Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zabobony. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zabobony. Pokaż wszystkie posty

środa, 19 października 2022

Pruski lód

Autor: Adam Węgłowski

Tytuł: Pruski lód

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Liczba stron: 336

Oprawa: miękka

Data wydania: 2022

ISBN: 978-83-67343-23-7

 

 


Powieść Pruski lód Adama Węgłowskiego otrzymałam do recenzji ze znanej księgarni internetowej. Skusiło mnie miejsce akcji. Czas również nie był bez znaczenia.

Ja nie w interesach jadę, do diaska. (s. 81)

Tuż przed Bożym Narodzeniem 1899 roku z Lyck (Ełk) w Prusach Wschodnich wyruszył pociąg. W podróż do Rastenburga (Kętrzyn) udali się m.in. pastor Kramer, prowadząca przedszkole Marta Schellong, wdowiec Sadowski z kilkuletnią córką Miłką, przemytnicy bracia Roch, marynarz Leon Prus. Każdy z nich skrywa jakąś tajemnicę tak jak pruski lód na jeziorze. Jedni szukają zemsty, inni krzyżackich skarbów, duchów przeszłości, a nawet miłości. Kto będzie ofiarą, a kto katem na mazurskiej ziemi skutej lodem, przykrytej pierzyną śniegu?

To jakieś odludzie! (s. 113)

Nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać po tej książce. Mazury, dawne Prusy Wschodnie, to moje miejsce do życia. Wprawdzie akcja zaczyna się w Ełku, lecz pociąg zawiózł mnie w moje okolice. Odwiedziłam w XIX-wieczny Kętrzyn, gościłam w pałacu w Nakomiadach, zajrzałam do zamku w Barcianach, by na końcu powrócić do Ełku. Niezwykła to była podróż dla mnie osobiście, gdyż po raz pierwszy w literaturze spotkałam się z pruską nazwą swojej rodzinnej miejscowości. Serce żywiej zabiło! Po cichu liczyłam na rozbudowanie wątku krzyżackiego, którym pasjonował się jeden z bohaterów. Jednak to, co zafundował mi autor, było również okrutne. Momentami ciarki przechodziły po plecach ze zgrozy, gdy czytałam o księżnej Baden. Z zimna zresztą też dostawałam dreszczy. Mróz na zewnątrz, chłód panujący w pomieszczeniach dawały się we znaki.

Mamy tu zamarznąć? (s. 115)

piątek, 22 lipca 2022

Kocha, lubi, morduje

Autor: Iwona Banach

Tytuł: Kocha, lubi, morduje

Wydawnictwo: Lekkie

Liczba stron: 448

Oprawa: miękka

Data wydania: 2022

ISBN: 978-83-67217-23-1

 

 

 

W dzieciństwie wróżyłam sobie: kocha, lubi, szanuje, nie dba, nie chce… Iwona Banach zaproponowała nową, literacką wyliczankę – Kocha, lubi, morduje.

Ale sekta? Strzygi? Cmentarz? Niemożliwe. (s. 22)

Teodor B., przedsiębiorczy kapłan, zamieszkał w Strzygomiu. Wmówił mieszkańcom, że istnieją strzygi. Te wykorzystywał do manipulacji swoimi wyznawcami. Po jego śmierci pałeczkę przejął młody i przystojny Kornel. Strzygi odeszły w zapomnienie. Biznes kręcił się dzięki urodzie mężczyzny i rozkochaniu w sobie żeńskiej populacji miasteczka. Niespodziewana śmierć Kornela wywołała spore zamieszanie. Kto go zastrzelił srebrną kulą jak jakąś strzygę? Poszukiwania mordercy trwają. W sprawę zamieszana jest siostra komendanta policji oraz piękna i gibka Monika, która była wtulona w zakrwawione zwłoki…

[...] „gość w dom, gospodarz na ostry dyżur” […]. (s. 38)

Iwona B. z Bolesławca popełniła przestępstwo z Kodeksu Karnego. W jej przypadku to już recydywa! Wydała kolejną komedię kryminalną, w której morduje, aż miło! I to na różne sposoby. Jakaś seryjna czy co? Srebrnych kulek jej się zachciało. Kryształowych zresztą też! Ale i kostusze nie odebrała roboty. Niech i ona ma trochę żniwa. Dlatego dyskoteki w miasteczku są częste. Sygnały ciągłe i przerywane wespół w zespół ze światłami radiowozów i karetek co rusz uatrakcyjniają ciszę nocną, gdyż do ekscesów Jaszczotka już mieszkańcy przywykli. Mundurowych do tańca przybywa. A prym wiedzie Sebastian (z nieodłączną Paulą), oddelegowany do sprawy morderstwa na czas spędzenia urlopu u ciotek Borucińskich.

Wszystko to było jakieś pokręcone. (s. 146)

sobota, 9 kwietnia 2022

Do zakopania jeden trup

Autor: Iwona Banach

Tytuł: Do zakopania jeden trup

Wydawnictwo: Dragon

Seria: Seria z trupem

Tom: 4

Liczba stron: 352

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2022

ISBN: 978-83-8172-937-6

 

Dziś o trupkach mowa, czyli czwarta odsłona Serii z trupem – komedia kryminalna Iwony Banach Do zakopania jeden trup.

Spadek? Nie chcę żadnego pieprzonego spadku! (s. 19)

Emilia Gałązka cierpi na depresję, bo końca świata jak nie było, tak nie ma. Niespodziewanie otrzymuje spadek po krewnej z USA. Nie interesują ją pieniądze, ale ze względu na ciążę siostrzenicy Magdy i jej plany założenia agencji detektywistycznej postanawia go przyjąć. W tym celu wyjeżdża na trzy tygodnie do ośrodka „Jesienny Płomień”, który aktywizuje bogate seniorki. Oprócz zamożnych pań i płatnych podrywaczy można natknąć się na trupa. I to niejednego! Z całą sprawą powiązany jest płaskoziemiec, ekscentryczny zwolennik teorii płaskiej Ziemi. Duch wisielca też jest, na pewno w legendzie krążącej wśród miejscowych.

Emilia po prostu umiała o siebie zadbać. (s. 22)

W ośrodku ma miejsce apokalipsa handmade. Zamach za zamachem na życie nieeleganckiej kobiety z apokaliptycznymi zaburzeniami. Jakieś wybrakowane te próby morderstwa, ale giną inni. Mikołaj wychodzi z siebie i zieje ogniem. Duch Malwiny majta mu się wszędzie przy każdej brodni. Plotki mieszają się z faktami. Prawda się rozmywa. Śledztwo rozłazi się w szwach. Zakalapućkana akcja, dziwne wpadki i wypadki, zapętlone przesłuchania, bohaterowie nie zawsze w pełni władz umysłowych i co się dziwić policjantowi, który tego umysłem ogarnąć nie może. Próbowałam nadążyć za tokiem rozumowania bohaterów, lecz przy Cieciorku i jego czyścicielach z NASA wymiękałam. I tak aż do rozwiązania zagadki detektywistycznej.

Dowód zbrodni zeżarli… Łojezusie Maryjo. (s. 102)

poniedziałek, 22 listopada 2021

Zielone pastwiska

Autor: Kasia Bulicz-Kasprzak

Tytuł: Zielone pastwiska

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Seria: Saga wiejska

Tom: 3

Liczba stron: 558

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2021

ISBN: 978-83-8234-248-2

 

Deszczowo i ponuro za oknem, ale u mnie przez ponad dwa tygodnie było zielono. Zaczytywałam się w trzecim tomie Sagi wiejskiej Kasi Bulicz-Kasprzak – Zielonych pastwiskach.

Tak jak wszystko na tym świecie się zużywa, tako i człowiek. (s. 167)

Ponownie udałam się do Tynczyna. Przeniosłam się w czasie – na koniec lat 20. i początek 30. Przyglądałam się życiu Polaków i Ukraińców żyjących od wieków obok siebie. Tłem wydarzeń są zdarzenia z kraju i ze świata, o których chłopi czytali w gazetach. Mówi się o wielkim krachu, przewrocie majowym, konstytucji kwietniowej, wyborach w Niemczech, olimpiadzie w Los Angeles, bolszewikach. Do wsi liczącej pięćdziesiąt chałup dociera wielki kryzys. Pokazuje, kto jest przewidujący, jak sobie ludzie radzą lub nie. Bo choć Tynczyn daleko od centrum wydarzeń, to historia ma duży wpływ na los jego mieszkańców. Największe wstrząs przeżyli tynczynianie po zamachu na Pierackiego w Warszawie i lawinie następujących po nim zdarzeń. Autorka zgłębia problem przynależności do mniejszości ukraińskiej i odzyskania niepodległości.

Tu, w tej wsi nad Huczwą, od wieków żyły dwa narody splątane jak ten dąb i lipa, co obok siebie wyrosły. (s. 369)

Chłopi z pokolenia na pokolenia wykonują te same prace w domu, obejściu i na polach. Orzą, sieją, zbierają plony, pracują i weselą się. Rytm ich dnia wyznaczają pory roku. I tak dzień za dniem, rok za rokiem toczy się życie w Tynczynie. Autorka pochyla się nad losami mieszkańców, ich radościami i smutkami, tajemnicami i problemami, zagląda do ich myśli. W tym tomie skupia uwagę na dzieciach Adamczuka i Dołęgi. Polubiłam wielkiego, małomównego Kajtka, jego pracowitość i solidność, doceniłam jego mrukliwość i mądrość oraz Natalkę Dołęgę, która sama gospodarzyła mimo młodego wieku. Jej brata Wojtka wręcz nie znosiłam. Wyjątkowo działał mi na nerwy. Pietro Matwiejczuk dużo mówił, lecz za mało robił w kwestii swej narodowości. Plotkara stara Pomiechowska, która wszystko wie o wszystkich, zaimponowała mi swoją mądrością życiową, doświadczeniem i dochowała tajemnicy w pewnej sytuacji.

Dlatego tak jak tu w karczmie dzieje się i w Warszawie. Kłócą się, spierają, jeden na drugiego nastaje i uradzić nic nie mogą. (s. 150)

czwartek, 13 maja 2021

Gościniec

Autor: Kasia Bulicz-Kasprzak

Tytuł: Gościniec

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Seria: Saga wiejska

Tom: 2

Liczba stron: 512

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2021 

ISBN: 978-83-8234-089-1

 


Ciekawiły mnie dalsze losy mieszkańców Tynczyna – Adamczuków, Lipczewskich, Hubów, Dołęgów, Połajów, dlatego sięgnęłam po Gościniec, drugi tom Sagi wiejskiej Kasi Bulicz-Kasprzak. Autorka opisuje życie na wsi w latach 1904-1930, przedstawia prawdziwe losy rodzin chłopskich zainspirowane autentycznymi opowieściami bliskich i wspomnieniami pani Kasi.

Los to zawsze tak te nitki życia plecie, by człowiekowi trudniej było. (s. 16)

Najpiękniejsza dziewczyna we wsi nie miała w domu łatwego życia. Matka nie żałowała córce gorzkich słów i razów. Krystyna zakochana w Gustku o lewicowych poglądach, a musiała wyjść za mąż za przystojnego fornala Mariana Malickiego. Życie nie było dla niej łaskawe. Wiele wycierpiała od matki, męża, losu, który nią poniewierał i okrutnie doświadczał, a ona przyjmowała wszystko pokornie. Podziwiałam wewnętrzną siłę kobiety, ale miałam ochotę nią potrząsnąć. W końcu zawalczyła o siebie i córkę. Krystyna imponowała mi wiedzą o sytuacji politycznej, zadziwiała poglądami i wizjami przyszłości dla chłopów i Polski. Prosta chłopka o nieprzeciętnej inteligencji i… smaku! Chciałabym spróbować dań przygotowanych przez nią. Ślinka mi leciała, gdy czytałam, co gotowała.

Co ciekawe, linijka była polską konstrukcją, niespotykaną nigdzie indziej. (s. 322)

Krystyna Malicka jest dla autorki ciotką-babką. Ta powieść jest swego rodzaju hołdem dla niej i jej pasji gotowania i pieczenia. W książce znajduje się wiele przepisów, głównie na ciasta, które są zamieszczone na początku rozdziałów. Babka zdrowotna, ciastka jesienne, keks biszkoptowy, piernik trzydniowy… ot mała książka kucharska. Tu także znajdują się informacje ogólne, choćby o pługu, miedzy, mątewce, szczawiu, pojeździe zwanym linijką, zielononóżce kuropatwiatej. Informacja o przyśpiewce znanej mi z dzieciństwa Miała baba koguta, totalnie mnie zaskoczyła. Zabobony, w które wierzyli chłopi, to istna wisienka na torcie. Nie uwierzycie, co ma wspólnego trumna i próg lub miotła i konie.

Gdy żyje się od pokoleń obok siebie, tworzy się relacje tak silne, jakich czasem i w rodzinie nie znajdziesz. (s. 23)

piątek, 19 kwietnia 2019

Przez Syberię Koleją Transsyberyjską


Autor: Karolina Kozioł
Tytuł: Moja dzika Syberia
Wydawnictwo: Psychoskok
Liczba stron: 106
Typ książki: e-book
Format: pdf
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8119-416-7




Karolina Kozioł to młoda kobieta kochająca podróże, obywatelka świata. Ma dzikie serce pragnące podróży, przygód, adrenaliny. Dzięki jej reportażom miałam okazję poznać kobiety z Iranu i dowiedzieć się o wojnie w Brazylii. Tym razem wsiadłam z nią do pociągu i przemierzałam Syberię, Moją dziką Syberię.
Tak, podróż Koleją Transsyberyjską. (s. 9)
Karolina po skończeniu studiów podjęła pracę w brytyjskiej telewizji, lecz monotonia ją dobija. Nosi ją. Postanawia rzucić wszystko i ruszyć w podróż, najpierw z Londyny do Rygi, potem Sankt Petersburga, by razem z Lizą udać się pociągiem do Moskwy. Razem z przyjaciółką postanowiły zwiedzić Syberię ot tak, bez większego planu i dużych funduszy, za to z marzeniami. W podróż Koleją Transsyberyjską zabierają ze sobą czytelnika. Każą mu zapiąć pasy, by razem odkryli historię (nie)zwykłych ludzi, poczuć przypływ energii syberyjskiego szamana, zatrzymać się przy najgłębszym jeziorze świata, odkryć, dlaczego nie należy pić wódki z Rosjanami.
Prawdziwa podróż odkrywcza nie polega na poszukiwaniu nowych lądów, lecz na nowym spojrzeniu… (s. 11)
Kolei Transsyberyjska powstała w latach 1891-1916 za sprawą herbaty. Jej długość liczy 9288,8 km – od Moskwy do Władywostoku przez Niżny Nowogród, Omsk, Krasnojarsk, Irkuck. Podróż w wagonie klasy Plackarta, wagonie trzeciej klasy, to najtańszy i najpopularniejszy sposób podróżowania. Reporterka zdradza szczegóły techniczne. Nadmienię tylko, że są pewne udogodnienia typu samowar z wrzątkiem i gniazdka elektryczne, lecz nie ma łazienki, dlatego też w pociągu trochę śmierdzi. Po kilku dniach podróży każdy pasażer „wonieje”.
Ta podróż to prawdziwa metafora życia. (s. 40)

wtorek, 24 kwietnia 2018

Polowanie na czarownice


Autor: Tomasz Kowalski
Tytuł: Nie pozwolisz żyć czarownicy
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-7779-440-1 





To cioty, księże, diabła służebnice, zejdź mi z drogi! (s. 99)
Tematyka czarownic interesuje mnie od dawna, dlatego sięgnęłam po książkę Tomasza Kowalskiego Nie pozwolisz żyć czarownicy.

Barbara Zdunk została oskarżona o wywołanie pożaru za pomocą czarów, a sąd miejski w Reszlu na Warmii skazał ją na śmierć na stosie. Tak została stracona ostatnia osoba w Europie, ostatnia czarownica, a działo się to 21 sierpnia 1811 roku. Jednakże wcześniej wiele tysięcy kobiet zostało oskarżonych o czary i zginęło w płomieniach. Czternaście z nich w Doruchowie Roku Pańskiego 1775. Przenieśmy się w czasie…
Nie moja droga panno, to nie żaden wypadek. To wieczny rzeczy początek. (s. 12)
W maju 1835 roku pod kołami fiakra ginie praczka Teresa Puff uciekająca od pijanego męża, który przed chwilą katował ją na oczach ludzi. Jednym ze świadków zdarzenia był starszy mężczyzna, który źle się poczuł. Pomogła mu młoda dziewczyna. Okropny wypadek stał się przyczynkiem do rozmowy i opowiedzenia pewnej historii sprzed sześćdziesięciu lat.
Większość tych rzeczy, o których ci zaraz opowiem, widziałem na własne oczy. Dziecięca ciekawość i nieznajomość życia kazały mi osobiście, na ile to było możliwe, uczestniczyć w wydarzeniach, które dziś napawają mnie smutkiem i odrazą. (s. 14)
W 1775 roku bohater miał zaledwie osiem lat. Mieszkał na plebani u wuja ks. Józefa Możdżanowskiego we wsi Doruchów w starostwie ostrzeszowskim niedaleko Wielunia. Uczył się w wiejskiej szkole, a po naukach razem z kolegami biegał po okolicy. Chłopcy opowiadali sobie różne czarcie historyjki – o świetlikach będących duszami nieochrzczonych dzieci lub pokutujących dorosłych, o utopcach w lokalnym stawie, o diabelskim kamieniu na wzgórzu Pokora-Śmir. Ulubionym miejscem ich zabawy była Łysa Górka. To tu nocą lokalne cioty spotykały się z Szatanem. Tak ludzie gadali.
Cioty, cioty się zalęgły. (s. 48)

poniedziałek, 12 marca 2018

Znajoma twarz



Autor: Renata Kosin
Tytuł: Jedwabne rękawiczki
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8075-377-8




Laura wiedzie spokojne życie na ostatnim piętrze przedwojennej warszawskiej kamienicy, gdzie mieszka wraz mężem i córkami. Czuje się tam szczęśliwa i bezpieczna, do czasu, gdy znajduje na podłodze salonu amarantowy koralik ze strzępkiem srebrnej nici. Intuicja podpowiada jej, że jest on ważny, podobnie jak zdjęcie dziewczynki z lalką ukryte za obwolutą starego albumu, listy wypchane strzępkami znalezionych pod podłogą papierzysk oraz jedwabna rękawiczka z wyhaftowanym tajemniczym symbolem. Chęć wyjaśnienia tajemnicy zaprowadzi Laurę do maleńkiego francuskiego miasteczka i domu z zamkniętymi okiennicami. Wewnątrz czekają na nią zarówno odpowiedzi, jak i nowe pytania.

Pomiędzy bezwartościowymi szpargałami tkwiła cienka jedwabna rękawiczka. (s. 17)
Przyszła pora i na najnowszą powieść Renaty Kosin – Jedwabne rękawiczki. Gdy zaczęłam czytać, szybko przeniosłam się do świata wykreowanego przez autorkę, do Warszawy, Jedwabnego, Bujan oraz do Francji. I na jakiś czas tam zagościłam. Krótki czas, bo tak mnie wciągnęły polsko-francuskie wydarzenia. Nie będę wprowadzać czytelnika w akcję, gdyż jest ona zbyt złożona, zbyt rozgałęziona i pełna różnych rzeczy, detali. Musi wystarczyć blurb, bo inaczej bym musiała spojlerować.
Przyjazd do Jedwabnego spowodował, że wspomnienia wróciły. Dziecięce koszmary znów panoszyły się w głowie dorosłej już kobiety. (s. 69)
Laura musi załatwić ostatecznie sprawy związane ze sprzedażą starego domu rodzinnego w Jedwabnem. Jednak zamiast zbliżyć się do ich rozwiązania, to one się coraz bardziej gmatwają. Pojawiają się nowe znaleziska, nowe fakty, nowe komplikacje, a Laura tak bardzo nie lubi swego rodzinnego domu, wręcz go nienawidzi. Ciotka Helena próbuje jej pomóc, ale czy na pewno próbuje, a nie przeszkadza? Tajemnice rodzinne, zagadki z przeszłości, zatajane informacje, kłamstwa to wszystko się kotłuje w głowie bohaterki. Dochodzi ona do wniosku, że ma tego dość. I tu ja się buntowałam przeciwko postawie Laury, bo na jej miejscu bardzo bym chciała wiedzieć, co takie wydarzyło się w mej rodzinie na przestrzeni wielu lat. irytowało mnie jej podejście do genealogii rodzinnej, choć rozumiałam jej niechęć do starych domów.
Wszystko zamiast się wyjaśniać, gmatwało się coraz bardziej. (s. 157)

poniedziałek, 5 marca 2018

Płatna dama do towarzystwa



Autor: Małgorzata Wala
Tytuł: Rozalia
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria: Damy i buntowniczki
Tom: 2
Liczba stron: 376
Oprawa
: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-7976-790-8 


Marianna Magdaleny Wali to pierwsza dama i buntowniczka, a teraz dołączyła do niej Rozalia. Cóż to była za uczta literacko-historyczna!
A on dowie się, że nie jest delikatnym, salonowym kwiatuszkiem. Jest polującą wilczycą! (s. 146)
Rozalia Pawłowska to młodsza siostra Marianny, hrabiny Sierawskiej. W tajemnicy przed ojcem przybywa do Czarnowca, by być panną do towarzystwa dla Julianny Mierzejewskiej. We dworze dzieją się dziwne rzeczy – światła w ogrodzie, mak na podłodze, plotki służby o strzygoniu, a w ruinach zamku zapewne kryją się spiskowcy. Rozalia chce działać, a nie tylko siedzieć w bezczynnie w domu. Pragnie pomagać powstańcom, emisariuszom. Lubi rozwiązywać zagadki i odkrywać tajemnice. Jest mądra i sprytna, odważna i niezłomna, lecz czasem zbyt lekkomyślna i za szybka w działaniu, jej brawura niejednokrotnie wpędziła ją w tarapaty. Przemawia przez nią młodość i niedoświadczenie, lecz liczą się też chęci.
I dlatego skradała się pani od drzewa do drzewa? (s. 143)
Ciekawość Rozalii rozpala jej umysł i nie daje spać, dlatego gdy w nocy zobaczyła sylwetkę mężczyzny idącego w kierunku ruin, od razu za nim ruszyła. Nawet nie wiedziała, kiedy została napadnięta! Jeden kopniak to za mało, lecz sprawy potoczyły się zgoła inaczej. Tajemniczy mężczyzna zagościł w jej myślach i nie pozwalał spać ani się wyspać. Mimo zakazu dalszych spacerów, bohaterka nadal wymykała się nocą z pokoju. W jej przypadku ciekawość to pierwszy stopień do… poznania prawdy.
Wymagano od niej, jako przyszłej pani dworu, by umiała się znaleźć zarówno w komorze, jak i w kuchni – ale przede wszystkim salonie. (s. 102)
Zasady, zasady i jeszcze raz zasady! Przeciwko jednym Rozalia się w skrytości burzy, a drugie wykorzystuje do nauki. W dodatku rotmistrzowa ciągle przypomina, iż największym skarbem cnotliwej kobiety jest zadowolenie jej męża!
Dziś zajmiemy się czyszczeniem pierzy. (s. 99)
A jedną z cech idealnej żony jest umiejętność zarządzania dworem i służbą. Rozalia towarzyszyła rezydentce Ludwice i skrzętnie wszystko notowała. Oprócz prania pierza czytelnik bierze udział w czyszczeniu dywanów, myciu okien i naczyń, wypiekaniu chleba, przygotowywaniu kąpieli i sprzątaniu całego domu. Autorka zdradza między innymi przepis na proszek do mycia zębów zrobiony z łupin niedojrzałych owoców laskowych, który zapewnia biel zębów. Lecz najlepszy opis dotyczy testu n mamkę! Same smaczki! Także frazeologiczne. Od momentu przeczytania tej powieści wiem, co znaczy „być na szarym końcu”.
Lecz przebywanie we dworze to nie tylko praca. To także przyjmowanie gości, zabawa w ciuciubabkę, krzesła czy „Sekretarza” (te ostatnią warto wypróbować). To czytanie książek, granie na fortepianie i śpiewanie piosenek patriotycznych i tych z przesłaniem.
Cóż, jeśli chce się modnie i elegancko głodować… (s. 169)

sobota, 5 sierpnia 2017

Dom drwala diabelcem zwany



Autor: Katarzyna Puzyńska
Tytuł: Czarne narcyzy
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Lipowo
Tom: 8
Liczba stron: 637
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-8097-164-6 


Tak. Czasem po prostu tak się układa. (s. 577)
Ułożyło się i tak, że najnowsza powieść Katarzyny Puzyńskiej Czarne narcyzy, ósmy tom serii Lipowo trafił też do mnie. Cóż, dwa dni i po książce! A co tam się działo…!
22 lipca 2016 roku w Brodnicy wkrótce rozpoczną się obchody Wojewódzkiego Święta Policji. Impreza gromadzi wszystkich oprócz Daniela Podgórskiego. To on po ostatnim śledztwie w sprawie domu czwartego stracił blachę i szmatę, przestał być policjantem i popadł w alkoholizm i marazm. W jego środowisku byli ludzie, którym bardzo zależało, aby Daniel zapomniał o zamkniętej już sprawie trójki bezdomnych z marca. Ale ta sprawa nie dawała mu spokoju ze względu na wahadełka znalezione przy ofiarach. Tajemnicza dziennikarka podpowiada mu, że są nagrania i żeby odpowiedzi szukał w opuszczonym domu ukrytym w lesie na pograniczu województw.
My miejscowi nie lubimy tego domu. (s. 102)
Miejscowi z leśniczym na czele czują respekt do tego opuszczonego domu z racji jego trudnej historii. Dom powszechnie nazywany jest Diabelec i jest przeklęty. Wiąże się z nim legenda o żonie drwala opętanej przez diabła.
Spoko. Ale! Nie ma co na diabła zwalać. Ludzie wystarczająco dobrze sobie radzą sami z takimi ciemnymi sprawkami. (s. 184)
Leśniczy w trosce o bezpieczeństwo dba o ten dom dla drwala, by diabeł nie powrócił. Spełnia dane dawno przyrzeczenie. Tajemnicza dziennikarka znika bez śladu, zaś Podgórski z Kopp czują w Diabelcu zapach śmierci. Po chwili odnajdują ciało kobiety.
Czy ty jesteś Weronika Nowakowska, profilerka kryminalna z Brodnicy? (s. 21)

poniedziałek, 19 września 2016

Potęga czosnku



Autor: Iwona Banach
Tytuł: Czarci krąg
Wydawnictwo: Szara Godzina
Liczba stron: 316
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-64312-81-6

Nie od dziś wiadomo, że czosnek jest bardzo zdrowy. Nie od dziś wiadomo, że jest to naturalny antybiotyk. Nie od dziś wiadomo, że skuteczny sposób na walkę z… wampirami! Mieszkańcy Zagubina dodają czosnek w ogromnych ilościach do wszystkich posiłków, poduszki zamiast pierza mają główki czosnku, a wszystko przez to, że w miasteczku odkryto szkielet pogrzebany w pochówku wampirycznym… no i się zaczęło! Zapraszam Was do zapoznania się z najnowszą powieścią Iwony Banach – Czarci krąg.
W biurze matrymonialnym pracuje Hanka. Jest detektywem. Od szefowej dostaje specjalne zadanie – ma sprawdzić wiarygodność jednego z klientów. Śledztwo ma przeprowadzić w małym miasteczku Zagubinie. Bierze ze sobą dwoje stażystów, Wiolkę i Szczurka. Wszyscy zatrzymują się w Pensjonacie Pod Krwiożerczym Piotrusiem pani Wierciuchowej, gdzie obecnie przebywają uczestnicy turnusu informatyczno-pieluszkowego i gdzie ZUS wiedzie prym. ZUS czyli  Zakaz Uprawiania Seksu!
Jednak plany detektywistyczne nieco ulegają zmianie, bowiem w miasteczku niedawno odkryto pochówek wampiryczny. Wkrótce ktoś rozkopał 3 groby, które okazały się puste, odnaleziono kolejne 3 pochówki wampiryczne, aczkolwiek ich skład był mocno zaburzony. Ludzie twierdzili, że…
Wampiry istnieją. To pradawne istoty, które potrafią przetrwać całe stulecia w uśpieniu, a potem wychodzą na żer. (…) One są jak kleszcze. Takie wielkie, czarne, złowrogie kleszczyska. Przysysają się do człowieka i wysysają z niego krew albo energię, albo duszę, co tylko chcą. (s. 61)
Mieszkańców ogarnęło istne wampirowe szaleństwo! Wampiry spadły im jak… nietoperze z nieba!