Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zysk i S-ka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zysk i S-ka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 czerwca 2018

Kwestia przypadku


Autor: Małgorzata Garkowska
Tytuł: Spotkamy się przypadkiem
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 272
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8116-232-6





Przez jakiś czas nie brałam udziału w Book Tourach, ale znów do nich wróciłam. Jako pierwsza w tym roku przyszła do mnie wędrująca książka – Spotkamy się przypadkiem Małgorzaty Garkowskiej. Organizatorką BT jest Michalina z bloga Papierowy bluszcz.
Co mówi blurb o książce:

Niewielkie miasto łączy losy kilku osób, z pozoru niemających ze sobą wiele wspólnego. Maria, czterdziestoletnia wdowa pogrążona w smutku po stracie najbliższych, postanawia otworzyć małą pizzerię w lokalu, który wcześniej kupił jej mąż, aby spełniła swoje marzenia. Pewnego wieczoru o mało nie rozjeżdża Joanny, która przechodzi nieuważnie przez ulicę. Joanna jest młodą nauczycielką angielskiego. Do miasteczka trafiła zachęcona ofertą pracy wraz z mieszkaniem. W szkole zwraca uwagę na Janka, zahukanego rudzielca z talentem do języków obcych. Chłopaka wychowuje ojczym, który nie radzi sobie po śmierci żony. A to niejedyny problem, z którym zmaga się Janek… Historie wszystkich bohaterów krzyżują się i łączą, sprawiając, że życie każdego z nich się zmieni. Przed jakimi wyborami staną? Czy wykorzystają nowe szanse?

Ja już się przyzwyczaiłam, że tutaj wszędzie jest niedaleko. (s. 106)
Wszędzie blisko, wszyscy się znają to plusy, ale i minusy mieszkania w niewielkiej miejscowości. Osadzenie akcji w pewnym małym miasteczku pod Warszawą ma wydźwięk uniwersalny. Takich miasteczek w Polsce i na świecie jest wiele, a w nich toczy się prawdziwe życie, z jego wzlotami i upadkami, z radościami i smutkami, ze szczęściem okupionym nieszczęściem. Wszędzie może się zdarzyć to, co przytrafiło się bohaterom wykreowanym przez autorkę.
Jesteś pewien, że Długocki dopiero w tym roku zaczął go gnębić? (s. 190)
Jednym z poruszonych problemów w powieści jest przemoc fizyczna i psychiczna, i to w dwóch aspektach. Z pierwszym wiąże się alkoholizm rodzica i nieradzenie sobie z problemami w życiu osobistym – to przemoc domowa. Drugi rodzaj to przemoc szkolna i prześladowanie słabszego ucznia tak, żeby nikt nie widział. Autorka ukazała problem przemocy bardzo wiarygodnie zarówno ze strony sprawcy, jak i ofiary. Te opisy są na tyle plastyczne i prawdziwe, że czytanie ich może sprawiać czytelnikowi ból. I to tym większy, gdyż ofiarą przemocy jest ta sama osoba – rudy Janek, sierota, który żyje z ojczymem alkoholikiem i jest prześladowany przez rówieśników.
Chłopak miał i w domu ciężko, i z rówieśnikami, a szkoła nie umiała nic zrobić. (s. 218)

czwartek, 21 września 2017

Harda Pani



Autor: Elżbieta Cherezińska
Tytuł: Harda
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria: Harda
Tom: 1
Liczba stron: 592
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7785-959-9

Wyzwanie indywidualne od Ejotka zmobilizowało mnie do przeczytania powieści Elżbiety Cherezińskiej. Od jakiegoś czasu miałam ochotę na Hardą, lecz jej gabaryty mnie nieco przerażały. Cóż, strach ma wielkie oczy, lecz czyta się długo… Ale warto!
Bóg kocha Piastów! (s. 38)
Czytanie Hardej zaczęłam nietypowo. Wpierw przestudiowałam mapy Europy w X wieku na wewnętrznych okładkach. A potem zaczęłam od końca. Uważnie przestudiowałam drzewa genealogiczne europejskich rodów z X wieku. Wielu bohaterów już znałam, dzięki czytanej ostatnio opowieści Piotra Skupnika Ścieżki Gniewomira, która obecnie w mym mniemaniu była dobrym wprowadzeniem do lepszego i dogłębniejszego poznania Hardej – Świętosławy, niezwykłej kobiety i królowej. Jej osoba pojawia się na kilku drzewach genealogicznych
Dobrowolnie przychodzę po chrzest. (s. 25)
W kraju leśnych polan i nieprzebytych borów rządzi Mieszko, pogański książę słynny z sojuszy. Spotkanie z Jordanem jest przełomem w jego życiu. Postanawia przyjąć chrzest, lecz wpierw „robi czystki” – w świętym gaju zabija kapłana Dalbora i bezcześci ziemskie wizerunki pogańskich bogów. Wkrótce w Warcie przyjmuje chrzest, a jego świadkiem jest Dobrawa, dwór, woje i okoliczni mieszkańcy. Na świat przychodzi pierworodny – Bolesław. Potem pojawia się kolejne dziecko…
W tej samej chwili z alkowy dobiegło dzikie, przeciągłe wycie jego żony i zaraz po nim usłyszał krzyk dziecka. To nie było kwilenie noworodka. To był wściekły wrzask. (s.48)
Tak wyglądały narodziny narowistej dziewuchy, półdiablęcia zdaniem służek. Dlatego dziewczynce dano święte imię – Świętosława. Ale święta to ona raczej nie była. Mówiono na nią także czarciątko, szataniątko. Od małego miała charakterek i cięty, niewyparzony język, a na swoim koncie liczne wybryki. Mówiła, co chce, i słuchała tego, co chciała usłyszeć. Od małego uczyła się niuansów gry politycznej i sprawowania władzy. Miała dar wymowy, a w słowach nie przebierała. Nie bała się przeciwstawić ojcu, swej macosze Odzie wytknąć prawdę i jej podstępy, czy opuszczać pokój w środku nocy w przebraniu służki – wiernej jej niemowie Duszy.
Słyszałam jednak, że dostałaś już nowe imię, bardzo ładne: Harda. (s. 126)

czwartek, 29 czerwca 2017

Znikające jabłka



Autor: Madonna
Tytuł: Jabłka Pana Peabody’ego
Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Ilustracje: Loren Long
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 32
Oprawa: twarda
Data wydania: 2003
ISBN: 978-83-7298-481-4

 

To, że Madonna śpiewa, wie raczej każdy. A jestem ciekawa, ile osób wie, że ta słynna wokalistka, pisze również książki dla dzieci! Jedną z nich poznałam w trakcie zajęć z biblioterapii – Jabłka Pana Peabody’ego. To druga z serii pięciu książek dla dzieci w każdym wieku.
Pan Peabody, nauczyciel historii w szkole w małym miasteczku Happville, latem organizuje mecze baseballowe z innymi drużynami. Jeden z uczniów zauważył, że po meczu jego trener wybiera sobie najładniejsze jabłko u sprzedawcy Funkodelego, bierze je i idzie do domu, ale nie płaci za nie. 

Dziwna sprawa – mruknął do siebie Tommy – nikomu przecież za te jabłko nie zapłacił. (s. 10)
Tomy Titlebottom oskarża nauczyciela o kradzież. Wkrótce po miasteczku rozeszła się plotka, że pan Peabody jest złodziejem. W kolejną sobotę na treningu nie ma nikogo. Przychodzi tylko Billy ze spuszczoną głową, nie ma śmiałości spojrzeć swojemu nauczycielowi prosto w oczy. Wyjaśnia mu zaistniałą sytuację, mówiąc:
Wszyscy uważają pana za złodzieja. (s. 14)
Jak nauczyciel rozwiąże sprawę? Jak wyjaśni cotygodniową kradzież jabłka w sklepie pana Funkodelego? Jaką da nauczkę Tommy’emu? Czy odzyska reputację? Czy pokona plotkę? Czy też plotka zbierze obfite plony?
Krótka książeczka, ale bardzo mądra. W obrazowy sposób pokazuje, jak roznosi się plotka, w jakim tempie gna i zbiera swoje żniwo, jak szybko niszczy czyjąś reputację. 
Nieważne, jak to wyglądało. Ważna jest prawda. (s. 20)
Nauczyciel daje swego rodzaju nauczkę Tommy’emu – pokazuje mu, na jakiej zasadzie działa plotka, w jakiego wielkiego samoistnego stwora się zmienia, którego nic nie można zatrzymać. Udziela rad chłopcu:
Następnym razem nie spiesz się tak z oceną ludzi. I pamiętaj, jaką siłę mają słowa. 
(s. 28)


Prosta, acz bardzo wymowna opowieść opowiedziana pięknym i zrozumiałym językiem, w której duże i kolorowe ilustracje dokładnie obrazują wydarzenia i siłę plotki. To wszystko sprawia, że nauka płynąca z tej książki ma dużą moc, ma MOC SŁOWA. A w połączeniu z zajęciami z biblioterapii o plotce pokazuje dzieciom cały mechanizm jej istnienia – od przyczyn do skutków.

Jabłka Pana Peabody’ego polecam każdemu dziecku i każdemu dorosłemu! Wszystkim bez wyjątku!

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

piątek, 24 lutego 2017

Emocjonalna kolejka górska



Autor: Małgorzata Garkowska
Tytuł: Układanka z uczuć
Wydawnictwo: Zyska i S-ka
Liczba stron: 328
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-65521-13-2




Ale, że założyłeś się o żonę? Ty popaprańcu! (s. 23)
To słowa jednego z przyjaciół męża głównej bohaterki powieści Małgorzaty Garkowskiej Układanka z uczuć, którą dotarła do mnie w ramach Book Touru. To te słowa Sarwinowskiego zmieniły sielankę w piekło. Bajka o Kopciuszku właśnie się skończyła, zaczął się uczuciowy thriller.
Agnieszka, skromna młoda kobieta z niewielkiej wsi…
żyła pod kloszem roztoczonym przez wymagających rodziców. (…) Ojciec zakazywał, a matka przytakiwała. Gonili tylko do lekcji, do książek, do roboty. I tak dzień po dni. Nic dziwnego, że Mała czasem nie wie, jak postępować w obcym dla niej świecie. (s. 128)
To on, bogaty przedsiębiorca z Gdańska, Paweł Rajewski, zobaczył ją – dziewczynę z obrazu. Na wernisażu postanowił sobie, że zostanie jego żoną. I tak się stało. Nie liczyło się wtedy nic i nikt – wychowanie poglądy na życie, wiek, status materialny, wykształcenie. Zakochana Agnieszka poświęciła wszystko dla tej miłości – więzi rodzinne i sąsiedzkie, przyjaciół, wieś rodzinną i okolice, w których dorastała. Nie zdawała sobie sprawy, jeszcze nie, że poświęciła też siebie, dopóki nie usłyszała gorzkich słów prawdy z ust męża:
No i po trzecie, panna z obrazka całkiem, całkiem, co? Cyc jest, bioderka i buzia też niezłe, a dupcia jaka! Stary! (s. 23)

czwartek, 28 lipca 2016

Popsuci



Autor: Elle Kennedy
Tytuł: Układ
Tłumaczenie: Anna Mackiewicz 
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria: Off-Campus
Tom: 1
Liczba stron: 462
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-7785-859-2

Układy i układziki w dzisiejszym świecie to norma. Ja też zawarłam pakt – przeczytam młodzieżówkę, a ona przypomni mi czasy studenckie. Umowę zawarłam z Układem Elle Kennedy.
Zaczął się trzeci rok studiów. Hannah Wells studiuję muzykę, przygotowuje się do występu w duecie na zimowy popis. Przez ostatni rok była sama, jednak znalazła chłopaka, który ją zainteresował. To Justin Kohl, członek drużyny futbolowej. Ale Hannah ma problem z uwodzeniem i seksem, choć w innych dziedzinach życia jest bardzo pewna siebie. Jako 15-latka (5 lat wcześniej) została zgwałcona przez swojego chłopaka, który podał jej pigułkę gwałtu. Studentka ma o sobie nie najlepsze zdanie, choć przepracowała to okropne wydarzenie z terapeutą i nie boi się mężczyzn.
Nie jestem normalna. W środku jestem popsuta. Powtarzam sobie w kółko, że gwałt mnie zniszczył, ale to nieprawda. To nie tylko skradło moje dziewictwo – skradło moją zdolność do seksu i odczuwania przyjemności jak zdrowa, energiczna kobieta. (s. 234-5)
Wie, że gwałt ją okaleczył psychicznie, lecz nie spodziewała się, że aż tak bardzo:
Ale bez względu na to, jak się starałam, nie byłam w stanie pokonać mojej – dobra, nazwę rzeczy po imieniu – seksualnej dysfunkcji. (s. 119)
Aby umówić się z wymarzonym chłopakiem, zawiera układ z kapitanem drużyny hokejowej, Garretem Grahamem. Ona udzieli mu korepetycji z etyki filozoficznej, by on mógł podnieść swoją średnią, zaś on umówi się z nią na fałszywą randkę, by wzbudzić zazdrość Justina.
Z kolei Garreth ma jeden cel – poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa we Frozen Four, a potem zostać zawodowym hokeistą. Mała dygresja – życie studenta hokeisty jest tylko nakreślone w powieści i chciałoby się więcej, choć pewna scena w szatni poniekąd temu zadośćuczyniła.

Garreth nie chce mieć dziewczyny na stałe, wystarczają mu hokejowe króliczki do rozładowania żądzy. Jako kapitan cieszy się dużą popularnością, a jako przystojny młody mężczyzna może mieć każdą dziewczynę. Może, ale nie musi. Są jednostki odporne na jego muskuły i piękne oblicze, które widzą w nim wielkie ego, zbyt dużą pewność siebie i dupkowatość z upierdliwością. Są jednostki, które nie są popularne w studenckim towarzystwie.

piątek, 24 czerwca 2016

Karmazynowy blask



Autor: Łukasz Henel
Tytuł: Szkarłatny blask
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 309
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7785-232-3

Wzmianki o karmazynowym blasku pojawiają się w różnych kulturach i na różnych szerokościach geograficznych. (s. 199)

Jak to jest, że idę do biblioteki po kryminał, a wracam z… horrorem, z powieścią grozy? Nie wiem, ale wiem, że książka była warta przeczytania, a mowa o powieści Szkarłatny blask Łukasza Henela.
Łukasz Stańczuk pracuje na stacji benzynowej, choć ukończył socjologię. Brak perspektyw, życie marzeniami jak za studenckich czasów urozmaica list. Okazuje się, że po dziedziczy dom w lesie w Kursku koło Międzyrzecza. Z dnia na dzień rzuca pracę i jedzie, aby poprawić swój byt i odmienić los – bohater planuje sprzedać chatę. Jeszcze przed wyjazdem ciotka Janina przestrzegała go:
Pamięta tylko, by uważać na siebie. W lesie jest niebezpiecznie. (s. 49)
Miejscowi też go ostrzegali, by lepiej w las nie wchodzić. Dlaczego? Niewyjaśnione zdarzenia zniknięcia ludzi na przestrzeni kilkudziesięciu lat, nadprzyrodzone siły, dziwne odgłosy czy postacie pojawiające się w lesie, niezbadane pozostałości po bunkrach (Międzyrzecki Rejon Umocnień), a według legendy diabelskie moce. Lecz młody bohater za nic ma te przestrogi. Już na początku spotykają go dziwne wydarzenia w lesie, ale Łukasz się nie poddaje. Znajduje swoją chatę i zatrzymuje się w niej. Przypadkiem odkrywa za kredensem dziurę, a w niej tajemnicza walizkę. Zawartość budzi ciekawość Łukasza. Wuj Bolesław za życia był samotnikiem i dziwakiem. Zostawił po sobie żółty brulion i prezent urodzinowy, który dostał od matki w dzieciństwie.
Zapiski wuja opisują odległe wydarzenia z udziałem Kseni Lebiediew i jej męża doktora Langmana, młodość wuja oraz konsekwencje ówczesnych jego działań. Ale dopiero widok kogoś za sobą w wodzie w studni, dziwne odgłosy w nocy upewniają go w jednym – jest w centrum działań paranormalnych, nadnaturalnych. A że do strachliwych nie należy, to postanawia rozwiązać zagadkę chaty i całej nawiedzanej okolicy. Pomaga mu Marta, młoda absolwentka filologii z agencji nieruchomości. Wkrótce z odsieczą pędzi Witek, współlokator Łukasza, który pisze pracę magisterską z okultyzmu i stosuje w życiu zasady krav magi. Ta trójka stawia czoła nadprzyrodzonym mocom i tajemniczej organizacji wywodzącej się sprzed wieków – Nowej Synagogi. Zbawienny spadek staje się kulą u nogi.

wtorek, 5 stycznia 2016

Kolekcja wysp



Autor: Viviano Domenici
Tytuł: Wyspy nieznane
Tłumaczenie: Iwona Banach
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria: Człowiek poznaje świat
Liczba stron: 334
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-7785-078-7 


Były czasy, kiedy na wodach oceanów unosiły się wyspy, które wraz z upływem wieków znikały jedna po drugiej, rozmywając się w pustce i ogólnym zapomnieniu. Znikały nie dlatego, że zostały pochłonięte przez morze, ale dlatego że pewnego dnia stawało się oczywiste, iż nigdy nie istniały, tak więc kartografowie musieli je zatapiać. (s. 311)
O tych prawdziwych wyspach i fałszywych, o tych dużych i całkiem małych, o tych znanych i tych mniej popularnych w swej książce Wyspy nieznane opowiada Viviano Domenici. Autor żeglował po wszystkich morzach i oceanach świata, zwiedzał wyspy i zbierał historie o nich lub ich strzępki, które potem starał się uzupełnić i zweryfikować z prawdą. I jak pisze we wstępie:
Zbierałem te historie jak kolekcjoner. Z ogromną miłością składałem i dopasowywałem odnalezione kawałki, szczegóły, które były kiedyś ukryte, zakończenia, które gdzieś się zapodziały. W pewnych przypadkach łatwo było zmusić te fragmenty do mówienia, a w innych trzeba było uzbroić się w cierpliwość. W końcu mój zbiór wysp i ich historii stał się prawdziwym archipelagiem. (…) Trzydzieści cztery opowieści zebrane na wszystkich morzach świata po to, bym mógł się dowiedzieć, jak się zrodziły i jak skończą. (s. 20)
Dzięki autorowi i jego pasji każdy czytelnik ma szansę zwiedzić kawałek świata bez wychodzenia z domu, ma szansę poznać niewiarygodne czasami historie, brutalną przeszłość i osobliwych mieszkańców wysp. Bohaterami są tubylcy, piraci, rozbitkowie, niewolnicy, uciekinierzy, buntownicy, wygnańcy, awanturnicy, tyrani, kolonizatorzy, antropolodzy, ale także zwykli ludzie, którzy w swej wielkości obwoływali się cesarzami lub królami wysp!
To, że wyspy opowiadają historię mórz, to oczywiste, ale że dostarczają wiadomości o zdarzeniach sprzed tysięcy lat, to rzadkość. (s. 301)

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Amulet na szczęście



Autor: Ian Serrailler
Tytuł: Srebrny miecz
Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Ilustracje: C. Walter Hodges
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 216
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7785-305-4 



Ostatnio w bibliotece przykuła mą uwagę książka umieszczona w dziale dla dzieci i młodzieży w poziomie III/P. Przeczytałam blurb, a pod nim informację, że książka Iana Serrailliera Srebrny miecz należy do kanonu literatury dziecięcej.  Zdziwiłam się, bo tej powieści nie znałam, a powstała ona w latach 50-tych ubiegłego wieku!
Ian Serraillier, brytyjski nauczyciel języka angielskiego, zadeklarowany pacyfista, napisał powieść opartą na faktach z fikcyjnymi bohaterami, które miały swe pierwowzory w rzeczywistości. Ze zlepek autentycznych wydarzeń, informacji znalezionych tu i ówdzie autor opisał historię rodziny Balickich. Stworzył powieść o dzieciach w czasie wojny i ich losach po jej zakończeniu i skierowaną do dzieci, mimo że sam nie przeżył opisywanych zdarzeń.
Wszechwiedzący narrator wpierw pokrótce przedstawia losy Józefa Balickiego, dyrektora szkoły, który został aresztowany i wywieziony do obozu w Zakiniu. Wkrótce jego żona w Warszawie została wywieziona na roboty do Niemiec. Została trójka dzieci: 13-letnia Ruta, 11-letni Edek i 5-letnia Frania. Od tego momentu przez następne kilka lat muszą one radzić sobie same, a nie jest to łatwe w zawierusze wojennej. Mimo trwających działań wojennych dość dobrze sobie radzą. Edek zajmuje się zdobywaniem żywności, a Ruta oprócz prowadzenia ich nowego "gospodarstwa" zostaje nauczycielką dla małych dzieci. Sytuacja się komplikuje, gdy Edek znika, został aresztowany. Wkrótce jego miejsce zajmuje Janek i jego wierny towarzysz, kogut Skoczek.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Relacje rodzinne



Autor: Monika A. Oleksa
Tytuł: Ciemna strona miłości
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 411
Oprawa: miękka
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7785-055-8 




Małgorzata dzieli swój czas między pracę w kancelarii prawnej a dom, w którym czeka na nią mąż i nastoletnia córka, Sylwia. Jej życie jest zapędzone, czasami kolorowe, czasami szarobure. Nieoczekiwanie otrzymuje list, a wraz z nim w uporządkowane życie Małgorzaty wkrada się nieproszona tajemnica. Agnieszka, silna dwudziestoparolatka, najboleśniejszy czas po utracie rodziców spędza u Małgorzaty. Co łączy te dwie kobiety? Dlaczego dziewczyna nie potrafi odkryć tajemnicy mimo przegadanych nocy i spędzonego razem czasu?  "Ciemna strona miłości" pachnie jesienną szarlotką i mieni się kolorami lata. Jest w niej spokój sielskiego Nałęczowa, szum wzburzonego Bałtyku i pośpiech pędzącego miasta. Jest mądrość starszego człowieka i szaleństwo młodości. I jest miłość, ta ulotna i niespełniona i ta, która jest silna i przetrwa wszystko.

Sięgając po książkę Moniki A. Oleksy Ciemna strona miłości już po tytule domyślałam się, że nie będzie to słodka i ckliwa powieść dla kobiet, tylko coś cięższego kalibru. Jak wiadomo ciemne strony wszelkich spraw są bardziej tajemnicze i niosą spory ładunek emocjonalny, mają bogatą paletę różnorodnych uczuć.
Powieść Moniki A. Oleksy to poruszająca i bardzo wzruszająca książka o ciemnej stronie miłości, czyli o uczuciach matki, która po urodzeniu córki oddała ją do adopcji i na nowo odzyskała po śmierci adoptowanych rodziców. Dlaczego Małgorzata zmuszona była ukrywać ciążę i oddać dziecko? Bo tak została wychowana na grzeczną i posłuszną córkę przez matkę lekarkę i ojca adwokata. Na pożegnanie mówi do swej córeczki: Tak bardzo chciałabym cię zabrać, ale nie mogę. Nie mogę. Musisz na zawsze pozostać tajemnicą. Ciemną stroną miłości. Przepraszam cię, maleńka[1].

środa, 10 lipca 2013

Zapytaj cholery!




Autor: Marta Osa
Tytuł: I po cholerę mi to było!
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
Liczba stron: 264
Oprawa: miękka, broszurowa
Data wydania: lipiec 2012
ISBN: 978-83-7506-985-3








Niemal każdy ma w życiu chwile, w których chciałby zacząć wszystko od nowa. A dlaczego nie? Nie ma uczuć tak zamotanych, żeby ich nie odmotać, nie ma spraw tak zakończonych, żeby nie zmienić im zakończenia. Wszystko da się odkręcić! Jak butelkę metaksy. O tym właśnie jest ta pełna humoru historia. Olka, znerwicowana nauczycielka plastyczka, zupełnie niechcący zmienia swoje życie. Zaczyna od napaści na księdza katechetę, w efekcie której odchodzi ze szkoły, potem postanawia zająć się swoim ogrodem i... sobą. Dołącza do ekipy ogrodników, jednak nie jako ogrodnik. Przewraca też do góry nogami życie swoich przyjaciół i przeżywa z nimi niecodzienne przygody. Desperacko szuka drugiej połowy, co niesie za sobą całą masę krępujących i zabawnych sytuacji. Nieświadomie wkracza w inny świat, zawiera nowe przyjaźnie i odnajduje stare miłości. I mimo upływających lat i straconych okazji kieruje się przekonaniem, że najlepsze wciąż jeszcze przed nią.

Jak się dorwałam, to przepadłam! Przeczytałam powieść jednym tchem w niedzielne południe. Lubię książki, które wciągają mnie w wir literek od pierwszych stron i nie puszczają do ostatniej kropki. Tak było z książką mej imienniczki, Marty Osy – I po cholerę mi to było!
Ile razy człek retorycznie pytał sam siebie: A po cholerę mi to? Na cholerę mi to było? Ostatnio ja zadaję sobie to pytanie, gdy walczę z technicznymi niuansami zakładania bloga. Ale cóż… stało się! Widocznie tak miało być, jakiś ukryty sens w tym jest. Tak jak w przypadku ataku Olki Jakubik, nauczycielki plastyki[1], na księdza katechetę. Od tego momentu życie Olki zmienia się diametralnie. Ale nie tylko jej. Jedna decyzja podjęta świadomie lub nie wywołuje różne konsekwencje – dobre i… te mniej dobre, bowiem nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Olce i jej przyjaciołom wyszło "to i owo", co czasem zaskoczyło, a nawet zaszokowało znajomych.