Pokazywanie postów oznaczonych etykietą o mnie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą o mnie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 września 2022

Co u Marty piszczy w trawie?

Witajcie wśród moich literek!

Mało mnie ostatnio wszędzie. Dziś trochę prywaty.

Łóżko ortopedyczne.
 

Wiecie, że choruję na RZS. Od początku sierpnia chodzę… na rękach. Wszystko przez kuśtykanie o kulach. Dokładnie miesiąc temu przeszłam operację palców u stopy. Je zadrucikowano. Mnie zaszynowano. Ortopeda jest zadowolony z moich paluszków, ja troszkę mniej jak na razie. Za 2 tygodnie lekarz ma mnie uwolnić od ortopedycznych atrakcji. Potem strzelić fotkę i powiedzieć mi, co dalej. Tak od razu biegać nie będę i do szkoły jeszcze nie wrócę. 

czwartek, 17 października 2019

Krótko i króciutko


Witajcie po mej dłuższej nieobecności!
Zapewne domyślacie się, gdzie byłam ostatnimi czasy. Jestem o tyle zadowolona, że mogłam wziąć udział w wyborach i zagłosować. Od wtorkowego wieczoru nabieram powolutku sił, szukam zgubionych dwóch kilogramów, jedząc to, co jadalne (!), no i w końcu śpię w swoim dłuuugim i wygodnym łóżku, bo szpitalne to aby, aby na moje gabaryty. Cieszę się także, że wróciłam do pracy i przyjaznych mi ludzi, także małoletnich. Niektórzy uczniowie pamiętali o mnie w Dniu Nauczyciela.
Przez to całe zamieszanie z chorobą niewiele czytam i słucham, prawie nie pisałam z powodu skrzydlatych słów – odleciały gdzieś tam, chyba do ciepłych krajów. Udało mi się przeczytać w całości krótki e-book To zwierzę mnie bierze Adama Wajraka, który szczerze polecam nie tylko osobom kochającym braci mniejszych. Zdradzę Wam, że nad jednym audiobookiem trzy razy usnęłam. Przynajmniej trochę filmów pooglądałam na laptopie.

To tyle w wielkim skrócie. Będę w miarę możliwości i sił.
Pozdrawiam literkowo!
Martucha

środa, 21 listopada 2018

Wokół książek cz. 174. Wydanie specjalne - O mnie


Opowiem Wam, jak to ze mną i z czytaniem było.
Ktoś na górze…

  
Wpierw mi czytano, potem puszczano mi bajki na płytach długogrających i tylko było: „Mama, zmień płytę”, a na końcu sama zaczęłam sobie czytać, bo książki nie gryzły!

piątek, 8 września 2017

Pierwsze ucho w ucho z audiobookiem



Dziś nie będzie recenzji audiobooka, będzie natomiast relacja z jego słuchania. Znaczy się z premiery słuchania mego pierwszego w życiu audiobooka. Powiem krótko – działo się!
Książka w ręku to dla mnie podstawa, kocham szelest kartek, zapach farby drukarskiej, kształt liter. Jestem typowym wzrokowcem, który namiętnie w książkach zaznacza cytaty zakładkami indeksującymi i które czasem czytam po dwakroć, po trzykroć. Lecz życie płata figle i „zmusza” do zmian. Zmusiło i mnie, a wszystko przez 7 audiobooków z serii Kroniki Archeo, które dostałam do recenzji do „Życia i pasji”. Oj, długo się zbierałam, odwlekałam to, co nieuniknione. Tydzień szukałam starej MP3. Nie pytajcie, gdzie była… Pod przysłowiową latarnią! Znalazłam, zgrałam 4 audiobooki i zaczęła się rewolucja w moim czytaniu książek. Wystartowałam w niedzielę, a że nie lubię siedzieć bezczynnie i marnować czasu, to wzięłam się za przygotowywanie obiadu.
Słuchawki w uszach. MP3 w kieszeni. Obieram ziemniaki. Miło sobie słucham – raz jestem w Egipcie, raz w Polsce, a następnie w Anglii. I nagle bach – super cytat! 5 słów, 2 zdania: „Klejnot Nefertiti. Legenda jest prawdą”. Niby niewiele, a tak wiele. No i co robię? 

sobota, 31 grudnia 2016

Odczytana kobita



Listopad był dla mnie bardzo ciężkim miesiącem, bardzo intensywnym. Często brakło czasu na odpoczynek i sen. Dlatego nic dziwnego, że na urlopie u rodzinki w Niemczech (urlop od życia planowany od ponad pół roku, a nie od dopiero co rozpoczętej pracy) po prostu odpoczywałam. Generalnie nie miałam ochoty na czytanie. Wyjątek to Dobrawa, którą musiałam, ale i chciałam poznać. I to właśnie na obczyźnie powstała moja pierwsza oficjalna książkowa polecanka.
Grudzień czytelniczo wypadł najsłabiej – tylko 7 książek, w tym 3 dziecięce, czyli 1801 stron. Dziennie wyszło 58,1 strony, zaś średnia grubość książki to 257,28. Ale za to w ciągu roku przeczytałam 188 książek, a na blogu zrecenzowałam 166. Ilość stron sobie daruję! Nie liczę również postów, wierszy, wyzwań, konkursów czy Book Tourów (w tym roku pierwszy raz w nich brałam udział). Ważne, że były!
W grudniu mogliście obejrzeć 2 fotorelacje z mego urlopu. Będą jeszcze 2-3 z Muzeum Historycznego w Hannoverze, a za rok ogłoszę konkurs.
I tak to było w grudniu…

wtorek, 27 grudnia 2016

Moja najmojsza



Niespełna godzinę temu przyszedł listonosz i przyniósł ją – moją najmojszą, czyli najnowszą powieść Janiny Lesiak Dobrawa pisze CV.



Dlaczego moja najmojsza? Bowiem po raz pierwszy w życiu dostałam tekst powieści w pdfie, by napisać polecankę na tylną okładkę książki jako redaktorka magazynu internetowego "Życie i pasje". Zdjęcia okładki i swoje nazwisko widziałam w przeddzień wigilii na Facebooku. Jednakże dziś, gdy otworzyłam paczkę i wzięłam książkę do ręki, by po chwili przeczytać swoje własne słowa pisane jeszcze nie tak dawno temu… uśmiech zagościł na mej twarzy, a serducho wciąż wybija rytm cza-czy z radości! Niesamowite uczucie!



Niedługo na łamach magazynu ukaże się moje przedpremierowa recenzja, zaś książka na półkach księgarskich zagości 11 stycznia. Powieść polecam wszystkim, zwłaszcza kobietom!

czwartek, 1 grudnia 2016

Zapracowana i wciąż czytająca kobita



Miesiąc temu wykrakałam, że w listopadzie będzie się działo! No i się działo, a po mnie przejechał jakiś walec i wciąż jedzie. Praca w bibliotece szkolnej, blog i wcześniejsze zobowiązania książkowe oraz samo życie dało mi trochę do wiwatu. Mało tego, jeszcze daje, ale za kilka dni będę miała oddech.
W listopadzie przeczytałam 15 książek, w tym 5 dla dzieci, czyli 4084 stron. Dziennie wyszło 136,13 strony, a na książkę średnio przypadły 272,27 stron. Byłoby więcej, ale przy ponad 700-stronnicowej powieści wymiękłam. Fizycznie nie dałam rady. Dużo czytałam dojeżdżając do pracy.
Przypominam, że listopadowa odsłona wyzwania czytelniczego „Łów słów” trwa do 23 XII, łowimy rybki NIE. Grudniowa „Szczęśliwa 7” zakończy się w nowym roku, a zdobyczami listopadowymi pochwalę się przed świętami.
Misie… i te w piosence, i ten w wierszyku, i te na lekcji chyba się spisały ;) Misie w różnej postaci: pluszowej, futrzastej, mówionej, pisanej, bajkowo-zalaminowanej, przedstawianej, przyklejanej, rysowanej… W klasie 2 mój wierszyk stał się hitem, pod koniec drugiej lekcji cała klasa znała go na pamięć. A ja po całym dniu… byłam szczęśliwie umęczona, dopóki kilkanaście minut później noga mi nie wysiadła. Tak to u mnie jest, wysiłek fizyczny okupiony bólem. Ale warto było! :)