O matko! Ileż mnie tu czasu nie było! Po ponad roku weszłam na bloga i zobaczyłam, że już raz chciałam wrócić, ale nic z tego nie wyszło, bo nie opublikowałam posta. Cała ja.
Oto on:
"South Bay, czyli namiastka wakacji
W tym roku, z racji zimowych impresji remontowych i powstałych z nich długów, wyjazdów wakacyjnych brak. Nie znaczy jednak, że nic się nie dzieje. Dzieje się, ale zdecydowanie mniej.
Powstały dwie szydełkowe chusty wykonane wzorem South Bay. Z racji, że żadne "bay" nie jest nam w tym roku pisane, zrekompensowałam sobie w dzierganiu ;) "
I to byłoby na tyle. Posta nie dokończyłam, a South Bay'e powstały dwa. Z tym, że drugi nie doczekał się fotografii...
Od tego czasu były następne wakacje, a w nich prawdziwe "bay" ;)
Ponieważ pokomplikowały mi się sprawy rodzinno-zdrowotne, to upływu czasu nie zauważam, telewizji nie oglądam, radia nie słucham, zastanawiam się czemu kiedyś miałam na to czas, a teraz nie. Dziergam sporadycznie i zazwyczaj nie kończę rozpoczętych prac. Jak nie ja...
Dawniej dziergałam jedną rzecz, którą zaczynałam i kończyłam, a następnie zaczynałam drugą. Podobnie z książkami. Jedną kończyłam- następną zaczynałam. Nie wiem czemu teraz sobie robię we wszystkim taki chaos. Mam wrażenie, że nie zdążę, że czasu zostało tak mało. Skończyłam 50 lat...Kiedy!? Dlaczego? Tak szybko? Przecież to teraz gwizdnąć i 60, 70, koniec...
W pracy odeszło w ostatnich 3 latach 20 osób, głównie w moim wieku, może dlatego zaczęłam być taka zachłanna na życie.. Jestem opiekunem prawnym rodziców, żyję na dwa miasta i dwa domy, śpię po 3-4 godziny. Najlepsza droga, żeby zrobić wziiiuuuu do lepszego świata już jutro.
Nie dalej jak tydzień temu nagle złapała mnie taka tęsknota. Za haftem, za życiem bez chaosu, pośpiechu, za spacerem, za zapatrzeniem w okno, za słuchaniem muzyki w ciszy, za ciszą... za brakiem ludzi wokół...za przyglądnięciem się wszystkiemu z uwagą, a nie pobieżnie...
Boję się nawet tak myśleć, bo życie mogłoby mnie opatrznie zrozumieć zsyłając bógwico. Bógwica nie chcę. Chcę życia w życiu.
Dlatego wczoraj zamówiłam w Coricamo kanwę. Niech się wali, pali- wracam do haftu! Szczerze nie wiem jak to zrobię, ale...
"Uwidim, powiedział ślepy i wyrżnął głową w mur" - to powiedzonko mojego Taty, dopiero teraz namacalnie je rozumiem.
Zatem "uwidim"...
Tęskniłam za Wami okrutnie...
Teskno bylo. Nie znam powiedzenia, swietne. Powodzenia w zwolnieniu tempa, haftowanie mi nie idzie, ale duzo mysle o powolnym szyciu.
OdpowiedzUsuńW takiej chwili bardzo brakuje mi serduszka do wciśnięcia :) Dziękuję Artdeco :) Nie wiem czy coś wyjdzie z tych światłych planów, ale przynajmniej się wygadałam o tym, co leży mi na wątrobie. Świat oszalał, sek w tym, zeby nie oszaleć razem z nim. Szyj wolniej, jeśli dasz radę. Trzeba zwolnić ile fabryka da ;)
UsuńFajnie że wracasz, powodzenia w realizacji planów, oby Ci się udało. 50 to jeszcze nie tragedia, ja mam dużo więcej i jakoś przestałam myśleć że to już koniec, żyj, pełną piersią i realizuj swoje marzenia, dobrze że ja masz !!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i powodzenia !!
Dziękuję, dajesz nadzieję :) Myślę, że to chwilowy kryzys wieku średniego ;) Ściskam!
UsuńPrzy :bógwicu" padłam :) :) Nie pamiętam już, jaka nacja ma to powiedzenie "uważaj o co prosisz, bo możesz to dostać". Życzż spokojnych, długich jesiennych wieczorów z haftem i zaglądaj tu częściej, proszę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie do tego nawiązałam, taka samospełniająca się przepowiednia, tfu, tfu, tfu! Obiecuję!
UsuńSkoro Cię humor nie opuszcza, czas dla dziergania wykombinowałaś , to i na hafty znajdziesz czas. Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńPodobno nazwanie problemu to już najlepsza droga do naprawy. Dejbór! Zrobiłam już jedną kosteczke HAEDa taką jedna dziesiateczke. Pierwsze śliwki robaczywki ;)
UsuńCieszę się, że jesteś! Tęskniłam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję😘💕 Cmokam! ;)
Usuń