Tytuł: Zaplanuj sobie śmierć
Wydawnictwo: WAB
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2021
ISBN: 978-83-280-8501-5
Ucieszyłam
się, że Milena Wójtowicz wydaje nową książkę. Do tej pory pamiętam jej powieść Podatki (recenzja TUTAJ).
Co ja się naśmiałam, to moje! Dlatego skusiłam się na komedię kryminalną Zaplanuj sobie śmierć.
No dobra, ale kto go zamordował? (s. 46)
W piątek trzynastego główny planista firmy Majerks w Opolu Mirosław Biernacki został zamordowany i schowany do półki. Znaleziony w poniedziałek narobił zamieszania. Produkcja stoi, jakość pod znakiem zapytania, wysyłka towarów wstrzymana, terminy dostaw opóźnione, a zarząd drży na myśl o nieplanowanym przestoju. Jednym słowem – chaos. Policja podejrzewa wszystkich, a najbardziej drugą planistkę, Stellę Lew (jeszcze)-Wolską. Pracownicy wyższego szczebla zaczynają własne śledztwo.
Od paru godzin kisimy się w atmosferze podejrzeń, szoku, zaskoczenia i niepewności. (s. 120)
Przeczytać przeczytałam, ale przyznam szczerze, że się trochę męczyłam z tą książką. Miejsce zbrodni nietuzinkowe. Akcja dość żywa – wszystko dzieje się w poniedziałek szesnastego na terenie zakładu pracy, jednak wykonanie przeciętne. Mimo wykazu postaci długo gubiłam się, kto jest kim. Kierownicy, inżynierowie, specjaliści do spraw sprzedaży i pomniejsi pracownicy firmy. Każdy z nich ma coś do powiedzenia, gdyż na siłę chcą wspomóc wymiar sprawiedliwości. Takie społeczne przedstawicielstwo detektywów. Najlepiej kojarzyłam ofiarę, podejrzaną Stellę, jej prawie byłego męża Sebastiana, który pojawia się w roli konsultanta, plotkarę Elżunię oraz policjanta Swobodę z jego konfliktem tragicznym.
I tu właśnie sęk tkwi pogrzebany, panie kierowniku. (s. 18)