Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Literackie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Literackie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 sierpnia 2021

Śpiewaczka

Autor: Maciej Klimarczyk

Tytuł: Śpiewaczka

Wydawnictwo: Literackie

Liczba stron: 288

Oprawa: miękka ze skrzydełkami 

Data wydania: 2021

ISBN: 978-83-08-07386-5

 

 

 

Śpiewać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej… – ale nie o to chodzi. Chodzi o Śpiewaczkę, debiut literacki Macieja Klimarczyka. Co wie o thrillerze psychologicznym psychiatra, seksuolog i biegły sądowy w jednym? Okazuje się, że dużo.

A teraz musimy założyć pani kajdanki. (s. 19)

Przenieśmy się na deski Opery Nova w Bydgoszczy. Diwa Edyta Kantecka niedawno świetnie zagrała rolę Łucji z Lammermooru, a teraz przygotowuje się do Toski. Jednak schodzi ze sceny opery i realizuje swój precyzyjny plan. Odgrywa rolę morderczyni. Zabija z zimną krwią. Jej ofiarą jest sześćdziesięcioletni antykwariusz Witold Kruger. Nie zaciera śladów zbrodni. Sama dzwoni na policję i pozwala się aresztować. Twierdzi, że jest niewinna. Czy aby na pewno? Mistrzowska gra śpiewaczki w więzieniu i szpitalu psychiatrycznym z rozpisanymi kłamstwami i manipulacją na każdy dzień czy objaw szaleństwa?

Wszystkie sprawy są skomplikowane, ale sto czterdzieści osiem to szacun. (s. 29)

Najpierw przykuwa wzrok okładka hipnotyzująca swoją oryginalnością. Pierwsze zdanie jest mocne i brutalne w swej wymowie, intensywne i krwiste. Potem napięcie rośnie. Nawet gdy nieznacznie spada w drugim akcie, to do końca utrzymuje się na wysokim poziomie i nie odpuszcza, aż do zaskakującego finału. Winna popełnienia zbrodni czy nie? Poczytalna w chwili morderstwa czy nie? Uniknie kary czy nie? Te pytania towarzyszyły mi od początku do końca thrillera. Nie takiego zakończenia się spodziewałam. Trochę poczułam niedosyt. 

Ze względu na podział powieści na trzy akty przypominała mi ona grecką tragedię, zwłaszcza gdy w finale dochodzi do katharsis. Pytanie, kto doświadczy oczyszczenia? A może ballada Lilije Adama Mickiewicza także znalazła tu swoje odbicie? Zbrodnia to niesłychana, pani zabija pana…

A masz motyw? (s. 121)

wtorek, 29 czerwca 2021

Dlaczego oczy kota świecą w nocy?

Autor: Dorota Sumińska

Tytuł: Dlaczego oczy kota świecą w nocy?

I inne sekrety ze świata zwierząt

Ilustracje: Joanna Żero

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Liczba stron: 96

Oprawa: twarda

Data wydania: 2017

ISBN: 978-83-08-054215-5

 

Kiedy dziecko zasypuje Was pytaniami o zwierzęta, a Wy nie znacie odpowiedzi, to sięgnijcie po książkę Doroty Sumińskiej Dlaczego oczy kota święcą w nocy? I inne sekrety świata zwierząt. Znajdziecie w niej wiele odpowiedzi.

Do czego służy chropowaty język kotom? (s. 16)

Pytania dotyczą nie tylko naszych milusińskich zwierząt domowych, ale też zwierząt gospodarczych, leśnych i egzotycznych. Autorka zagląda do mysiej dziury i nurkuje w oceanie, przemierza leśne dróżki i te całkiem swojskie. Zaprasza dziecko i dorosłego do niesamowitego świata zwierząt i oprowadza ich po nim. Nie brakuje nowych pojęć, które wyjaśniane są w sposób przystępny i opisowy, np.: trzeszcze, szable, kłujka, chmara. Przytacza kilka rekordów zwierząt, wyjaśnia prawa ewolucji. Zaciekawia, intryguje i zachwyca odkrywanymi sekretami przyrody. Jednakże jednocześnie trochę nas ludzi krytykuje i obarcza winą… za kręgosłup jamnika. Nawet nazywa nas kapryśnymi istotami i nawiązuje do utrzymania porządku.


Komunikatywny język to podstawa książki dla dzieci. Autorka opowiada najprościej, jak tylko można, oraz krótko i zwięźle, by nie zanudzić dziecka. Dodatkowo przekłada język zwierząt na ludzki. Wyjaśnia, na czym polega rozmnażanie roślin i hibernacja, opowiada o kolorach w przyrodzie i strojeniu się zwierząt, tłumaczy, jak rak chodzi tyłem i jak to jest z łapaniem myszy u kotów, czym są garby wielbłądów i worki chomików. Zagadki świata zwierząt przestają być zagadkami. Stają się impulsem do obserwowania zwierząt w naturalnym środowisku i do zmiany nawyków… żeby drzewo nie czuło już bólu. A do tego piękne, kolorowe i czasami nieco przewrotne ilustracje Joanny Żero.


poniedziałek, 14 grudnia 2020

Godzina zagubionych słów

Autor: Natasza Socha

Tytuł: Godzina zagubionych słów

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Liczba stron: 304

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2020

ISBN: 978-83-08-07312-4

Gdy się tęskni za prawdziwą zimą, to wzrok przyciąga zimowa okładka książki. Tak jest w przypadku powieści Nataszy Sochy Godzina zagubionych słów, którą otrzymałam do recenzji ze znanej księgarni internetowej.

Mamy godzinę. (s. 113)

Katarzyna, Marcin, Anna, Borys, Aleksy i Fabian to przypadkowi ludzie, którzy głęboko skrywają swoje tajemnice, problemy i troski. Mijają się co dzień. Spotykają się w kameralnej kawiarni, w pobliskim barze, czasem w kwiaciarni. Każdy z nich ma swoją historię. Pozornie nic ich nie łączy, lecz los ma coś do powiedzenia w tej sprawie. Daje im wyjątkową szansę w przedświąteczny wieczór. Trzeba odwagi, aby z niej skorzystać, gdyż jedna rozmowa w magicznym dniu w roku może zmienić wszystko. Czy godzina wystarczy?

Słowa w tej brakującej godzinie nabrały nowego znaczenia. (s. 40-41)

Natasza Socha swoim bohaterom, którzy nie mogą się pogodzić z odejściem bliskiej osoby, dała jedną szansę. Szansę na to, aby mogli się spotkać z bliskim i przez godzinę z nim porozmawiać. W czasie, kiedy to najbardziej niemożliwe rzeczy stają się realne, bohaterowie siadają na ławeczce i rozmawiają. Z matką, przyjacielem, siostrą, mężem, synem. Mają tylko godzinę i ani sekundy więcej. To dużo i mało. Wystarczająco dużo, żeby wyjaśnić sobie najważniejsze rzeczy i powiedzieć słowa, których nie zdążyło się powiedzieć: „Przepraszam”, „Tęskniłem za tobą”, „Jesteś dla mnie ważna”, „Kocham cię”. Wystarczająco dużo, żeby wyjaśnić nieporozumienia, poznać prawdę, pokochać na nowo, wybaczyć przewiny, zrozumieć drugą osobę i jej punkt widzenia. Lecz za mało, by nadrobić stracony czas.

Wigilia to wieczór wspomnień, taki poetycko-refleksyjny kolaż. (s. 31)

czwartek, 24 maja 2018

Co się dzieje w mieście...

Autor: Fannie Flagg

Tytuł: Całe miasto o tym mówi

Tłumaczenie: Dorota Dziewońska

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Seria: Elmwood Spring

Tom: 4

Liczba stron: 464

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2018

ISBN: 978-83-08-06477-1

 

Rodzina to skarb, życie jest darem, a miłość nigdy nie umiera…
Fanni Flagg to autorka znana zwłaszcza dzięki powieści Smażone zielone pomidory. Ale od niedawna też jako autorka bestselleru Całe miasto o tym mówi. Dla mnie to najlepsza powieść, jaką przeczytałam do tej pory w tym roku. Nie mogłam się od niej oderwać, w czym też pomagały krótkie, króciutkie rozdziały
Jako pierwszy osadnik czuł się odpowiedzialny za tych, którzy zjawili się tu po nim. (s. 12)
Szwed Lordor Nordstom przybył do Ameryki do stanu Missouri i założył farmę mleczarską. Po ogłoszeniu w szwedzko-amerykańskiej gazecie zaczęli do niego przybywać młodzi osadnicy z rodzinami. Przed 1880 rokiem istniała już mała wspólnota rolnicza Swede Town. W maju 1889 roku Lordor postanowił podarować wspólnocie miejsce na wzgórzu – założył tam cmentarz Spokojne Łąki. Każdy mieszkaniec wybrał sobie kwaterę. Nikt nie wiedział, co się wydarzy na tym wzgórzu w przyszłości. Może to i lepiej.  
Dobrze jest wiedzieć, dokąd się zmierza… to daje poczucie bezpieczeństwa. (s. 323)
Lordor był prostym i wrażliwym mężczyzną. Miał 37 lat i wciąż był kawalerem. Przyszłą żonę poznał dzięki ogłoszeniu w gazecie. Miał narzeczoną na zamówienie pocztowe i odbywał listowne zaloty. Bohater wprawdzie skończył tylko pięć klas, lecz był postępowy i otwarty na rozwój własny i innych. Z katalogu budowlanego z pomocą innych wybrał kilka budynków z elementów gotowych do złożenia. Wkrótce został burmistrzem, a miasto zmieniło nazwę na Elmwood Springs i było jednym z wielu typowych amerykańskich miasteczek.
W Elmwood Spirings, jak wszędzie indziej, jedno pokolenie się starzało, a następnie już wkraczało na scenę. (s. 137)
Życie w tym miasteczku płynęło swoim rytmem. Ludzie przyczyniali się do rozwoju swej miejscowości, pracowali z chęcią, pomagali sobie, polepszali swój los i swoich bliskich. Ich życzliwość, serdeczność, dobroć sprawiała, że Elmwood Springs było jedyne w swoim rodzaju. Niech świadczy o tym fakt, że nie było posterunku policji ani policjanta. Mieszkańcy żyli w zgodzie. Problemy rozwiązywano się sposobem. A świat nie stał w miejscu. Życie mieszkańców, rozwój i funkcjonowanie miasta uzależnione było od postępu cywilizacyjnego, rozwoju technologii, zmiany obyczajów, nowych nurtów w kinie i w muzyce, mody oraz wydarzeń i polityki. Działo się wiele rzeczy i to wszystko miało wpływ na sposób mieszkańców patrzenia na świat, co autorka ukazuje poprzez zaznaczanie upływu czasu akcji dekadami mijanych lat.
Zdaje się, że większość ludzi nie wie, co robić z życiem, bo to nie jest jedna rzecz do ogarnięcia – stwierdziła Elner. – To wiele różnych rzeczy, które dzieją się jednocześnie. Życie jest i smutne, i wesołe, proste i skomplikowane, wszystko razem. (s. 357)

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Zielone fascynuje




Autor: Anne-France Dautheville
Tytuł: Sekrety roślin. Przyroda uchyla listka tajemnicy
Tłumaczenie: Andrzej Stańczyk
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-08-06325-5 



Masz zielone? Mam. Grasz w zielone? Gram! I ja zagrałam wraz z Anne-France Dautheville, która pielęgnując własny ogródek, zaczęła fascynować się światem roślin. I to tak bardzo, że napisała książkę Sekrety roślin. Przyroda uchyla listka tajemnicy.
Świat roślin mnie fascynuje. (s. 9)
To prawda, tylko listka, bowiem w książce autorka zawarła tylko ponad 200 faktów z życia różnych roślin z całego świata. Umiejętnie połączyła wiedzę przyrodniczą z historyczną, geograficzną oraz z literatury, a także przywołując mity i legendy. Udowadnia, że rośliny są inteligentne – w procesie ewolucji wypracowały wiele sposobów, by się rozmnażać i przetrwać. W tym celu między innymi nawiązały współpracę z innymi roślinami oraz bakteriami, owadami, ptakami.
Autorka… zaczyna od początku, od przodka życia na Ziemi – sinicy. Przekazuje w sposób krótki i rzeczowy, ale i zrozumiały podstawowe informacje o florze – jak wygląda porządek w świecie królestwa roślin, ile jest gatunków, co kryje się pod nazwami roślin, jak się rozmnażają, porozumiewają, czym się żywią, jak podróżują, o której godzinie się otwierają i zamykają, w jakim wieku one giną, a także jak policzyć nasiona. A nawet ile ważą – na przykład owoc chlebowca jedynie 5 kg.
Melon został przez naturę podzielony na części, by można go było jeść w gronie rodziny. Ponieważ dynia jest większa, można ją spożywać z sąsiadami. (s. 39)
Cos w tym jest, a owe „coś” zauważył Bernardin de Saint-Pierre i napisał w swoim dziele Studia nad przyrodą. Autorka przytacza różne fakty na temat odkryć związanych z roślinami i ich odkrywców. Zgadnijcie, dlaczego Ludwik XIV zakazał jadania ananasa? I dlaczego stary hipis dwumetrową marihuanę chciał przerobić na choinkę?

wtorek, 27 czerwca 2017

Ania z Jabłoniowego Wzgórza



Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: W imię miłości
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Cykl: Trylogia jabłoniowa
Tom: 2
Seria: Owocowa Seria
Liczba stron: 280
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-0805-208-2

Jabłoniowe Wzgórze okazało się starą, rozległą posiadłością. Był to zadbany dwór. […] Dwór sprawiał wrażenie pięknej, solidnej budowli, która przetrwała wiele i zniesie jeszcze więcej. (s. 21)
To właśnie tu przede wszystkim rozgrywa się akcja powieści Katarzyny Michalak W imię miłości, drugiego tomu cyklu Trylogii jabłoniowej. Miejsce spokojne i senne, a z drugiej strony pełne życia. Uroczy dworek za wsią o znamiennej nazwie Koniecdrogi.
30 czerwca, na dworzec we wsi właśnie wjechał pociąg. Pasażerowie wysiedli, a na peronie została drobna, samotna dziewczynka. Czeka na dziadka Edwarda Jabłonowskiego z Jabłoniowego Wzgórza, którego widziała, gdy była malutka. Przyjechała do niego sama trzema pociągami, bo lepszy dziadek, nawet ten nielubiany, niż dom dziecka. A wszystko dlatego, że mama dziewczynki przebywa w hospicjum z powodu raka mózgu i jest w stanie terminalnym.
Mama zawsze mi powtarzała, że ludzie są dobrzy, świat piękny, a życie ciekawe. (s. 15)
10-letnia Ania Kraska przez ostatnie pół roku wzięła na siebie odpowiedzialność za matkę, leki, mieszkanie, za życie, wzięła się za bary z losem. Wiele wysiłku ją to kosztowało, ale doszła do punktu, w którym musiała się poddać. Z natury dobra i ufna dziewczynka po drodze do dziadka przez las spotyka mężczyznę. To on dzieli się z nią kanapką, chusteczką i towarzyszy w podróży do celu. On też ma swój cel – dostać posadę u pana Jabłonowskiego przy koniach.
Takie to czasy nastały, że człowiek przestał ufać człowiekowi i na dzień dobry dopatruje się najgorszego. (s. 19)

czwartek, 13 kwietnia 2017

Gra o tron, polski tron



Autor: Sławomir Leśniewski
Tytuł: Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 416
Oprawa: twarda
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-08-06307-1




Bałtyk stał się w praktyce wewnętrznym jeziorem Szwecji. (s. 257)
Kiedy? W latach 1655-1600, gdy trwała wojna polsko-szwedzka. A najlepiej ten temat zna Sławomir Leśniewski, który w swej książce Potop. Czas hańby i pokoju 1655-1660 rzetelnie opisał tamten okres. To był trudny czas dla Rzeczpospolitej Obojga Narodów, która walczyła o swe ziemie na kilku frontach i z kilkoma przeciwnikami, w której Polska i Litwa były w konflikcie, a zajazdy były na porządku dziennym. Młodszy brat Władysława IV Wazy, król Jan Kazimierz, nie radził sobie zbyt dobrze w tej sytuacji. Wszystko przez jego charakter – buta, tupet, zawiść, wybujałe ambicje, brak wyobraźni, a także głupota i konflikty z magnatami. To pogrążało króla. Jego konflikt z Hieronimem Radziejowskim rozpętał wojnę. Wygnany szlachcic wrócił do Polski… ze Szwedami, którymi dowodził potomek Wazów, kuzyn Jana Kazimierza – Karol Gustaw. Zaczęła się gra o tron. Ten konflikt dynastyczny Peter Englund określił jako:
„prywatny spór między jednym królem, którego nie słuchano, a innym królem, którego nie znano”. (s. 193)
W przeddzień najazdów Szwedów na Polskę król Polski Jan Kazimierz wciąż tytułował się królem Szwedów. Aby uspokoić opinię publiczną, rzekł:
„Nie taki Szwed straszny, jak go tchórze malują”. (s. 101)
Te słowa okazały się puste, a monarcha niebawem uciekł za granicę.
Rzeczpospolita leżała u stóp króla szwedzkiego i jego armii. (s. 143)
Rzeczpospolita miała duży potencjał militarny, ale dla Szwedów była łatwym łupem. Brakowało organizacji i zdeterminowania do obrony ojczyzny, brakowało jednolitego dowództwa i dyscypliny. Szlachta poróżniona była z królem, obojętna była na to, kto nim jest, w dodatku walczyła według przestarzałych zasad. To wszystko przyczyniło się do wojny polsko-szwedzkiej. Wkrótce na tronie Rzeczpospolita Waza zastąpił Wazę, a wojska szwedzkie zajmowały kolejne miejscowości...
Kuzyni po dwóch stronach barykady: Karol Gustaw i Jan Kazimierz.
 Polacy nie przeszkadzali ani w ich [Szwedów] marszrucie, ani w postępach wojsk króla. W istocie Karol Gustaw odbył triumfalny pochód przez Wielkopolskę, bez żadnej poważniejszej walki. Zamiast oznak spodziewanego oporu, spotykał się z gestami uległości i oddania. (s. 146)
Cóż… polska szlachta nie podejmowała walki, a nawet uciekała z pola bitwy. Nic dziwnego, że…
W 1655 roku Szwedzi niczym biblijny potop szeroko rozlali się po najludniejszych i najbardziej rozwiniętych prowincjach Korony. (s. 192)

czwartek, 9 marca 2017

Królowie na wojnach i prywatnie



Autor: Jean des Cars
Tytuł: Berło i krew. Królowie i królowe Europy na wojnie 1914-1945
Tłumaczenie: Magdalena Kamińska-Maurugeon
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 560
Oprawa: twarda
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-08-06217-3


Nieco ponad 100 lat temu w Europie sytuacja wyglądała inaczej niż obecnie, gdyż zmiany w monarchiach, zmniejszanie "ilości" koronowanych głów i umniejszenie ich roli w państwie spowodowały dwie wojny światowe. I o tych zmianach w monarszych rodzinach, o koronowanych głowach z krwi i kości jest książka Berło i krew. Królowie i królowe Europy na wojnie 1914-1945, której autor, Jean des Cars, jest dalekim kuzynem znanej z filmu cesarzowej Sissi.
W lipcu 1914 roku w Europie były 3 republiki na 22 państwa. Reszta, czyli 19 państw to królestwa, księstwa lub wielkie księstwa. Do udziału w I wojnie światowej od razu przyłączyło się 11 monarchii, zaś 8 (mimo neutralności) uczestniczyło w niej wbrew własnej woli.
Nie licząc zatem Francji, pierwsza wojna światowa to wynik konfrontacji suwerenów i ich rządów z innymi królami oraz gabinetami uznającymi, że obowiązują ich własne sojusze i interesy. Krótko mówiąc to „wojna monarchów”. (s. 7)
Monarchowie za wszelką cenę usiłowali utrzymać swoje ostatnie wpływy w Europie. Rywalizowali na polach: politycznym, handlowym, wojskowym, religijnym. Do tego doszły osobiste zatargi koronowanych głów, bowiem często byli oni krewnymi, których małżeństwa umacniały sojusze. Królowie, cesarzowie, książęta spotykali się na oficjalnych wizytach w gronie rodzinnym na uroczystościach z okazji ślubu, narodzin, pogrzebów, aby potem wzajemnie się atakować i krytykować. Typowe zachowanie zwykłego człowieka, a przecież monarchowie to ludzie z krwi i kości, którym los i historia włożyły na głowę koronę. Każdy z nich rządził państwem, podejmował trudne decyzje, a jednocześnie miał swoje zainteresowania, życie intymne, sposoby na zdobycie informacji oraz lęki i obsesje.
Autor proponuje czytelnikom spojrzeć na obie wojny światowe i okres międzywojenny z "ludzkiego punktu widzenia". Wszystkie monarchie ulegną wstrząsom społecznym, gospodarczym, kulturalnym. Jedne będą tryumfować, inne upadną. Zostanie ich tylko 10 w XXI wieku.

poniedziałek, 21 listopada 2016

Licealista z "nagrodą"



Autor: Adam Lang
Tytuł: Nagroda pocieszenia
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 267
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-08-06204-3 




Dzieciństwo i młodość to najszczęśliwszy okres w życiu człowieka, który wspomina się z sentymentem i łezką w oku. Zazwyczaj… Jednak często te okres bywa przez nas samych wybielony, nieco podkoloryzowany i zafałszowany. Podobno liceum to najfajniejszy czas. Czy tak jest w istocie? Odpowiedź na to pytanie czytelnik odnajdzie w powieści Adama Langa Nagroda pocieszenia.
Kuba Bełski rozpoczął naukę w LO. Do tego momentu był typowym kujonem, zamkniętym w sobie i stroniącym od kolegów. Lecz w liceum sytuacja zmienia się o 180 stopni. Do klasy bohatera dołączył nowy uczeń – Trotyl, który go wybrał i usiadł w jego ławce. Od tej pory Kuba został Kubłem i popularnym uczniem, gdyż popularność Trotyla padła cieniem na niego. Nowy chłopak w klasie to typowy dominujący samiec alfa. Jest lubiany w towarzystwie, a dziewczyny się w nim podkochują. W dodatku Trotyl zostaje kapitanem drużyny koszykarskiej, a Kuba jej zawodnikiem.
Między bohaterami szybko zrodziła się męska przyjaźń, a w niej obowiązują twarde zasady, m.in. taka, że nie można ruszać dziewczyny kumpla. I tu od razu pojawia się problem, bo podoba się im ta sama dziewczyna. Całe ciało Kuby krzyczy, że to jego dziewczyna i to on powinien z nią być. Powinien, ale nie jest, gdyż zasada męskiej przyjaźni jest najważniejsza. W ten sposób Kubłowi zostaje „nagroda pocieszenia”… 
Powieść rozgrywa się na kilku wzajemnie przenikających się płaszczyznach: szkolnej, sportowej, towarzyskiej, rodzinnej. Czytelnik jest z bohaterem na lekcjach i przerwach, na treningach, na imprezach, w czasie wolnym, w domu, nawet przy bardzo intymnych czynnościach. Tu nie ma mydlenia oczu i owijania w bawełnę. Jest prawda i szczerość do bólu Bohater o wszystkim opowiada tak, jak było w rzeczywistości. Nie raz i nie dwa się skompromitował, wiele razy skłamał rożnym osobom, wielokrotnie popełnił błędy. Co najważniejsze – nie wyrzeka się tego, choć często pluje sobie w brodę.
Ludzie powiedzą absolutnie wszystko, jeśli będzie im to akurat na rękę. (s. 18)

poniedziałek, 26 września 2016

"Szef" kościelnych szpiegów



Autor: Mark Riebling
Tytuł: Kościół szpiegów. Tajna wojna papieża z Hitlerem
Tłumaczenie: Jarosław Rybski
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 438
Oprawa: twarda
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-08-06208-1 



„Kwestia niemiecka jest dla mnie najważniejsza. Rezerwuję sobie prawo do zajmowania się nią osobiście”. (s. 27)
Te słowa wypowiedział papież Pius XII, który zasiadł na Tronie Piotrowym 12 marca 1939 roku jako Eugenio Pacelli. Już na początku swojego pontyfikatu bibliotekę watykańską wyposażył w szpiegowski system rejestracji dźwięku dzięki uprzejmości Guglielma Marconiego. Już wcześniejsze poczynania Adolfa Hitlera przygotowały papieża na trudny, polityczny pontyfikat, pontyfikat dwubiegunowy.
Pacelli już jako 24-letni ksiądz poliglota został szpiegiem. Miał politykę we krwi. Był jednocześnie otwarty na ludzi, ale i dyskretny, skryty, samotny. Jako uważny obserwator i bystry analityk szukał pokojowych rozwiązań, bowiem miłował pokój, wiedzę i ład. Przez kilkanaście lat zdobył wpływy, zyskał reputację, cieszył się zaufaniem i prestiżem wśród innych ludzi niezależnie od wyznawanej przez nich religii, narodowości czy sympatii politycznych. Bywał w Europie jako dyplomata.
Załamał się, gdy usłyszał o losie Żydów. Przed podjęciem pochopnej decyzji ustrzegł papieża jego najbardziej zaufany doradca – Robert Leibert. To on kazał mu zachować milczenie i robić swoje w sekrecie, zachować neutralność. I tak też się stało, lecz miało to inny skutek, bardzo… niepochlebny. Pius XII został nazwany papieżem Hitlera, a tak naprawdę był on jedyną osobą, która mogła w dyskretny sposób połączyć wrogów Führera:
Skorzysta z oponentów w armii niemieckiej i wznieci konserwatywną kontrrewolucję. Będzie tajnym agentem tego ruchu, przedstawiając i uwiarygodniając ich plany Brytyjczykom. Sprzymierzy się z generałami, nie tylko po to, by zakończyć wojnę, ale aby wyeliminować hitleryzm oraz samego Hitlera. (s. 87)

poniedziałek, 4 lipca 2016

Człowiek to brzmi dumnie



Autor: Dorota Terakowska
Tytuł: Dobry adres to człowiek
Ilustracje: Aleksandra Kucharska-Cybuch
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 66
Oprawa: twarda
Data wydania: 2004
ISBN: 83-08-03620-1 



Zaintrygował mnie tytuł: Dobry adres to człowiek i tak oto sięgnęłam po książkę Doroty Terakowskiej, która jest zbiorem 10 felietonów opublikowanych w miesięczniku „Elle” w latach 2003-2004. Felietony mają znamienne tytuły: Jestem z bloków, Dwanaście szarych garniturów, Potwór sezonu ogórkowego, Dizajnerka, Facet z parasolem, Kretyński dar dla potomstwa, Piąty talerz, Oglądalność, ufff…, Wywietrzcie szkielety z szafy, Nieprzyzwoita miłość, Normalna wojna.

Przepis na dobry felieton:
1 łyżeczka przenikliwości
szczypta humoru
porcja bezpośredniego języka
pół szklanki życzliwości

nie dodawać pokory!
przyprawiać na ostro!

Efekt:
Niezwykłe felietony Doroty Terakowskiej, pełne ciepła i życzliwej mądrości. Podawać natychmiast!
(od wydawcy: Smakuje każdemu!)

I rzeczywiście tak jest! Autorka w oparciu o własne obserwacje i doświadczenia oraz swojej rodziny z przenikliwością obficie okraszoną nutą humoru i ironii porusza ważne życiowe sprawy z różnych kręgów tematycznych, a przy tym wytyka wady Polaków. Ale wszystkie teksty łączy CZŁOWIEK, bo człowiek to brzmi dumnie. Już w pierwszym akapicie pierwszego felietonu Jestem z bloków padają słowa:
Jestem z bloków i wcale się nie wstydzę, choć pewna piosenkarka miała dziennikarzowi za złe, że ujawnił jej blokowe mieszkanie. A ja po prostu wiem, że tak zwany dobry adres to człowiek, nie ulica. (s. 5)

czwartek, 12 maja 2016

Dostawać baty



Autor: Jerzy Niemczuk
Tytuł: Bat na koty
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 442
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7554-310-0 




Każdy człowiek jest tyle wart, co ma w głowie. (s. 346)
Mieszkam na Mazurach i jestem ich miłośniczką (w wersji bez komarów i kleszczy), dlatego z wielką przyjemnością sięgnęłam po powieść Jerzego Niemczuka o dość tajemniczym i intrygującym tytule Bat na koty. Sięgnęłam, a Mazury znów mnie oczarowały i przykuły do kart powieści. Ech, ile w tej książce prawdy życiowej! Ile prawdziwego życia! Ale po kolei…
Główna bohaterka to młoda kobieta Joanna, przez "tubylców" zwana Jaśką. Jej życie to pasmo nieszczęść. Skończyła zawodówkę, wyszła za mąż, urodziła dziecko – standard. Standardem w pewnym sensie jest fakt, że mąż ją bił, a po rozwodzie uciekł, zostawiając za sobą gorycz i długi. Asia boryka się z życiem, od którego dostaje baty jeden po drugim. Byli teściowie przygarnęli ją tylko ze względu na 3-letną wnuczkę Maję i dali starą chałupę do zamieszkania. Nie lubią jej i oskarżają o rozbicie małżeństwa, na każdym kroku podcinają jej skrzydła.
Aśka nie ma pracy, pieniędzy, życzliwych ludzi wokół siebie ani nadziei na lepsze jutro. Pozbawiona jest wiary w siebie, inni w nią także nie wierzą poza cioteczną babką Faryną, a życie w niewielkiej, biednej wsi Małe nie daje perspektyw na znalezienie pracy i poprawienie jakości codziennej, trudnej egzystencji. Limit nieszczęść został wyczerpany, a w takiej sytuacji może się zdarzyć tylko coś dobrego…
Pewnego dnia przed jej domem staje pomalowane auto. Po kilku latach znów w życiu Asi pojawia się Iza, jej kamratka z dzieciństwa, najlepsza przyjaciółka, właścicielka małego biznesu kosmetycznego. Kobiety się sobie zwierzają, opowiadają, aż w pewnym momencie Iza zobaczyła bardzo zniszczone dłonie przyjaciółki.
Dla mnie ręka to podstawa. Jak kobieta chce w życiu do czegoś dojść, to pazur ma mieć zrobiony. (…) Aśka. Mówi się, że na ręce patrzą. Szczególnie, jak do pracy przyjmują. (s. 42-43)

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Malarz i studentka



Autor: Błażej Przygodzki
Tytuł: Niech strawi cię płomień
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Seria: Komisarz Niedźwiecki
Tom: 2
Liczba stron: 329
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-08-05397-3

Okazało się, że Niech strawi cię płomień Błażeja Przygodzkiego to drugi tom serii Komisarz Niedźwiecki. Niestety, pierwszego nie czytałam, lecz w trakcie lektury kryminału nie odczułam braku znajomości poprzednika.
W czerwcową noc po mocno zakrapianej imprezie trzech znajomych w domu obiecującego malarza Nikodema Patockiego rozgrywają się tajemnicze wydarzenia. Rano służąca zza wschodniej granicy odnajduje ciało zamordowanego malarza i ciężko okaleczoną jego żonę. On trafia do kostnicy, ona do szpitala. Sprawca bądź sprawcy "całkiem dobrze się spisali", skoro w krótkim czasie śledztwo utknęło w martwym punkcie, a prowadził je znany wrocławski policjant – komisarz Niedźwiecki. Wkrótce dochodzi do kolejnego nietypowego morderstwa. W październiku ktoś zabił w parku studentkę z Instytutu Historii Kultury, Polę Rajewicz.
Czytelnik poznaje tę bohaterkę wcześniej, w czerwcu, jednocześnie z malarzem, bowiem narrator przeskakuje od jednego bohatera do drugiego, ale na początku każdego rozdziału informuje o czasie i miejscu akcji oraz bohaterze, dzięki temu nie sposób się pogubić. Krótkie rozdziały, często urywane w ciekawych momentach, z żywą akcją, która wciąż jest gmatwana, odrywają czytelnika od tropienia przestępcy lub przestępców, by skupić się na drugim wątku.
Komisarz Niedźwiecki ma pełne ręce roboty, różne tropy wiodą go tu i tam, ale się nie poddaje. Przesłuchuje świadków i potencjalnych morderców czasami po kilka razy.
Mnie ludzie lekceważą. W tym zawodzie to zaleta. (s. 286)