Autor: Christina Baker Kline
Tytuł:
Sieroce pociągi
Tłumaczenie:
Berenika
Janczarska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Szmaragdowa seria
Tom: 6
Liczba stron: 369
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2014
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7554-821-1
Dziś
opowiem Wam o książce, przed której czytaniem jakiś czas się broniłam, ale gdy
już zaczęłam ją czytać, to przepadłam! Powieść Christiany Baker Kline Sieroce pociągi otworzyła mi oczy na nieznaną mi do tej pory historię USA,
pokazała mało znany, lecz istotny epizod w historii tego mocarstwa.
Zacznę
od faktów historycznych. W latach 1854-1929 miał miejsce w USA pewien…
eksperyment społeczny! Przez 75 lat z Nowego Jorku i innych metropolii
Wschodniego Wybrzeża na Środkowy Zachód regularnie kursowały sieroce pociągi. W
tym czasie przewiozły ponad 200 tys. dzieci osieroconych, porzuconych i
bezdomnych. Często były to dzieci
pierwszego pokolenia imigrantów przybyłych do USA z Włoch, Irlandii, Polski
(zdjęcia zamieszczone w dodatku na końcu książki są bardzo przejmujące).
Dwieście tysięcy
dzieci wysłanych pociągami na Środkowy Zachód – zebrane z ulic Nowego Jorku
niczym odpadki, jak śmieci załadowane na barkę i odsyłane najdalej, jak się da,
poza zasięg wzroku. (s. 224)
Pod
przykrywką adopcji dzieci trafiały do różnych rodzin. Ot, ślepy traf!
Najczęściej czekał je los służących, taniej siły roboczej. Ale i droga do
‘nowego domu’, o ile można tak nazwać przyszłe miejsce zamieszkania tych
dzieci, nie była usłana różami. Kilka dni w pociągu na twardych ławkach, bez
możliwości umycia się, ze skromnym wyżywieniem, pod opieką surowych wychowawców
z domu dziecka, jechały w nieznane. Starsze dzieci musiały się opiekować
młodszymi. Na stacjach, na których zatrzymywały się sieroce pociągi, wcześniej
rozwieszano plakaty informujące, że będą sieroty do przygarnięcia tego dnia i w
takich godzinach. Mieszkańcy miasteczek i okolicznych wsi zbierali się na
dworcach i oglądali dzieci jak konie na targu przed kupnem, szczególnie
okoliczni farmerzy, którzy szukali taniej siły roboczej.
Zaledwie
złożenie podpisu pod dokumentami dzieli was od jednego z dzieci stojących na
podium: silnych, zdrowych, zdatnych do pracy w gospodarstwie i pomocy w domu.
Macie okazję uratować jakieś dziecko
przed osieroceniem, nędzą… także przed grzechem i zgorszeniem. (s. 88-89)
Wszystko
w imię miłosierdzia… Wystarczył jeden podpis na dokumencie i można było mieć
sierotę na 90 próbnych dni. Dzieci, które od razu nie miały szczęścia trafić w
‘dobre’ ręce, jechały dalej w głąb USA. Jednym z tych dzieci jest Niamh Power
pochodząca z Irlandii, która po pożarze w 1929 roku jako jedyna ocalała z
rodziny. Trafiła do sierocińca Chidren’s Aid. Opiekunowie ładnie ubrali
9-letnią dziewczynkę, wsadzili do sierocego pociągu i wysłali jak paczkę do
nowego domu:
Dzieci, ludzie
nazywają ten pociąg sierocym i macie szczęście, że się w nim znaleźliście.
Zostawiacie za sobą złe miejsce, wylęgarnię nieuctwa, biedy i przywar, dla
zacności wiejskiego życia. (s. 44-5)