Byliśmy dziś u Babci, kupiliśmy kwiaty, ciastka i świętowaliśmy Dzień Matki. Około 15, czyli nieco wcześniej niż ostatnio przyszła p. Sława. Przywitała się, poszła do swojego pokoju i na początku spokój był. Jednak jak Staruszek poszedł do niej przekazać pieniądze za maj, w nieco pomniejszonej kwocie za te późniejsze powroty do domu zaczęła się awantura. I to przedziwna awantura. Mniej więcej co 5-10 minut podniesione głosy obydwu stron ustępowały spokojnym tłumaczeniom, co zszokowało mnie zupełnie. W sumie stanęło nie do końca wiadomo na czym, bo każdy okopał się przy swojej racji. Na pewno takie oczyszczenie atmosfery (szkoda, że tak ostre tylko) coś da, mam nadzieję, że poprawę. Choć tak czy siak trzeba będzie chyba rozglądać się za inną osobą do opieki nad Babcią.
Płyta Coldplay ,,A rush of blood to the head" w dość dużej mierze rozczarowała mnie. Właściwie jedynym lepszym punktem jest piosenka ,,Clocks". A reszta to raczej taka muzyka, co jak jest to nie przeszkadza, a jak jej nie ma to też jest dobrze. Daję 7/10.
Płyta Rush- ,,All the world`s a stage" to z kolei coś co bardzo lubię. Bardzo energetyczne granie, z momentami większych czy mniejszych zmian w nastroju, tempach itp. Co dziwne na wcześniejszej płycie Rush, którą mam nie zwróciłem uwagi na sposób śpiewania pana Lee. Jak dla mnie jest dość epicki w tym co robi, choć nie każdemu spodoba się to jak krąży po wysokich rejestrach niemal cały czas. Poza tym parę kompozycji wymiata tak, że trudno nawet to opisać. Po prostu trzeba posłuchać tego hard rocka ocierającego się miejscami nawet o starszy heavy metal. Daję 9/10
Dziś jest Dzień Samolotów z Papieru.
Pozdrawiam!