Ostatnio słyszałem o awarii ogrzewania w Kielcach. Zacząłem zastanawiać się jak to jest możliwe, w końcu nie ma wielkich mrozów czy podobnych czynników wpływających na pękanie/uszkodzenia innego rodzaju rur. Chyba ściągnąłem myślami ten problem, bo w czwartek przez kilka godzin nie było ciepłej wody i ogrzewania w naszej kamienicy. Nad ranem było mi jakoś chłodno, jednak nie chciało mi się myśleć o powodach. :D Dopiero jak szedłem na autobus zobaczyłem w jakim miejscu doszło do awarii, a potem od Staruszka dowiedziałem się więcej. Otóż nie chodziło wcale o awarię rury, tylko zapadł się chodnik przy wyjeździe z garażu podziemnego, coś przy okazji się uszkodziło, parking został zalany, a my pozbawieni ciepła. Na szczęście jedyną pozostałością po problemie są korki i remont chodnika (pewnie nie zrobiony jeszcze).
Poza tym bardzo podoba mi się to, co dzieje się za oknem. Biało jest jak należy, tak jak lubię. Chociaż powtarza się przy tym stara śpiewka o zaskoczeniu przez zimę drogowców. Widać taki ich urok. :)
Pozdrawiam!