Autor: Martin Holmén
Tytuł:
Klincz
Tłumaczenie:
Alicja Rosenau
Wydawnictwo: Editio
Seria: Harry Kvist
Tom: 1
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-283-2607-1
Harry Kvist to
był chłop jak dąb,
Każdy jego
sierpowy miał siłę stu bomb.
Nigdy nie padł
na dechy,
Zwyciężał z
uśmiechem,
Bo Harry Kvist
to był chłop jak dąb. (s. 254)
To
pierwsza zwrotka z trzech o bohaterze szwedzkiego kryminału noir Klincz Martin Holména, pierwszego
tomu trylogii o Harrym Kviście.
Prawie zawsze
mam coś do roboty. Ludzie są zdesperowani i biedni, a gdzieś pomiędzy tym
wszystkim zjawiam się ja ze swoją brzydką gębą i spuszczam im manto. (s. 28)
O
tak, główny bohater Harry Kvist umie spuszczać manto. W końcu był jednym z
najlepszych szwedzkich bokserów, lecz… dziesięć lat i dziesięć kilogramów temu.
Może nie jest w najlepszej kondycji, ale bić się umie. Obraca się w szemranym
towarzystwie drobnych złodziejaszków, dziwek, alfonsów. W jego łóżku można
spotkać nie tylko kobiety, także mężczyzn. Za dnia raczy się alkoholem, zaś
nocami ściąga długi na zlecenia. I to właśnie w nocy 12 grudnia 1932 roku
rozpoczął się jego koszmar, zawalił mu się świat. Gdy wychodził od dłużnika Gunnara
Zetterberga, ten był jeszcze żywy. Jeszcze, bo wkrótce ktoś go zamordował, a
Kvist trafił do więzienia.
Nazywa się pan
Harry Kvist i nie jest pan niewinnym pisklęciem, tylko czarnym ptaszyskiem z
piekła rodem. (s. 49)
Bohater
nie jest grzecznym obywatelem Sztokholmu. Już kilka razy był aresztowany z
różnych powodów, między innymi z paragrafu 18. Jednak były bokser nie ma
zamiaru odsiedzieć czyjś wyrok za morderstwo. Na miejscu zdarzenia zwraca uwagę
policjantom na pewne rzeczy, mimo że ma skute ręce i jest głównym podejrzanym.
Trochę to absurdalne, lecz Kvist robi wszystko, by zostać uwolnionym od
podejrzeń. Po opuszczeniu aresztu na własną rękę szuka świadka, który
potwierdzi jego niewinność i oczyści z zarzutów, lecz ten zapadł się pod
ziemię. Od tej pory zajmuje się nie tylko wymuszeniami, ale także działalnością
detektywistyczną. Brutalna przemoc idzie w parze z inteligencją.
Chyba jestem
bliski jakiegoś odkrycia. Choć sam nie wiem jakiego. (s. 175)
Bohater
przemierza Sztokholm wzdłuż i wszerz. Odwiedza szemrane dzielnice stolicy
Szwecji, zagląda do melin i slumsów, do mieszkań Szwedów. W międzyczasie
uwiodła go Doris Steiner, podstarzała dawna aktorka, ale to dzięki niej Kvist
ma szansę zajrzeć do ekskluzywnych nocnych klubów, wejść do luksusowych hoteli,
zakosztować wykwintnych potraw w drogich restauracjach. Może się wydawać, że
rozsmakował się w lepszym życiu i zapomniał o sprawie, ale to tylko pozory.
Teraz nawet
dyrektorom i wyższym urzędnikom coraz częściej zdarza się bez pożegnania wyjść
przez okno. (s. 31)