Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stadion Narodowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stadion Narodowy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 22 października 2017

Po spotkaniu. Rozjechany przez Panterę.

Jako Leniwa Klucha zwlokłem się z łóżka koło 8, zacząłem szykować się do wyjścia, na miejsce spotkania dotarłem po 9 (bliżej 10). Pogoda sprawiła nam pewnego psikusa, bowiem zaczęło kropić, po szybkich zakupach żelków, napojów itp. ruszyliśmy we czwórkę do tramwaju, aby zwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego. Znów zrobiło ono na mnie wielkie wrażenie, bowiem w jakimś tam stopniu historie życia moich Dziadków i Babć wiąże się zarówno z wojną jak i samym Powstaniem. Po zwiedzaniu jak wyszliśmy na zewnątrz okazało się, że pogoda się poprawia, pojechaliśmy więc pod Stadion Narodowy, pokręciliśmy się wokół przez chwilę, przy okazji wygłupialiśmy się jak nie wiem. :) Następnym krokiem było jedzenie, tym razem kebab w całkiem niezłej lokalizacji. Po obiedzie ruszyliśmy w kierunku Starego Miasta, jednak deszcz przybrał na sile tak, że nie dało się chodzić właściwie bez przemoczenia się w całości. Wróciliśmy więc do Złotych Tarasów, gdzie pokręciliśmy się w oczekiwaniu na poprawę pogody. W międzyczasie byliśmy jeszcze w McDonaldzie na napojach mlecznych. Koło 19 pogoda poprawiła się na tyle, że korzystając z metra i autobusu podjechaliśmy pod Zamek Królewski. Koło 20 byliśmy już w okolicy dworca, razem zaczekaliśmy na pociąg po czym się rozstaliśmy. Jak dla mnie spotkanie było idealne, czas spędzony na tej wyciecze na długo zostanie w mojej pamięci. Dostałem od Julii kubek na zły humor, który zmienia się z takiej ,,zaciętej" buźki na uśmiechniętą. Z kolei Julia z dziećmi odjechała z pluszowym boćkiem, który dostał imię Edek i paroma innymi pamiątkami. Dzięki jeszcze raz za chęć przyjazdu i takie spędzenie ze mną czasu. :) Pozdrawiam Cię Siostro. :-* 
                                                                                                                                                               
Wysłuchałem dziś płyty grupy Pantera pt. ,,Official Live: 101 Proof". Muszę powiedzieć, że dawno nie słuchałem tak znakomitego albumu z koncertu. Czułem się tak, jakbym uczestniczył w tak zacnym zdarzeniu w wykonaniu tej nie istniejącej dziś grupy. Można nawet powiedzieć, że cała muzyczna ścieżka doprowadziła mnie do wrażenia latania w ,,mosh pit", ewentualnie w ,,ścianie śmierci". Do tego kawałki spowodowały u mnie ostry head banging, co w ostateczności pozwoliło mi dać 10/10/ Zostałem rozjechany przez Panterę. :D I dobrze mi z tym.

Pozdrawiam!