niedziela, 6 grudnia 2020

Buciki i kciuki dla Skrzypcia

 

Pojawiło się zamówienie, a właściwie jeśli o mnie chodzi- pojawiło się WYZWANIE.

Nie lubię dziergać na zamówienie. Mam takie poczucie, że wszystko co wydziergam nie jest wystarczająco ładne/estetyczne/zgodne z oczekiwaniami. A przecież biorę za to pieniądze.


A tak się akurat składa, że zamówienia pojawiają się na rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłam.


Zawsze byłam bardziej szydełkowa niż drutowa. A na drutach jeśli już to prawe-lewe (jak się okazało odwrócone)

I teraz tak muszę lawirować, tak kombinować, żeby moja wirtuozeria prawolewa odwrócona sprawiała wrażenie, że ja na co dzień tylko ażur ;) jak najbardziej po bożemu ;) 


Wychodzi raz lepiej, raz gorzej. Jak w życiu. 

Dlaczego się zgadzam na dzierganie czegoś czego wcześniej nie robiłam? Zabijcie mnie nie wiem. Takie kamikadze mi się włącza ;) Głupota ludzka nie zna granic ni kordonów ;) Na całe szczęście mamy youtube! https://www.youtube.com/watch?v=6plVfUO4438  z pomocą przyszedł Wełniany Grajdołek. Dziękuję!

A może lubię uczyć się nowych rzeczy, a bez bata nad głową mi się nie chce? Bo leniwa baba jestem okrutnie!

A tak naprawdę to nie wiem czemu ale dzierganie mi ostatnimi czasy najnormalniej w  świecie nie idzie. Gdyby nie zamówienia chyba nie dziergałabym wcale. Od czytania odrzuciło mnie też. Od pracy też. Od życia jeszcze nie ale... jak tak dalej pójdzie i się nie spoziomuję...

Bo dookoła jest jak jest, a dodatkowo Skrzypcio toczy właśnie poważną walkę... Jest po dwóch operacjach, na antybiotyku, na uspokajaczach, w kołnierzu... Taki bidulek koci. Chodzi za mną jak pies, śpimy razem. On wie, że walka poważna, a wojna idzie o wysoką stawkę i że ten człowiek, który go codziennie zanosi do weta jest tak naprawdę po jego stronie. Dziś na przykład nie zmrużyłam oka, bo wieczorem wydrapał sobie szew i miał otwartą ranę. Szalał, podawałam uspokajacze, po których wymiotował... usnął dopiero o 6.00 rano, a godzinę później obudził się mój syn... Tak że ten...tak wygląda życie teraz.

 

 Trzymajcie za niego kciuki!

A tak jeszcze wracając do zamówień. Można się dziwić, że przyjmuję zamówienia na coś, na czym się nie znam- i to jest zrozumiałe. Natomiast motywacja ludzi zamawiających jest interesująca: bo dziergasz. W tym momencie to jest powód. Nikt nie wnika, czy na szydełku, czy na drutach, czy na czółenku, czy haftujesz, czy robisz kartki. Dziergasz. Robótkujesz. Zajmujesz się rękodziełem. I jeszcze, oczywiście, tanio ma być...

A tak jeszcze btw dziergania na drutach oczkami odwróconymi. Otóż są dwie szkoły. Klasyczna, można nawet powiedzieć konserwatywna dzierga nabierając prawe oczka tak od dołu (i one wyglądają jak odwrócone w moim mniemaniu) analogicznie dziergają lewe- od góry. Ja się nauczyłam inaczej i należę do awangardy ;) ;) ;) I! I jest ktoś kto dzierga tak samo jak ja, a jest osobą podziwianą i szanowaną, mianowicie Adrianna Biedrzyńska! Obserwuję ją na Instagramie i na FB, ostatnio pokazywała jak dziergać czapkę (ona dzierga prześliczne czapki!) I właśnie ona robi odwrócone ;) ale idzie w zaparte, że to prawe-lewe. 

Więc ja tez tak będę twierdzić! HOWGH!

Zdrówka Kochani!

6 komentarzy:

  1. Ekstra buciki😊 Masz cierpliwość której mi brakuje. Nie dziergam na zamówienie bo tanio nie będzie a jeśli ktoś chce tanio to każę mu robić samemu. Takie zycie😁 Kicio biedny, moja jutro ląduje u weta. Nic tylko za kieszeń się trzymać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Basiu :) Ja to tak po znajomości przyjmuje tylko. I nie żaden hurt tylko detal ale zawsze robię sobie kilka "na brudno" zanim wezmę się z powierzonej włóczki. Czyli innymi słowy, biznes życia po prostu ;)

      Usuń
  2. Śliczne buciki :-) Też cierpię na ten sam zespół co Ty ("Mam takie poczucie, że wszystko co wydziergam nie jest wystarczająco ładne/estetyczne/zgodne z oczekiwaniami") tylko na szczęście ja nie dziergam... ale nie przeszkadza mi, przenieść to na inne strefy rękodzieła :-) Za koteła trzymam oba kciuki i palce u stóp też zaciskam :-)
    Uściski :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kasiu. Czyli jedziemy na tym samym wózku. U mnie znowu kolejne wyzwania na tapecie. Człowiek to się może bucików i czapek na drutach nauczy ale rozumu to nie nabierze ;) Ehh.. ale zmobilizuje się przynajmniej do czegokolwiek. Kotełek właśnie po trzeciej narkozie... i nie ostatniej. Się przyplątało dziadostwo!

      Usuń

Miło jest czytać Wasze komentarze