Pokazywanie postów oznaczonych etykietą staroobrzędowcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą staroobrzędowcy. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 sierpnia 2023

Akuszerka z Sensburga

Autor: Katarzyna Enerlich

Tytuł: Akuszerka z Sensburga

Wydawnictwo: MG

Cykl: Akuszerka z Sensburga

Tom: 1

Liczba stron: 272

Oprawa: miękka 

Data wydania: 2019

ISBN: 978-83-7779-546-0

 

Jest to przedruk mojej recenzji Akuszerki z Sensburga  

Katarzyny Enerlich, która ukazała się na łamach

magazynu internetowego Życie i Pasje w VI 2019 r.

Recenzje kolejnych tomów cyklu ukażą się

na blogu W szponach literek oraz na fanpage’u Życia i Pasje.

 

Akuszerka – pielęgniarka wyszkolona w zakresie odbierania prawidłowych porodów, opieki nad ciężarną, rodzącą i położnicą oraz nad noworodkiem; położna. Tyle Słownik wyrazów obcych PWN. Jeszcze kilka lat po zakończeniu drugiej wojny światowej na polskich wsiach porody przyjmowały akuszerki. Dziś historia jednej z nich, wprawdzie postaci wymyślonej, ale jakże prawdziwej w swych marzeniach, dążeniu do celu, w chęci pomagania innym. Zapraszam do recenzji Akuszerki z Sensburga Katarzyny Enerlich.

Uczyć się chciałam ziół i leczenia. (s. 35)

Stanisława Liszewska z Mystkówca Małego w Puszczy Białej zbiera zioła. Marzy, by zostać pielęgniarką. Los nie jest dla niej łaskawy. Stasia ledwo pisze i czyta, a jednego dnia zostaje wdową i matką. Nie ma wyjścia, bierze się z życiem za bary, a o marzeniach musi zapomnieć. Stara akuszerka Wypyska przekazuje jej wiedzę o ziołach, wiejskie przepisy na różne dolegliwości, uczy ją akuszerki. Do wsi sprowadzają się nowi osadnicy z Prus Wschodnich. Budzą ciekawość Stasi. Wszystko u nich jest jakieś inne, lepsze. Państwo Skowronkowie opowiadają o nieznanej krainie i Sensburgu (Mrągowo), małym miasteczku, znanym uzdrowisku w Prusach. Stasię ciągnie do „krainy żelaznych legend”. Chce wyjechać za granicę i tam osiąść, a okazja wkrótce się trafia.

To dziecko jest znakiem. (s. 56)

Druga bohaterka to siostra Galina, która w młodości zmuszona przez rodziców trafiła do klasztoru starowierców w Eckertsdorf (Wojnowo). Od początku nie pasuje do tego miejsca, źle się w nim czuje, tęskni za czymś. Jest piśmienna, ma wiedzę o ziołach, tworzy receptury zdrowotne. Tylko ona może opuszczać klasztor i spacerować, by nazbierać ziół. Któregoś dnia w koszyku w jeziorze znajduje niemowlę. To Marion.

wtorek, 26 lipca 2016

A rzeka płynie...



Autor: Katarzyna Enerlich
Tytuł: Rzeka ludzi osobnych
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 297
Oprawa: miękka
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7779-362-6




20 VII nakładem Wydawnictwa MG ukazała się najnowsza powieść Katarzyny Enerlich Rzeka ludzi osobnych. Tytuł tajemniczy, okładka częściowo też, choć nie porywa pięknem. Za to blurb… mocno mnie zaintrygował. Dlaczego? Bo bardzo dotyczy mnie i ziemi, na której mieszkam. A mieszkam na Mazurach, na terenach dawnych Prus Wschodnich. Po raz pierwszy o staroobrzędowcach usłyszałam jeszcze w ubiegłym wieku na studiach od prowadzącej zajęcia – od ówczesnej pani dr Zoi Jaroszewicz-Pieresławcew. Znacznie później byłam nad najpiękniejsza mazurską rzeką – nad Krutynią i we wsi Krutyń. W Wojnowie przez okna zaglądałam do klasztoru staroobrzędowców… Zajrzałam i do książki o nich… i przepadłam!
Pod jednym niebem różni ludzie mieszkają i wierzą w różnych bogów, a tak naprawdę pewnie jeden jest, bo o to samo w każdej religii chodzi – o miłość do ludzi i oddanie ziemi, o respektowanie praw natury i skromne życie. (s. 82)
Rzeka Krutynia malowniczo wije się po terenach dawnych Prus Wschodnich. Momentami bardzo spokojna i malownicza, a za zakrętem nieobliczalna i rwąca, jak i historia tych ziem. I tak jak ludzkie życie płynie zmiennym nurtem. A jest przy tym pełna historii, tajemnic, krajobrazów. To nad Krutynią rozgrywa się akcja powieści Katarzyny Enerlich Rzeka ludzi osobnych.
Granice tutejszych odludzi wyznaczała rzeka i połączone z nią jezioro – jedyni świadkowie tamtych czasów, bo najstarsze drzewa już obumarły, stare domy zamieniły się w pył, a omszałe kamienie przeniesiono w inne miejsca. Została tylko wciąż ta sama woda i wystarczyłoby pozwolić jej mówić, by poznać wszystkie tajemnice tej ziemi. (s. 14)
Zacznę od historii staroobrzędowców, zwanych też starowiercami, filiponami, biegunami, bezpopowcami, fiedosiejewcami. Otóż starowiercy byli prześladowani, ciągle w biegu, szukając miejsca dla siebie na świecie. Nie chcieli poddać się carowi. Król Prus, Fryderyk Wilhelm II pozwolił im osiedlić się na ziemiach pruskich w Puszczy Jańsborskiej (dziś Puszcza Piska). Widział w nich bowiem ludzi robotnych, niepijących, stroniących od tytoniu i herbaty, ludzi, którzy miłowali porządek, a w codziennym życiu kierowali się wiarą. To tu jako pierwszy przybył w 1830 roku Onufry Jakowlew Smirnow. Jednym z pierwszych osadników był Fiodor Isajew Malewan – fachowiec od budowy dróg. To on jest protoplastą rodu Malewanów – rodu kobiet rudowłosych, samotnych, silnych i niezależnych z bajstrukami (nieślubne dziecko), kobiet z żyłką do interesów, kochających ziemię i jej plony oraz klasztor mniszek i je same.