Tytuł: Samolot z papieru
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 478
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2020
ISBN: 978-83-8195-071-8
Ile razy robiliście samolot z papieru i bawiliście się nim? Jeden z bohaterów powieści Ewy Pruchnik Samolot z papieru miał taką pasję.
Czasami warto podążać swoimi ścieżkami, nie tylko tymi utartymi. (s. 126)
Emila i Nikodem znają się od piaskownicy. Rodzice od lat ich swatają, lecz drogi tych dwojga się rozeszły. Spotykają się przed studniówką Nikodema, który zaprasza Emilę na bal do technikum lotniczego. Na spotkaniu opowiadają o swoich planach i marzeniach. On mimo tradycji lekarskiej zostanie pilotem wojskowym. Ona ma spełnić marzenie ojca i zostać lekarzem. Po spotkaniu dziewczynę zaczepiają młodzi mężczyźni. W jej obronie staje ich przywódca Jeremi. Między młodymi przeskakuje iskra. Dzieli ich wszystko. Czy zakochany mężczyzna zawsze znajdzie drogę do ukochanej kobiety?
Pocałowałem cię w policzek. To źle? (s. 91)
Emila to dziewczyna z dobrego domu, córka lewicowego kardiologa. Subtelna blondynka w okularach i berecie, która boi się latać samolotem. Żyje pod kloszem. Bez własnych planów i ambicji działała mi na nerwy. Drażniła mnie. Jeremi vel Kmicic choć wyglądem budzi obawy – mroczny wysoki typ z twarzą ze śladami po bójkach – przykuwa swoją pewnością siebie i marzeniami o Legii Cudzoziemskiej. Od razu przykuł moją uwagę. Między tym dwojgiem stoi Nikodem, przyjaciel i brat. Mieć takiego przyjaciela to skarb, jednak ja miałam ochotę nim potrząsnąć, by zdobył się na coś więcej.
A dlacego psyjaciółka, a nie zona? (s. 206)
Moje serce skradł Krzyś, chłopiec z Dworku pod Akacją. Gaduła okropny, ale za to jakże inteligentny! Sympatię zjednał dyrektor ośrodka opiekuńczo-wychowawczego i kucharka oraz polonistka z liceum. Pokochałam panią Jadzię, woźną, za jej osobowość i cięty język. Państwo Karbowscy i Ostrowscy to przykłady kochających się małżeństw, na których można liczyć. Miłość Ostrowskiego do żony Anny, jego oddanie to nie tyle poświęcenie, ile wielka miłość.
W trudnych czasach dorastacie. (s. 300)