Wczoraj przeczytałem, że zmarł znany szerokiemu gronu odbiorców Andrzej Skupiński, znany na swoim blogu jako Art-Klater. Muszę przyznać, że właściwie do tej pory nie wiem jak mam to pojąc. Bo mimo naszej w sumie dość krótkiej znajomości bardzo polubiłem jego humor, spojrzenie na świat. A zaproszeniem mnie na swój blog z gościnnym wpisem sprawił mi wielką przyjemność. Idę poszukiwać dróg jak pojąć to, co się stało.
Pozdrawiam!
Blog stanowi kontynuację historii z bloga Codzienność Skrzeczy z Interii. Opowieści złożone z elementów mozaiki, jaką jest życie.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śmierć. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śmierć. Pokaż wszystkie posty
piątek, 21 grudnia 2018
wtorek, 27 listopada 2018
Smutna wieść.
Dowiedzieliśmy się po południu, że zmarł mąż siostry Rodzicielki. Wiedzieliśmy, że od jakiegoś roku lub dłużej chorował poważniej, jednak nic nie wskazywało na taki obrót spraw. W najbliższy piątek jest pogrzeb. Ciekawy jestem jak wszystko potem się potoczy, bo od wielu lat Rodzicielka ze swoją siostrą miała mówiąc ogólnie kontakt sporadyczny, z różnych powodów. Szkoda tylko, że do ewentualnej naprawy relacji potrzeba czasem tak mocnych zdarzeń i emocji.
Dziś polecam: Hedone (rock alternatywny, industrial), Hetman (heavy metal, hard rock) oraz Homo Homini (folk rock, pop, country).
Pozdrawiam!
Etykiety:
country,
emocje,
folk rock,
hard rock,
heavy metal,
Hedone,
Hetman,
Homo Homini,
industrial,
pop,
rock alternatywny,
smutek,
śmierć,
wieść
Lokalizacja:
Warszawa, Polska
czwartek, 1 listopada 2018
Spokojnie.
Już od samego rana jestem w szoku, tylko dziś na drogach zginęło już 13 osób. A wolne dni dopiero się zaczęły. @_@
Wizyta na grobach rodzinnych parę dni przed 1 listopada dała nam dziś spokojny dzień. Nie trzeba było przepychać się w wielkim tłoku, zarówno w autobusie/tramwaju jak i na samym cmentarzu. Raz byłem na Powązkach 1 listopada i od tamtej pory jak tylko mogę staram się wymigać od powtórki. Takich tłumów to nigdy wcześniej ani później nie widziałem na tym cmentarzu.
Dziś polecam: Ultravox (nowa fala, synth pop, pop rock, rock elektroniczny), Unknown Mortal Orchestra (rock psychodeliczny, R&B, garage rock) oraz Ustad Amjad Ali Khan (klasyczna muzyka indyjska).
Pozdrawiam!
Etykiety:
cmentarz,
emocje,
listopad,
pop,
R&B,
rock garażowy,
spokojnie,
szok,
śmierć,
tradycyjna muzyka indyjska,
Ultravox,
Unknown Mortal Orchestra,
Ustad Amjad Ali Khan,
załatwienie spraw,
zdziwienie
Lokalizacja:
Warszawa, Polska
poniedziałek, 29 października 2018
Dzieje się na świecie.
Dużo się dziś wydarzyło na świecie. Właściwie większość z tych rzeczy należy zaliczyć do kategorii: tragedie, zło, śmierć. Najpierw dowiedziałem się o katastrofie śmigłowca z właścicielem klubu Leicester City F.C., potem o porwaniu członków załogi kontenerowca, a na koniec o katastrofie samolotu w Indonezji. Nie przypominam sobie dnia, by tyle złych rzeczy się wydarzyło, właściwie jedna po drugiej.
Byliśmy dziś u Babci, podstawową sprawą było odebranie listu poleconego, okazało się, że pewna sprawa nie została do końca załatwiona, jednak jeszcze mieliśmy czas na jej dokończenie. Bez tego mogłoby nie być miło.
Dziś polecam: Memphis May Fire (metalcore, screamo, post-hardcore), Men Without Hats (nowa fala, synth pop) oraz Metal Safari (metalcore, death metal).
Pozdrawiam!
Etykiety:
Babcia,
death metal,
emocje,
katastrofy,
Memphis May Fire,
Men Without Hats,
Metal Safari,
metalcore,
nowa fala,
screamo,
śmierć,
świat,
zdarzenia na świecie,
zło
Lokalizacja:
Warszawa, Polska
sobota, 28 lipca 2018
Po powrocie.
Wróciliśmy już do domu. Muszę powiedzieć, że ten czas spędzony w okolicach Rymanowa był bardzo udany. Odwiedziliśmy sporo ciekawych miejsc, parę razy byliśmy w Rymanowie, Iwoniczu, zwiedzaliśmy wystawę prac Zdzisława Beksińskiego w Sanoku, też w tym mieście zobaczyliśmy skansen. Pojechaliśmy do Bóbrki, gdzie zwiedziliśmy muzeum związane z przemysłem naftowym i gazowniczym. Ogólnie rzecz ujmując właściwie każdego dnia coś innego zobaczyliśmy.
Rano koło 9 w radio usłyszałem wiadomość o śmierci Kory Jackowskiej. Muszę powiedzieć, że nie uwierzyłem od razu, myślałem, że mi się to śni czy coś. Dopiero w Sieci sprawdziłem i potwierdziła się ta informacja. Właściwie to nawet teraz jeszcze do mnie to w pełni nie dotarło.
Pozdrawiam!
środa, 30 maja 2018
Jestem w domu.
Jestem już w domu, bardzo zadowolony z wyjazdu, choć jedno zdarzenie w jakiejś mierze przekreśliło nasz spokój na dłużej.
Droga w tamtą stronę była dość dobra, choć blisko Warszawy były na dość długim dystansie rozkopy, jechało się więc średnio. Na miejscu okazało się, że mamy do dyspozycji połówkę domu z piętrem. Do tego ogródek, widok na góry, śpiew ptaków, gdakanie kur, bicie dzwonów pobliskiego kościoła i temu podobne sytuacje nie dostępne w mieście.
Odwiedziliśmy: górę Żar, Szyndzielnię i Skrzyczne, dwa razy Żywiec (muzeum przy browarze i zamek, obydwa miejsca warte polecania, choć w muzeum browaru są dość drogie bilety), przepłynęliśmy się też statkiem wycieczkowym po jeziorze Żywieckim.
Wszystkie wypady były spokojne, aż do czasu pojechania na Skrzyczne. Jak wjechaliśmy na szczyt od razu rzuciła nam się w oczy dość duża grupa paralotniarzy. Pokręciliśmy się w okolicy schroniska, poszliśmy też trochę szlakiem, jak wróciliśmy to postanowiliśmy wejść na wieżę widokową. Oglądaliśmy widoki, gdy nagle cień lotni zasłonił Słońce, paręnaście sekund później zauważyłem kątem oka jak jeden lotniarz został wyniesiony nad budynek schroniska. Początkowo wszystko wyglądało na kontrolowane akrobacje, jednak już za chwilę cała czasza znalazła się w poziomie do ziemi, a wraz z nią ten człowiek. Kilka sekund później czasza zwinęła się, linki okręciły się wokół siebie i nieszczęsny mężczyzna runął na beton za schroniskiem. Początkowo wszyscy co widzieli ten wypadek myśleli chyba, że to sen czy inna mara. Jednak po chwilowym zawieszeniu sporo osób rzuciło się na pomoc. Sytuację utrudniał fakt zamknięcia wszystkich bramek w ogrodzeniu, ludzie jednak poprzechodzili górą. Uruchomił się alarm, ochrona zauważyła wtedy chyba dopiero co się stało. Wezwano śmigłowiec, na miejscu była lekarka, dostała się do poszkodowanego, jednak jej opowieść nie nastroiła nikogo dobrze. Śmigłowiec przyleciał po pół godzinie, ratownicy zaczęli dostawać się już na teren schroniska przez otwartą bramę. Zjechaliśmy kolejką na dół, helikopter przez cały czas stał na górze i nie startował. Dziś sprawdziłem w Sieci, że ten paralotniarz zmarł. To był pierwszy przypadek, gdy zetknąłem się z czymś jednocześnie tak niewiarygodnym i namacalnym jak śmierć człowieka, którego widziało się chwilę przed wypadkiem. Muszę powiedzieć, że do tej pory jeszcze to całe wydarzenie we mnie gdzieś tam siedzi.
Pozdrawiam!
piątek, 21 lipca 2017
W domu. Plany.
Wczoraj wróciliśmy z działki, nie miałem za bardzo siły na pisanie nowej notki, dlatego obrobiłem jedynie komentarze. Ogólnie wyjazd mogę udać za udany, las, świeże powietrze, to wszystko jest na plus. Poza tym odwiedziliśmy skansen w Sierpcu, jak dla mnie wymarzona wycieczka, bo lubię dowiedzieć się jak kiedyś żyli ludzie. Na minus zaliczyć muszę jak zwykle papierosy palone przez wujka, jego ,,cenne" porady dotyczące życia właściwie każdego z bliższej i dalszej rodziny oraz niemal ciągłe zajmowanie się polityką (zarówno w rozmowach jak i poprzez oglądanie TV). Sytuację pogarszają zupełnie odmienne postrzeganie świata, co niestety prowadziło często do kłótni. Wujek jest tak nastawiony na jedną z opcji politycznych, że nie da sobie nic powiedzieć. Do tego niemal cały czas przy oglądaniu relacji z Sejmu dogadywał posłom opozycji nazywając ich głupkami, idiotami itp. Jak dla mnie czas urlopu powinien być raczej wolny od spraw politycznych, a od bezsensownych dywagacji w szczególności (nikt nie był w stanie przekonać oponenta do swoich racji).
Powstał też pomysł wyjazdu w październiku na Lanzarote. Ja, Rodzicielka i ciocia, na tydzień, może dwa. Ale na razie cała sprawa jest pewna na jakieś 20% najwyżej.
Z wyjazdu przywiozłem sobie całkiem elegancki słoiczek (a może bardziej kubeczek z nakrętką jak od słoika) ze słomką do napojów. Jak dla mnie niezła pamiątka. :)
Jestem w szoku po tym jak dowiedziałem się o śmierci Chestera Benningtona z Linkin Park. Normalnie nie ogarniam tego wszystkiego, może LP to nie jest jedna z moich najbardziej ulubionych grup, jednak po takich wieściach jest mi smutno.
Powstał też pomysł wyjazdu w październiku na Lanzarote. Ja, Rodzicielka i ciocia, na tydzień, może dwa. Ale na razie cała sprawa jest pewna na jakieś 20% najwyżej.
Z wyjazdu przywiozłem sobie całkiem elegancki słoiczek (a może bardziej kubeczek z nakrętką jak od słoika) ze słomką do napojów. Jak dla mnie niezła pamiątka. :)
Jestem w szoku po tym jak dowiedziałem się o śmierci Chestera Benningtona z Linkin Park. Normalnie nie ogarniam tego wszystkiego, może LP to nie jest jedna z moich najbardziej ulubionych grup, jednak po takich wieściach jest mi smutno.
Wczoraj i dziś przekonałem się, że mam problem z kontrolowaniem swoich emocji. Dlatego postanowiłem przemyśleć sprawę w czasie kolejnego wyjazdu (tym razem na Mazury) o zapisaniu się do psychologa. Poza tym mógłbym powalczyć z innymi moimi problemami, co wydaje się być całkiem sensowną wizją.
Na dokładkę Babcia znów została omotana przez jakiegoś przedstawiciela handlowego (spuszczam zasłonę milczenia na sam fakt wpuszczenia go do mieszkania). W tę środę podpisała umowę na ratalny zakup filtra do wody, który montuje się na kran. Nie wiadomo gdzie to ustrojstwo zostało zrobione, żadnych znaków nie nosiło poza prawdopodobnie oszukanymi informacjami o rzekomo amerykańskim pochodzeniu patentu na ten syf. Całość odebrał dziś Staruszek i po południu poszliśmy na pocztę odesłać ten filtr. A dla firmy naciągającej starsze osoby mam przekaz od Lecha Janerki, aby sobie takie gadżety (za 600 złotych) wsadzili. Dokładnie tam!
Na dokładkę Babcia znów została omotana przez jakiegoś przedstawiciela handlowego (spuszczam zasłonę milczenia na sam fakt wpuszczenia go do mieszkania). W tę środę podpisała umowę na ratalny zakup filtra do wody, który montuje się na kran. Nie wiadomo gdzie to ustrojstwo zostało zrobione, żadnych znaków nie nosiło poza prawdopodobnie oszukanymi informacjami o rzekomo amerykańskim pochodzeniu patentu na ten syf. Całość odebrał dziś Staruszek i po południu poszliśmy na pocztę odesłać ten filtr. A dla firmy naciągającej starsze osoby mam przekaz od Lecha Janerki, aby sobie takie gadżety (za 600 złotych) wsadzili. Dokładnie tam!
Dziś jest: Dzień aproksymacji Pi i Europejski Dzień wsparcia dla Ofiar Przestępstw z Nienawiści.
Pozdrawiam!
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)