Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MG. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MG. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 26 listopada 2023

Dewajtis

Autor: Maria Rodziewiczówna

Tytuł: Dewajtis

Wydawnictwo: MG

Liczba stron: 272

Oprawa: twarda

Data wydania: 2023

ISBN: 978-83-7779-932-1

 

 

 

Jak pies wierny będziesz i jak kur czujny, i nie dasz nikomu wziąć Orwidów dobra, chyba kto ci przyniesie drugą połowę tego sygnetu. Taka była umowa z nimi, zapamiętasz? Ja przysiągłem, a ty dochowasz? (s. 21)

W zeszłym roku pokochałam Lato leśnych ludzi Marii Rodziewicz. Teraz sięgnęłam po Dewajtis. I powiem Wam, że się zakochałam. Nie znam wszystkich książek pani Marii, niektóre tylko z ekranizacji, lecz Dewajtis uważam za najlepszą.

Stary Czertwan umiera. Ostatnia wola despotycznego ojca przysparza pierworodnemu synowi nowego ciężaru. Musi dodatkowo zająć się majątkiem Poświcie pozostawionym pod opiekę przez Kazimierza Orwida swojemu przyjacielowi. Marek staje się sługą Orwidów. Jego plany ułożenia sobie samodzielnego życia legły w gruzach. Nie pozwala mu na to wrodzone posłuszeństwo. Los młodego Żmudzina odmienia wiadomość o odnalezieniu w Ameryce jedynego dziecka tragicznie zmarłego Kazimierza – Ireny Orwid. Marek przekazuje jej fatalną spuściznę, by zająć się własnym życiem, lecz los ma wobec niego i opieki nad Poświciem zupełnie inne plany…

Przeniosłam się na Żmudź, w widły Dubissy i Ejni, w okolice gaju dębowego, w którym rósł wielki, stary dąb Dewajtis. Zauroczyła mnie okolica – spokojna, sielska, w pewien sposób majestatyczna. Dąb, symbol wytrzymałości, siły, potęgi, mądrości, ale też długowieczności i wieczności, kojarzony z królami, czuwa nad okolicą i Żmudzinami. To przyjaciel, powiernik, świadek historii, istota żywa. Przypatruje się wszystkiemu, nasłuchuje, wspiera, koi szumem liści. Jest i trwa. Ale i jego życiu w dąbrowie ktoś zagraża…

czwartek, 31 sierpnia 2023

Powrót do Domu

 Autor: Katarzyna Enerlich

Tytuł: Powrót do Domu

Wydawnictwo: MG

Cykl: Akuszerka z Sensburga

Tom: 4

Liczba stron: 272

Oprawa: miękka

Data wydania: 2019

ISBN: 978-83-7779-911-6

 

PATRONAT ŻYCIE I PASJE

 Tak, to było jej miejsce na ziemi. Coś musiało się zatem skończyć, by mogła tu wrócić. Już na stałe. To był jej prawdziwy powrót do Domu. (s. 212)

Ponownie wróciłam do Sensburga, przedwojennego Mrągowa. Przyszło mi się pożegnać z cyklem Akuszerka z Sensburga Katarzyny Enerlich. Sięgnęłam po ostatni tom tej sagi rodzinnej – Powrót do Domu.

Cztery kobiety, cztery pokolenia mierzą się z ponurą rzeczywistością stanu wojennego. Stasia, Marianna, Nadzieja i Basia z różnych względów zamieszkują w domu Stasi. Są dla siebie podporą. Doskonale się uzupełniają w tych trudnych czasach. Marianna marzy o powrocie do Zełwąg, do Domu na Wygonie. Chce tam realizować swoje marzenia. Tymczasem znów się zakochuje. Jej życie nabiera rumieńców, choć w myślach powraca do leśniczego Janka – swojej pierwszej miłości. Angażuje się w działalność „Solidarności” na terenie miasta. W krótkim czasie musi pożegnać trzy bliskie sercu osoby. Jej życie nie wraca na dawne tory, lecz ona wraca do swojego Domu na Wygonie. Po latach, w 2020 roku, na progu rodzinnego domu staje wnuczka Basia. Marianna właśnie kończy sto lat. Stara chata położona na końcu wsi Zełwągi, na granicy z Puszczą Piską być może stanie się i Basi miejscem na ziemi…

Zanurzyć się w takiej powieści, to jakby wysłuchać historii życia kogoś, kogo się bardzo dobrze zna. Stasia, Marianna, Nadzia i Basia stały się dla mnie rodziną. Razem z nimi przeżywałam smutki i radości, razem z nimi zbierałam zioła, chodziłam na spacery, uczestniczyłam w różnych ważnych wydarzeniach, a z małą Basią biegałam do biblioteki nie tylko po książki. To tam czułam się jak ryba w wodzie, pomagając pani bibliotekarce.

Dzieciństwo tej małej bohaterki w wielu punktach przypominało moje. Obie wychowywałyśmy się w latach 80. XX wieku i obie lubiłyśmy czytać książki i te same czasopisma jak choćby „Płomyczek”. Fala wspomnień z czasów późnej komuny wróciła do mnie za sprawą Basi. Kostka Rubika, kalejdoskop, telewizorek z filmikiem, kulki riki-tiki, znikopis. Nie mogło zabraknąć bloku do jedzenia oraz oczywiście oranżady w proszku i Vibovitu, które się zjadało, zamiast rozrobić w wodzie i wypić. Wielu czytelników w średnim wieku za sprawą tej powieści przypomni sobie dzieciństwo w czasach komuny, łącznie ze staniem w kilometrowych kolejkach.

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Dom na Wygonie

Autor: Katarzyna Enerlich

Tytuł: Dom na Wygonie

Wydawnictwo: MG

Cykl: Akuszerka z Sensburga

Tom: 3

Liczba stron: 264

Oprawa: miękka

Data wydania: 2019

ISBN: 978-83-7779-730-3

 

PATRONAT ŻYCIE I PASJE

 

Toć wygon jest gminny. Ale coś podobno planują. Chcą to sprzedać. Tylko czy chętnych znajdą, to nie wiem. Co to za atrakcja kupować takie pastwisko? (s. 74)

Bardzo lubię książki Katarzyny Enerlich. Dzięki nim poznaję historię Mazur i ludzi tu żyjących, rozkoszuję się zapachem ziół, delektuję się regionalnymi smakami i raduję serce przyrodą. Moją ulubioną serią jest Akuszerka z Sensburga. Dziś słów kilka o trzecim tomie – Dom na Wygonie.

Po śmierci Wojtka, działacza partyjnego, Marianna sama stawia czoła trudnej rzeczywistości. Dopiero teraz docenia koneksje męża i profity. Nastoletnia Nadzieja buntuje się, sprawia przykrość matce. Dorastająca dziewczyna żyje maturą i studiami, spotyka się ze znajomymi i nie w głowie jej zioła. Marianna obawia się o przyszłość rodzinnego interesu i swojej córki, która chce koniecznie zostać wzorową „towarzyszką”. W życiu Marianny pojawia się nowy mężczyzna. Kobieta marzy o własnym domu.

Akcja trzeciej części sagi rodzinnej rozgrywa się w Mrągowie i okolicach w latach 1973-1981. Kończy w dniu, w którym zaczyna się stan wojenny. Trzy silne kobiety zamieszkujące mazurskie miasteczko, kroczą przez życie własną drogą. Mierzą się z codziennością i rozwijają swoją pasję do zielarstwa. Mają smykałkę do interesów, a na pieczy dobro drugiego człowieka. Stanisława, Marianna i Nadzieja są mocno związane z Matką Naturą. Ich rodzinne korzenie sięgają drewnianej chaty w sercu Puszczy Białej. Choć to postaci fikcyjne, to autorka ich losy splotła z postaciami autentycznymi dla historii Mrągowa i okolic, niektórym tylko zmieniła nazwiska. Tłem opowieści są bowiem prawdziwe losy historii Polski.

piątek, 20 listopada 2020

Oplątani Mazurami

 Autor: Katarzyna Enerlich


Tytuł: Oplątani Mazurami

Wydawnictwo: MG

Liczba stron: 128

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2020

ISBN: 978-83-7779-618-4

Od wielu lat czytam książki Katarzyny Enerlich, pisarki z Mazur. Najnowsza jej publikacja to zbiór siedemnastu opowiadań Oplątani Mazurami.

To była jedna z tysięcy sentymentalnych podróży człowieka STAMTĄD. (s. 65)

Tematyka opowiadań dotyczy życia na Mazurach. Czytelnik poznaje codzienność mieszkańców, trudy egzystencji, smakuje potrawy (np. dzyndzałki) i urodę tej ziemi wraz z jej surowością. Towarzyszy bohaterom od narodzin do śmierci. Razem z nimi opuszcza Mazury w ramach akcji przesiedleńczej do Niemiec, rozstaje się ze swoją małą ojczyzną, zrywa rodzinne więzy, a potem tęskni. Tęskni za swoją miejscowością, za rodzinnym domem, a nawet za śnieżycą. Wielu bohaterów wraca, być może po to, by „obronić swój trawniczek”. To trudne emocjonalnie powroty, a czytelnik czuje wyraźnie te emocje.

Dwie ojczyzny, dwa języki, podwójność marzeń i  patriotyzmu. (s. 69)

Wiele opowiadań to obraz dawnych czasów. Niemieckie nazwy, dawne wierzenia, różnorodność kultur i religii. Na tych ziemiach obok siebie żyli Mazurzy, Polacy, Żydzi. I kautki, czyli skrzaty pomagające ludowi mazurskiemu w codziennej pracy, i zmory, i… Opowiadanie Bezdotyk to pruska legenda o tym, jak rodzi się miłość do mazurskiej ziemi, w innym pojawia się Królowa Jezior. Pruska hrabianka Marion Dönhoff (siedziba rodu w Drogoszach, powiat kętrzyński) przemierzała mazurskie szlaki i coraz bardziej była „omotana Mazurami”. Jej spostrzeżenie na temat krajobrazu Mazur jest bardzo trafne. Nie mogło zabraknąć Sensburga, czyli dzisiejszego Mrągowa, i kawiarenki koło Źródełka Miłości.

czwartek, 28 czerwca 2018

Matczyna miłość


Autor: Wilkie Collins
Tytuł: Córka Izebel
Tłumaczenie: Magdalena Hume
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 368
Oprawa: twarda
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-77779-453-1

 

Na jednej z moich półek gości kilka powieści angielskiego dziewiętnastowiecznego pisarza wydawanych przez wydawnictwo MG po raz pierwszy w Polsce. Ten autor to Wilkie Collins, jeden z najbardziej poczytnych i cenionych pisarzy w tamtym okresie, prekursor powieści detektywistycznej i sensacyjnej. Jego powieść Córka Izebel ukazała się na polskim rynku 14 marca, a w czerwcu ukaże się kolejna.
Pewni nikczemnicy, powiadam, lżą matkę mojej Minny przezwiskiem „Izebel”, a samą Minnę nazywają „Córką Izebel”! (s. 19)
Izebel była pogańską królową Izraela, która czciła bogów pogody i płodności. To biblijny symbol kobiecego zła, chciwości, rozwiązłości i okrucieństwa; kobiety bez skrupułów, zdeprawowanej, niegodziwej, zuchwałej. Czym sobie zasłużyła na to miano wdowa Fontaine?
Madame Fontaine to imponująca istota, iście rzymska matrona, a przy tym ofiara zazdrości i wielu plotek. (s. 19)
Wychodząc za mąż, bohaterka popełniła mezalians, rodzina jej się wyrzekła. Kiedy zmarł jej mąż, wybitny chemik, musiała zmierzyć się z długami i oskarżeniem o kradzież kuferka aptecznego z sejfu w laboratorium. Dzięki inteligencji połączonej z bystrością umysłu i umiejętnością planowania, przewidywania przyszłości jakoś sobie poradziła z tymi problemami, choć stała się przedmiotem plotek i zazdrości, choćby o wygląd, bowiem była piękną kobietą. Była też matką – miała córkę Minnę. I ktoś chciał za wszelką cenę zagrozić szczęściu jej córki i popsuć plany matrymonialne. To pan Keller, bogaty kupiec, jeden ze wspólników w firmie, pracujący w filii we Frankfurcie nad Menem. To on wysłał swego zakochanego bez pamięci w Minny syna Fritza do Londynu na staż w biurze, by oddzielić go od ukochanej. W ten sposób raz na zawsze chciał oddzielić syna od niechcianej, ubogiej przyszłej synowej.

piątek, 8 czerwca 2018

Zielona alchemia


Autor: Katarzyna Enerlich
Tytuł: Piękno z pól i łąk
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-7779-474-6






Całkiem niedaleko mnie, bowiem w sąsiednim powiecie koło Mrągowa, mieszka i żyje polska pisarka, kochająca naturę i jogę, jogę i naturę – nie wiem, jaka jest właściwa kolejność. Nieistotne. Ważna jest ona – Katarzyna Enerlich. Spójrzcie na nią. Zrelaksowana, zdrowa, piękna dojrzała kobieta, patrząca nieco zawadiacko i z lekkim uśmieszkiem, otoczona swoją przydomową zielonością, składnikami swej domowej alchemii.

Jej najnowsza książka Piękno z pól i łąk jest zupełnie inna od jej poprzednich. To nie jest książka do poduszki. To książka do ogrodu, na pole, na łąkę, pod płot i do kuchni, by zieloność zamienić na zdrowe i naturalne kosmetyki. To zielony poradnik domowego alchemika, który nauczy Cię, droga czytelniczko, drogi czytelniku, zadbać o siebie, swoje zdrowie, swój wygląd i swój portfel.


Ja zapraszam tylko na pierwszą wędrówkę i pamiętaj, że poprowadzę zaledwie na skraj pola lub łąki. Resztę drogi przebędziesz sama. (s. 106)
W swej najnowszej publikacji, która jest opowieścią o świecie naturalnych kosmetyków, autorka przekonuje do bycia w zgodzie z Naturą. Zaleca czytać książkę po kolei – zapoznać się z jej objaśnieniami, by potem móc łatwiej przygotować swoje produkty. Autorka wręcz zabrania czytelnikowi kupowania produktów naszpikowanych niezdrowymi składnikami, gdyż po prostu szkoda na nie pieniędzy, lepiej je wydawać na rzeczy przynoszące korzyści. Człowiek często nie zdaje sobie sprawy, jakie dobrodziejstwo ma wokół siebie:

wtorek, 24 kwietnia 2018

Polowanie na czarownice


Autor: Tomasz Kowalski
Tytuł: Nie pozwolisz żyć czarownicy
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-7779-440-1 





To cioty, księże, diabła służebnice, zejdź mi z drogi! (s. 99)
Tematyka czarownic interesuje mnie od dawna, dlatego sięgnęłam po książkę Tomasza Kowalskiego Nie pozwolisz żyć czarownicy.

Barbara Zdunk została oskarżona o wywołanie pożaru za pomocą czarów, a sąd miejski w Reszlu na Warmii skazał ją na śmierć na stosie. Tak została stracona ostatnia osoba w Europie, ostatnia czarownica, a działo się to 21 sierpnia 1811 roku. Jednakże wcześniej wiele tysięcy kobiet zostało oskarżonych o czary i zginęło w płomieniach. Czternaście z nich w Doruchowie Roku Pańskiego 1775. Przenieśmy się w czasie…
Nie moja droga panno, to nie żaden wypadek. To wieczny rzeczy początek. (s. 12)
W maju 1835 roku pod kołami fiakra ginie praczka Teresa Puff uciekająca od pijanego męża, który przed chwilą katował ją na oczach ludzi. Jednym ze świadków zdarzenia był starszy mężczyzna, który źle się poczuł. Pomogła mu młoda dziewczyna. Okropny wypadek stał się przyczynkiem do rozmowy i opowiedzenia pewnej historii sprzed sześćdziesięciu lat.
Większość tych rzeczy, o których ci zaraz opowiem, widziałem na własne oczy. Dziecięca ciekawość i nieznajomość życia kazały mi osobiście, na ile to było możliwe, uczestniczyć w wydarzeniach, które dziś napawają mnie smutkiem i odrazą. (s. 14)
W 1775 roku bohater miał zaledwie osiem lat. Mieszkał na plebani u wuja ks. Józefa Możdżanowskiego we wsi Doruchów w starostwie ostrzeszowskim niedaleko Wielunia. Uczył się w wiejskiej szkole, a po naukach razem z kolegami biegał po okolicy. Chłopcy opowiadali sobie różne czarcie historyjki – o świetlikach będących duszami nieochrzczonych dzieci lub pokutujących dorosłych, o utopcach w lokalnym stawie, o diabelskim kamieniu na wzgórzu Pokora-Śmir. Ulubionym miejscem ich zabawy była Łysa Górka. To tu nocą lokalne cioty spotykały się z Szatanem. Tak ludzie gadali.
Cioty, cioty się zalęgły. (s. 48)

piątek, 24 listopada 2017

Król królowa Jadwiga



Autor: Janina Lesiak


Tytuł: Jadwiga z Andegawenów Jagiełłowa. Album rodzinny  
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 224
Oprawa: twarda
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-7779-418-0




Album rodzinny to niezwykła książka w każdym domu. Zawiera wiele zdjęć utrwalających ważne chwile, w których uczestniczyli członkowie rodziny, bliżsi i dalsi krewni oraz znajomi. Dziś sięgnijmy po album jednej z najważniejszych królowych polskich – świętej Jadwigi. Zajrzyjmy do niego i spójrzmy na króla-królową oczami jej najbliższych. Poznajmy ją taką, jaką postrzegali ją inni. Poznajmy spadkobierczynię wielkiego królewskiego rodu i następczynię sławnych dynastii. Zapraszam do recenzji najnowszej powieści Janiny Lesiak Jadwiga z Andegawenów Jagiełłowa. Album rodzinny, wydanej nakładem Wydawnictwa MG.


Składa się jakby z dwóch Jadwig: jednej królewskiej, zachwycającej urodą i dobrocią, wyrozumiałej i łagodnej, i drugiej: kapryśnej, niestałej w emocjach, drażliwej i gniewnej! (s. 157)

czwartek, 27 lipca 2017

Czerwony barwnik



Autor: Agnieszka Meyer
Tytuł: Karmin
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-7779-392-3

Większość książek jest i tak zbędna, przerośnięte ego autorów, przekonanie, że muszą pozostawić coś po sobie. Teraz to naprawdę łatwe. (s. 79)
Tak oto Agnieszka Meyer daje pstryczka w nos debiutującym autorom. Mało tego, ona sama debiutuje powieścią Karmin, w której zamieściła te słowa. Czy jej powieść jest zbędna? Czy ona sama musi zostawić coś po sobie z powodu przerośniętego ego? Ja znam odpowiedzi na te pytania, a Wy wkrótce je poznacie.
Bohaterowie powieści to głównie ludzie sztuki wykonanej własnymi rękoma, sztuki ginącej. Czytelnik poznaje Maxa, który odnawia meble i tworzy ich reprodukcje. Selina pracuje w najstarszej uczelni irlandzkiej, Trynity College jako konserwatorka sztuki o specjalizacji papier i skóra. An co dzień ratuje zabytkowe stare księgi.
Wśród pięciu milionów zgromadzonych tu woluminów czekał stary iluminowany rękopis, który miał być obiektem jej pracy. Podobnie jak najsłynniejszy egzemplarz zbiorów, iluminowaną Księgę z Kells. (s. 62)
Ten rzadki egzemplarz trafia w ręce Seliny i staje się jej pacjentem, który będzie poddawany zabiegom leczniczym. Młoda konserwatorka z Krakowa jest oczarowana starodrukami, zafascynowana nimi i w nich zakochana, dzięki czemu i czytelnik czuje ów zachwyt. Kilkaset lat temu manuskrypty były wręcz bezcenne, cenniejsze od życia wielu śmiertelników, dla niektórych stanowiły sens życia. Kobieta traktuje je z miłością, bardzo czule je dotyka, jakby je pieściła swoim delikatnym dotykiem.
Manuskrypty zawsze przypominały jej zatopione w bursztynie owady. Albo skamienieliny nieistniejących słów i znaczeń, oglądane przez współczesnych ludzi w muzeach. (s. 70)
Ową Księgę napisano z wielkim przepychem. Jej bogactwo, wspaniałość, nadzwyczajność jest zrozumiała dla nielicznych, którzy potrafią odczytać owe dzieło, głównie obrazy. Autorka częściowo ukazuje pracę konserwatora papierów. Odsłania przed czytelnikiem kilka tajemnic związanych z ich powstawaniem, zwłaszcza toksycznych pigmentów. Przedstawia historię poligrafii w pigułce.

niedziela, 2 lipca 2017

Wróćmy na jeziora



Autor: Katarzyna Enerlich
Tytuł: Wiatr od jezior
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-7779-410-4


Wiatr od jezior zawsze niósł coś nowego, co zmieniało bieg dotychczasowych spraw. (s. 7)
Tytuł postu celowo nawiązuje do znanej piosenki Czerwonych Gitar – Wróćmy na jeziora. Kto był na mazurskich jeziorach, to właśnie na nie powróci, kto nie był, to ma okazję się tam wybrać, a dokładnie na jeziora powiatu mrągowskiego: Czos, Piłakno, Inulec, Płociczne, Głębokie. Przewodnikiem będzie najnowsza powieść Katarzyny Enerlich Wiatr od jezior. To ona, oczywiście wraz z autorką, zabierze czytelnika do Mrągowa i okolic, by ukazać przeszłość tych ziem.
Selbongen zaczęło się więc wtedy, kiedy bóg wód Perkun objawił się tu ludziom wraz z pierwszym białym szkwałem i pierwszą burzą. (s. 11)
Współczesne Zełwągi koło Mikołajek dawniej nazywały się Selbongen. Była to wieś-wyspa położona między trzema jeziorami i puszczą. Nic dziwnego, że było to bardzo dobre schronienia dla wodnych i puszczańskich bogów, szczególnie dla boga wody – Peruna. Ale do czasu. W 1922 roku wiatr od jezior przyniósł nowe – do wsi przybyli z odległej Ameryki Frank i Max Schmidt z Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich z Księgą Mormona w ręku. Głosili oni dobrą nowinę, ewangelię.
Po kilku dniach większość mieszkańców wioski przyjęła chrzest, a niebawem odbył się pierwszy mormoński ślub Bruna i Agaty Bajohr. Mijały lata, a mormońska społeczność Selbongen nadal żyła w odosobnieniu odcięta od świata przez swe położenie, dopóki po raz kolejny nie zawiał wiatr od jezior…
Zimowe wieczory to czas, kiedy Mrągowo pustoszeje i człowiek ma wrażenie, że znalazł się nagle na końcu świata. Mazurskie rubieże mają to do siebie, że milkną po sezonie, jakby ktoś zamknął za ludźmi niewidzialną bramę. (s. 45)
Druga płaszczyzna czasowa w powieści to grudzień 1998 roku. Zima w Mrągowie i na Mazurach daje się wszystkim we znaki, nie odpuszcza – duży mróz i opady śniegu to standard, przecież to polska Syberia. Anna Sołowiecka z lokalnego tygodnika „Głos Mrągowa” ma pełen ręce roboty, kilka rozpoczętych tematów, wiele pomysłów na nowe, by gazeta była ciekawa i czytana.
Zawód dziennikarki, który sobie wybrała, bardzo do niej pasował, ale jednocześnie niszczył ją. Nie pozwalał się skupić dłużej na niczym, bo wciąż był nowy temat, z którym musiała się zmierzyć. Codziennie coś się działo i nie było możliwości popracowania na zapas, a potem odpoczynku. (s. 52)
Pewnego dnia dziennikarka otrzymała smutną wiadomość od dyrektorki Domu Dziecka o jednej z byłych jej podopiecznych. Marta, przyjaciółka Anny, popełniła samobójstwo. To wersja policji, lecz dziennikarski nos Ani podpowiadał jej zupełnie co innego. Anna jako najbliższa osoba zmarłej musi zająć się jej rzeczami i mieszkaniem. W mieszkanku Marty coś ją niepokoi, dziennikarka dochodzi do wniosku, że coś jest nie tak. Uważnie wszystko obserwuje i notuje. Zaczęła dziennikarskie śledztwo.
To było jedyne miejsce, jakie znał, gdzie pogańskie plemiona składały swoje ofiary, jest to więc miejsce przez krew tamtych ofiar w pełni uświęcone. (s. 114)
W międzyczasie anonimowy rozmówca poinformował dziennikarkę, że na Wygonie za Zełwągami na kamieniu znaleziono zabite i spalone zwierzę oraz ślady krwi. Oprawca nie miał litości dla zwierzęcia, więc Ania jedzie to sprawdzić. Okazuje się, iż na kamieniu ofiarnym leżą szczątki sarny, a w śniegu karteczka z dziwnym tekstem. Dziennikarka doskonale wie, że policja zlekceważy to zgłoszenie, dlatego sama postanawia się dowiedzieć prawdy. W dodatku ma przeczucie, że śmierć przyjaciółki i ofiary ze zwierząt coś łączy, a przy okazji powstanie ciekawy artykuły. 


Jeśli tego nie przeżyjesz, to dobrze o tym nie napiszesz. My, dziennikarze, jesteśmy naprawdę jak hieny. Bazujemy na tym, co najbardziej dotyka ludzi, by opisywać to w sposób rzetelny i prawdziwy. (s. 67)
Ale to nie wszystkie sprawy, którymi w tym momencie zajmuje się dziennikarka. Jej kolejny temat to sprawa mrągowskich bezdomnych i zorganizowanie im pomocy. O pomoc w odnalezieniu rodziny prosi ją czarnoskóry Amerykanin Bernard Mulunda Mayingo Bajohr. Rozmowa z obcokrajowcem prowadzi dziennikarkę do Zełwąg i do odtworzenia historii wsi, gdyż wszystkie tropy prowadzą do Zełwąg, zaś dociekliwość dziennikarska do… różnych wydarzeń, ale o tym dowiecie się z kart powieści.
Anielski patrol wkracza do akcji. Czas rozpocząć misję. (s. 81)
Katarzyna Enerlich też ma misję. W powieści Wiatr od jezior autorka porusza bardzo wiele istotnych tematów. Ważne jest, w co wierzyli mieszkańcy mazurskich ziem, ponieważ musieli wierzyć w jakieś bóstwa, w jakiegoś Boga, szczególnie w trudnych czasach. W Zełwągach i okolicy zaczyna się wiara od bóstw pogańskich, przez religię Żydów, Mormonów do chrześcijaństwa. Bo na ziemiach mazurskich zawsze był tygiel religijno-narodowościowy. 
 Mormoni to dobrzy ludzie. (s. 107)
Drugi ważny temat w powieści to wątek społeczny, ważny niezależnie od czasu wydarzeń. Mieszkańcy Zełwąg tworzyli zżytą społeczność, pomagali sobie w trudnych sytuacjach. Także mieszkańcy Mrągowa tworzą taką społeczność i nie pozostają obojętni na los bezdomnych. Ludzie reagują na zło i okrucieństwo, chcą pomóc złapać mordercę zwierząt.
To obraz życia mieszkańców pod koniec lat 90. XX wieku. Czytelnik ma okazję przyjrzeć się im, obserwować ich relacje i zachowania oraz emocje, poznać ich myśli i skrywane sekrety, być z nimi w chwilach dobrych i złych, szczególnie Annie Sołowieckiej, która znów chętnie związałaby się z policjantem Jackiem. Przechadza się ulicami Mrągowa, zagląda do mrągowskiego szpitala i Domu Dziecka, do siedziby lokalnego tygodnika i do lokum bezdomnych. Poznaje pracę dziennikarską niemalże od podszewki, towarzyszy dziennikarzom w trakcie pracy (autorka była dziennikarką przez krótki czas), a przy okazji poznaje historię i okolice oraz zostaje wplątany w dwie kryminalne sprawy – śmierć młodej bibliotekarki oraz składanie ofiar ze zwierząt na kamieniach w okolicach Mrągowa.
Dobro na świecie istnieje i ma różne oblicza. (s. 236)
Tę prawdę w swej książce Katarzyna Enerlich udowadnia wielokrotnie, tak przy okazji. Jednak przede wszystkim czuć miłość autorki do ziemi mazurskiej, do mrągowskiej ziemi. Pani Kasia mieszka koło Mrągowa, czerpie z bogactwa tej ziemi pełnymi garściami, więc dokładnie wie, o czym pisze. Literackim językiem opisuje barwną historię ziemi mazurskiej, jej piękno i mieszkańców. Bazując na faktach, cytatach z Biblii, pamiętnika Ezry Bensona, obrazach życia pod koniec lat 90. XX wieku oraz swej bujnej wyobraźni wykreowała taki świat przedstawiony, w którym pozacierane zostały wszelkie granice. Kompozycja tej powieści jest podobna do poprzedniej książki autorki. Tu także przeszłość miesza się z teraźniejszością, co wyraźnie zaznaczają tytuły rozdziałów. Fakty z przeszłości splatają się ze współczesnymi i razem tworzą barwną mozaikę ziemi mazurskiej i jej mieszkańców.
Samo południe, a ona tu stoi i patrzy, jak błękit nieba oplata kontur Ratusza, jak dęby piramidalne, rosnące na początku promenady prowadzącej do jeziora Czos, wcinają się wysoko w ten błękit. (s. 279)
A na koniec trochę prywaty, w końcu mieszkam w sąsiednim powiecie, znam Mrągowo i znam autorkę… Wraz z narratorem spacerowałam po Mrągowie, przyglądając się znanym mi miejscom. Miasto jak żywe! Przypomniałam sobie podróż pociągiem z Mrągowa do Olsztyna (jednym z ostatnich) w tamtym czasie, który w powieści jest czasem fabularnym. Wspomniany chleb smażony w jajku to smak mego dzieciństwa, ale i jako dorosła osoba czasami jeszcze sobie go robię i zajadam ze smakiem. O zimach na Mazurach autorka napisała samiuśką prawdę, co mogę potwierdzić własnymi doświadczeniami. I nie dziwota, że w powieści pada sformułowanie „polska Syberia”. Ważnym bohaterem dla mnie była wspomniana Maria Dönhoff, hrabina pochodząca z Prus, której rodzina w sąsiedniej wsi miała pałac, a ona sama była ostatnią z rodu Dönhoffów. Więc się nie dziwcie, że dla mnie ta książka jest bardzo bliska i może bardziej subiektywnie ją odbieram niż inni czytelnicy, blogerzy.
Wróćcie na jeziora, poczujcie wiatr we włosach, może coś się wydarzyć. Powieść polecam absolutnie i bez wyjątku wszystkim mieszkańcom Mazur oraz ludziom zakochanych w Mazurach i tym wszystkim, którzy jeszcze nie gościli w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich.

Książka przeczytana w ramach wyzwań: