Tytuł: Topiel
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2020
ISBN: 978-83- 66500-28-0
Powódź stulecia pamiętam dobrze. Na bieżąco śledziłam sytuację w telewizji, gdyż moja rodzina mieszka nad Odrą. Z zaciekawieniem sięgnęłam po powieść Jakuba Ćwieka Topiel.
Powódź, pomyślał z ekscytacją. Idzie powódź. (s. 80)
Głuchołazy, miasteczko przy granicy polsko-czeskiej nad Białką Głuchołaską. Początek lipca 1997 r. Padają ulewne deszcze, meteorolodzy alarmują o zagrożeniu powodzią, ale to nie przeszkadza nastoletnim chłopcom w cieszeniu się rozpoczętymi wakacjami. Darek, Kacper, Grzesiek, Józek są pewni, że to będzie ich lato! Kilka dni później zaczęła się powódź. Rzeka wylała i ruszyła lawina zdarzeń, w której chłopcy mieli swój udział. Wpierw dokonali wyjątkowego odkrycia, a potem jeden z nich zaginął. Po niemalże dwóch tygodniach jego ciało zostało znalezione. Co się wydarzyło?
Mamo, piwnica jest zalana. (s. 80)
Z miejsca zostałam porwana w wir wydarzeń, oszołomiona nimi i przemoczona do suchej nitki. Obserwowałam dramat miasta i ludzi. Mieszkańcy Głuchołaz szybko przekonali się, jak potężnym i niszczycielskim żywiołem jest woda. Robili, co mogli, aby ratować swój dobytek i życie. Budowały obrazy ludzi pomagających innym, wspierających się, lecz inne sceny jak rozdzielanie darów dla powodzian ukazywały tę mroczną naturę człowieka – kłótliwość, chciwość, zazdrość. Z ciekawością obserwowałam różne postawy ludzkie wobec tragedii.