Tytuł:
Tatarka
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 468
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-8075-255-9
U nas w
Kruszynianach mieszka sporo rodzin tatarskich i mieszanych. Od paruset lat
zresztą, zdążyliśmy więc do siebie przywyknąć. (s. 52)
Rzadko
się zdarza, że okładka książki woła mnie do siebie, bym ją koniecznie
przeczytała. Dodatkowo wołał mnie tytuł. Tak było z najnowszą powieścią Renaty
Kosin Tatarka.
Studentka
Ksenia spędza lato w Bujanach na Podlasiu w otoczeniu bliskich i bujnej
przyrody. Przeżywa, że w noc świętojańską jej wianek zatonął w Biebrzy, co nie
wróży dobrze dla jej sfery uczuciowej. Niby nie jest ani z Patrykiem, ani z
Xavierem, ale chciałaby być z kimś. Na juwenaliach wpadł jej w oko przystojny,
ciemnooki mężczyzna. To Tatar Emir. Krótka znajomość zaprocentowała obietnicą,
że Ksenia pojawi się latem w Kruszynianach na Sabantuj.
Sabantuj to
takie nasze ludowe święto na zakończenie wiosennych prac polowych. (s. 60)
Dziewczyna
często bywała z rodzicami w Kruszynianach, lubiła kuchnię tatarską (szkoda, że
na końcu książki nie ma przepisów na potrawy tatarskie!). Tym razem pojechała
na Sabantuj. Zauroczona strojami, straganami, przedmiotami, feerią barw (polecam
zajrzeć na stronę autorki lub fanpage i obejrzeć zdjęcia z tegorocznego
Sabantuj w Kruszynianach, wtedy o wiele lepiej chłonie się opisy) poznaje
starszego pana, który przypadkiem raczy ją skróconą wersją historii polskich
Tatarów. To Ibrahim, dziadek Emira.
Zapatrzył się
znów na Ksenię i zmarszczył na chwilę brwi. – Wygląda całkiem jak nasza.
Tatarka – dokończył nieco ciszej. (s. 88)
Dziewczyna
z wielkim zainteresowaniem słucha o Złotej Ordzie, tamgach, herbie rodu Tarak,
przygląda się uważnie dziadkowi. W pewnym momencie zdradza cel swojej wizyty w
Kruszynianach – Ksenia przyjechała ze względu na swojego pradziadka, który miał
podobno korzenie tatarskie.
W jej rodzinie
od dawna krążyła legenda o tatarskim pochodzeniu pradziadka Ignacego Kudeli.
(s. 56)