Powoli, bo powoli ale zawsze.
Od wczoraj trzeba chodzić na zewnątrz w maseczkach, muszę powiedzieć, że w swojej czuję się jak jakiś Darth Vader czy ktoś taki. Ale jak mus, to mus, nie ma wykrętów.
Zagłębiłem się ostatnio trochę w nową falę w muzyce, zwłaszcza w grupy z kręgu rosyjskojęzycznego. Muszę powiedzieć, że coś tam nawet rozumiem (trzy po trzy ale jednak), chociaż nie uczyłem się nigdy rosyjskiego. Poza tym z tej ich muzyki wydobywają się emocje, które w tym momencie jakoś bardziej do mnie przemawiają.
Dziś polecam: Molchat Doma (post-punk, new-wave, synth pop), Mokoma (rock, grunge, trash metal, death metal) oraz Molly Burch (indie pop, indie rock).
Pozdrawiam!