zbrodnia to niesłychana, pani zabija pana…
A masz motyw? (s. 121)