Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rock gotycki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rock gotycki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 kwietnia 2019

Sukces nieco wydłużony w czasie.

Udało się zamontować w końcu osłonkę na wannę, muszę powiedzieć, że było kilka trudniejszych momentów. Jakoś udało się przez wszystkie przejść w miarę spokojnie, efekt końcowy jest całkiem dobry, jeszcze silikon musi wyschnąć, a poza tym wszystko już gra. Szczerze mówiąc sądziłem, że całość zajmie nieco mniej czasu, bo cały montaż plus może ze trzydzieści minut na uzupełnienie silikonu wokół wanny zajął około czterech godzin. Ale nie ma co narzekać, łazienka zyskała nowy szlif jeśli o wygląd chodzi. 

Dziś polecam: Silent Planet (metalcore, progresywny metalcore, post-rock), Siouxsie and the Banshees (post-punk, rock alternatywny, rock gotycki, nowa fala) oraz Sisters of Suffocation (death metal).

Pozdrawiam!

wtorek, 19 marca 2019

Odkrycie życia z ,,innej" Ziemi.

Chodzi o książkę autorstwa pana Wojciecha Orlińskiego pt. ,,Lem. Życie nie z tej Ziemi". Dostałem ją ostatniego dnia stażu, początkowo byłem nieco podejrzliwy czy łyknę tę biografię. Jednak z każdą kolejną stroną zagłębiałem się wraz z autorem w meandry życia twórcy. Muszę powiedzieć, że pierwszy raz mam do czynienia z biografią, która zawiera miejscami więcej domysłów niż faktów. Podobno Stanisław Lem sam świadomie lub mniej świadomie mylił tropy, zacierał poszlaki, byleby jakieś elementy swojego życia przedstawić nieco inaczej niż było naprawdę. Nawet czasem w listach do rożnych osób potrafił gmatwać sytuacje do granic możliwości. Dlatego wydaje mi się, że należy pochwalić autora książki za dość obiektywne podejście do spraw nie do końca jasnych, czasem stara się przedstawić swoja tezę dotyczącą tego kluczenia na jakiś temat, jednak w sytuacji jak dowody są za słabe, nie upiera się przy forsowaniu na siłę jakichś założeń. Muszę dać też plus za elementy analizy niektórych utworów Lema, ja jak do tej pory przeczytałem tylko ,,Szpital Przemienienia" i ,,Katar". Jednak po tej książce pokuszę się chyba o przeczytanie jeszcze czegoś. 

Kolejna płyta z tych, które aktualnie przesłuchuję to Queens of the Stone Age ,,Lullabies to Paralyze". Zmyślne zmiany rytmu, sytuacji muzycznych, w ramach stoner rocka, alternatywy z dodatkiem kropli bluesa. Do tego zdarza się muzykom stworzyć sporo przestrzeni i odlatują wtedy w taki sposób, jaki lubię. Daję 9,5/10.

Dziś polecam: Blackberry Smoke (country rock, southern rock, hard rock), Blackberry Brothers (rock, blues, southern rock, blues rock) oraz Blackbriar (metal alternatywny, rock gotycki). 

Pozdrawiam! 

sobota, 5 stycznia 2019

Problem rozwiązany. Zapowiedź zmiany.

Problem z urzędem pracy został rozwiązany, przynajmniej do początków następnego miesiąca mam nadzieję mieć z głowy to zagadnienie. 

Z kolei w pracy od paru dni chodzą kierownicy i pracownicy z dwóch innych wydziałów, szukają pokoi do przenosin, padło też na mój pokój. Jak na razie sprawa stanęła w martwym punkcie, nikt nic więcej nie wie. Dodatkowo też jest możliwe, że ktoś ze mną będzie siedział, co pewnie może w dwie różne strony pójść. Bowiem parę dni temu widziałem kolejny dzień adaptacyjny dla nowo przyjętych osób. Czyli coś na rzeczy jest. 

Dziś polecam: Avantasia (power metal, metal symfoniczny), Bad Suns (post punk, indie rock, dream pop) oraz Bauhaus (post punk, rock gotycki).

Pozdrawiam!

środa, 10 października 2018

Hiszpania część 1.

W Hiszpanii byłem jak dało się zauważyć po blogu, od 24 września do 8 października. 

Pierwszy dzień nie przyniósł właściwie nic ciekawego poza lotem i transferem do hotelu. Jak zwykle już dzień wcześniej, a może nawet i dwa miałem reisefieber. Stopniowo jednak całe napięcie uchodziło ze mnie, zwłaszcza na lotnisku, jak od Rodzicielki dostałem tabletkę ziołową na stres. Pomogła i to w znacznym stopniu. Sam lot nie był jakiś straszny, chociaż nad Malagą były lekkie turbulencje. Tak jak w przypadku paru moich wcześniejszych przygód z lataniem najmniej przyjemny był start, wtedy można mniej więcej zrozumieć co czują astronauci czy piloci myśliwców. Jak to mówią, dziękuję, postoję, dlatego jak nie muszę, nie wybieram samolotu. 

W Maladze byliśmy około 15, jednak odbiór bagażu, odnalezienie właściwego autokaru, rozwożenie ludzi po hotelach sprawiło, że do naszego tymczasowego lokum trafiliśmy około 19. Pierwsze wrażenia jak najbardziej na tak, styl pueblo, z rozrzuconymi w różnych odległościach od siebie białymi budynkami, gdzie w każdym było po 6 pokoi (tak mi się wydaje). Drugie wrażenie już mniej miłe, bo dostaliśmy pokój na drugim piętrze bez windy. Jakoś wciągnąłem walizki na górę, choć nie było to najprostsze zadanie. Jednak jak wyjrzałem przez balkon, wszystko się zmieniło znów na plus. Na terenie całego kompleksu było bardzo dużo roślin, dość egzotycznych, co sprawiało wiele przyjemności, jak człowiek chciał sobie odpocząć. Nie przeszkadzały nawet papugi, których skrzek ileś lat temu sprawił, że właściciele masowo zaczęli wypuszczać je z klatek w domach. W telewizji znalazłem kanał z bardzo dobrze dobranymi przebojami europejskimi, z dodatkiem muzyki hiszpańskiej (chyba około tych wymaganych 30% udziału miejscowych kawałków w ogólnym czasie antenowym). Co ciekawe dość często puszczano piosenki, które można zakwalifikować jako ogólnie pojęty rock gotycki, ewentualnie nową falę czy zimną falę. Przy okazji poświęciłem nieco czasu na bliższe zapoznanie się z twórczością grupy Armia. Miejscowość, w której byłem to część Marbelli, znanej z obecności niemożliwie wręcz bogatych osób, jednak o Puerto Banus i samej Marbelli napiszę już w kolejnych notkach. 

Dziś polecam:  Band-Maid (hard rock, heavy metal), Bear in Heaven (indie rock, rock eksperymentalny, synthpop, dream pop) oraz Between The Buried And Me (progresywny metal, techniczny death metal, metalcore). 

Pozdrawiam!

czwartek, 28 września 2017

Znów dość ładnie. Łazienki.

Wykorzystałem kolejny dzień dość dobrej pogody (dość, bowiem w cieniu już chłodno było) i poszedłem z Rodzicielką do Łazienek. Trafiliśmy na sporą ilość zwierzaków. Najpierw na samym początku zauważyłem myszkę chowającą się w dziupli na wysokości gruntu. Łypała na nas swoimi czarnymi oczkami i nie uciekała. Dostała więc orzecha, którego szybko zwinęła na swoje ,,komnaty". Tradycyjnie napotkaliśmy kilka wiewiórek, jednak najlepsza była sarna, która mieszka od jakiegoś czasu w Łazienkach. Pojawiła się blisko krzaków, a jak zobaczyła telefony komórkowe w dłoniach mojej i paru innych osób dosłownie się wypięła na nas i zniknęła w tych krzakach. Pewnie sobie pomyślała: ,,Co ja jakaś małpa jestem, żeby mi zdjęcia robić? Jazda mi z tymi aparatami". :D

Z muzycznych sytuacji zacząłem poszukiwać czegoś z kręgu rocka gotyckiego dla siebie, jak na razie bez większych rezultatów. Chyba trzeba więcej czasu na to. Odkryłem za to za sprawą mojej muzycznej gazety dość interesujący zespół, The Devil and The Almighty Blues. Szczególnie podchodzi mi ich druga płyta długogrająca.

Pozdrawiam!