Pokazywanie postów oznaczonych etykietą płyta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą płyta. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 marca 2019

Coś się dzieje przy remoncie.

Drzwiczki rewizyjne znalazły się dziś na swoim miejscu, teraz jeszcze trzeba je silikonem lekko uszczelnić i będzie jak należy. Byliśmy dziś po zasłonkę na wannę, wybraliśmy model nieco krótszy niż obecnie używany, mam nadzieję, że spisze się równie dobrze. Jak na razie czeka sobie całość w kartonie, bo brakuje nam rąk do pracy. Dopiero w przyszłym tygodniu ten kolega Staruszka będzie miał więcej wolnego czasu. W sumie zdziwiłem się, bo wszystkie takie parawany robią już chyba tylko ze szkła, a nie jak wcześniej z plastiku. Stąd większa masa i cena, jednak wydaje mi się, że we trzech damy radę z tym całym majdanem. 

Dziś wysłuchałem ostatniej płyty, Judas Priest ,,Nostradamus". Plus za dobór tematyki na ten concept album, lubię takie historie jak te związane z życiem i przepowiedniami tego wizjonera. Minusem może być długość, dwie płyty CD, do tego muzyka po pewnym czasie zaczyna nużyć lekko. Warte podkreślenia są motywy akustyczne, znowu nie tak szeroko stosowane w muzyce heavy metalowej, do tego pewne orkiestracje, a głos mistrza Halforda też wiele wnosi dobrego do całości. Krążek raczej trudny do przyjęcia na jeden raz. Są jednak na nim momenty bardzo interesujące i charakterystyczne dla zespołu, co zawsze jest wartością samą w sobie. Daję 8,5/10. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 25 marca 2019

Weekend z marzeń.

Ostatni weekend przyniósł dużo emocji sportowych. Polacy osiągnęli wiele w sezonie skoków narciarskich, wszyscy zawodnicy zasługują na uznanie. Podobnie jest z piłkarzami, w obydwu ostatnich meczach spisali się dobrze, brakuje pewnego rodzaju wykończenia niektórych akcji, jednak jak słusznie zauważono w gazetach zwycięzców się nie ocenia. Ważny jest wynik, a techniczne sprawy można dopracować jeszcze. 

Dziś Hunter i ich płyta ,,Arachne". Znów serwują połączenie charakterystycznych gitarowych ścian, które umiejętnie łączone są z dźwiękami skrzypiec Jelonka (na tej płycie jakoś schowane są lub jest ich nieco mniej, nie umiem do końca wyłapać), do tego zmiany tempa, wszystko wyważone w taki sposób, by szybko nie nudzić. Drak wykazał się także umiejętnym stworzeniem tekstów i podaniem ich w różnorodny sposób. Całość dotyka w największym stopniu zła, spraw powiązanych z nim. Można wracać wielokrotnie do tej płyty, by odkrywać kolejne warstwy znaczeniowo-muzyczne. Daję 9,5/10. 

Pozdrawiam!  

piątek, 22 marca 2019

Pozytywna zmiana.

W końcu w czwartek zobaczyłem pozytywną zmianę w naszej kadrze piłkarskiej. Gol Krzysztofa Piątka bardzo ładny, tak samo jego postawa na boisku zasługuje na duże brawa. Mam nadzieję, że przy ewentualnym wystawieniu tego piłkarza od pierwszej połowy sytuacja z awansem na Euro nie będzie aż tak wielką męczarnią dla drużyny. 

Pozytywnie też według mnie jest u skoczków narciarskich, którzy w lotach też spisali się całkiem dobrze. 

Mam za sobą wysłuchanie kolejnego albumu, tym razem był to Kortez i jego ,,Bumerang". Całość to umiejętne łączenie dźwięków fortepianu, odrobiny elektroniki i ogólnie pojęta muzyka alternatywna. Głos Korteza w jakimś stopniu ,,wymiata" człowiekowi z duszy jakieś złe emocje, zostawia przyjemne wrażenia, choć teksty jego utworów nie zawsze są w całości optymistyczne. Nie mniej można znaleźć w nich jakiś rodzaj oparcia, dobrego przesłania. Daję 9,5/10. 

Dziś polecam: Inhale Exhale (techniczny metalcore, mathcore, metal eksperymentalny), Infected Rain (nu-metal, metalcore, melodyjny death metal) oraz In Strict Confidence (electro-industrial). 

Pozdrawiam!

wtorek, 19 marca 2019

Odkrycie życia z ,,innej" Ziemi.

Chodzi o książkę autorstwa pana Wojciecha Orlińskiego pt. ,,Lem. Życie nie z tej Ziemi". Dostałem ją ostatniego dnia stażu, początkowo byłem nieco podejrzliwy czy łyknę tę biografię. Jednak z każdą kolejną stroną zagłębiałem się wraz z autorem w meandry życia twórcy. Muszę powiedzieć, że pierwszy raz mam do czynienia z biografią, która zawiera miejscami więcej domysłów niż faktów. Podobno Stanisław Lem sam świadomie lub mniej świadomie mylił tropy, zacierał poszlaki, byleby jakieś elementy swojego życia przedstawić nieco inaczej niż było naprawdę. Nawet czasem w listach do rożnych osób potrafił gmatwać sytuacje do granic możliwości. Dlatego wydaje mi się, że należy pochwalić autora książki za dość obiektywne podejście do spraw nie do końca jasnych, czasem stara się przedstawić swoja tezę dotyczącą tego kluczenia na jakiś temat, jednak w sytuacji jak dowody są za słabe, nie upiera się przy forsowaniu na siłę jakichś założeń. Muszę dać też plus za elementy analizy niektórych utworów Lema, ja jak do tej pory przeczytałem tylko ,,Szpital Przemienienia" i ,,Katar". Jednak po tej książce pokuszę się chyba o przeczytanie jeszcze czegoś. 

Kolejna płyta z tych, które aktualnie przesłuchuję to Queens of the Stone Age ,,Lullabies to Paralyze". Zmyślne zmiany rytmu, sytuacji muzycznych, w ramach stoner rocka, alternatywy z dodatkiem kropli bluesa. Do tego zdarza się muzykom stworzyć sporo przestrzeni i odlatują wtedy w taki sposób, jaki lubię. Daję 9,5/10.

Dziś polecam: Blackberry Smoke (country rock, southern rock, hard rock), Blackberry Brothers (rock, blues, southern rock, blues rock) oraz Blackbriar (metal alternatywny, rock gotycki). 

Pozdrawiam! 

czwartek, 14 marca 2019

Po badaniach.

Dostałem dziś wyniki z tych badań trzydniowych. Wszystko jest w porządku, mogę powoli wracać do przyjmowania hormonu tarczycy, kolejna wizyta kontrolna niemal za rok dokładnie. Wtedy też na podstawie wyników badań bardziej ogólnych jak USG czy morfologia krwi dowiem się co dalej (w sensie czy będzie potrzebne kolejne takie dłuższe posiedzenie w Instytucie). 

Na razie muszę ochłonąć po tych trzech dniach. Nie chodzi mi o fakt jedynie denerwowania się o własne wyniki. Przede wszystkim chodzi o atmosferę tego wielkiego szpitala, gdzie za pozorem ładnie odmalowanych korytarzy, ładnych mebli dla pacjentów cały czas czai się nieuniknione, czai się ból, brak wiary, śmierć. Nie lubię takich sytuacji, gdy emocje mieszają się ze sobą. Bo jak to tak, być szczęśliwym ze swoich wyników, gdy ktoś obok płacze w związku ze swoimi. Nawet trudno w słowa ubrać mi wszystko, co się kłębiło w głowie w czasie obserwacji pacjentów. 

Przeżyłem też niemały szok jak pierwszego dnia, gdy miałem robione USG szyi przyszła pani w kitlu pielęgniarskim chyba. Zaczęła nawijać coś o ,,ukrytych terapiach", od razu wiedziałem, że chodzi o coś niezbyt naukowego i dobrego. Jak wymieniła nazwisko pewnego pana, który chce leczyć wszystkie choroby lewoskrętną witaminą C, to wszystko mi opadło. Osoba pracująca w resorcie zdrowia nie powinna chyba nawet dotykać do zabobonów, nie potwierdzonych naukowo tez, założeń. W takim przypadku bardzo jestem ciekawy, po co robiła sobie badania, skoro te różne ,,naukowe" wywody i badania służą leczeniu wszystkiego. Ale może ze mną po prostu jest coś nie tak, czasem to zastanawiam się głęboko nad tą kwestią. 

Zaczynam słuchanie nowych płyt. Na razie wysłuchałem nowego krążka od pani Katarzyny Nosowskiej pt. ,,Basta". Całkiem dobrze nawiązała na nim do swoich poprzednich solowych płyt. Podkłady elektroniczne przygotowane przez Michała ,,Foxa" Króla odpowiednio łączą się z warstwą tekstową. A ta zawiera w sobie o wiele więcej historii, takich, które możemy porównywać z własnymi przeżyciami i emocjami. Uwagę zwraca różnorodność techniczna  stosowana przez panią Nosowską, bo mamy zarówno jej dość klasyczne patenty jak i wstawki właściwie zarapowane. Chciałoby się powiedzieć nawet, by piosenki trwały nieco dłużej, bo w mojej opinii czasami brakuje jakieś klamry tekstowej, puenty. Za najbardziej udane uważam te utwory, które promowały album, a także ostatni na liście kawałków  ,,Dosyć". Daję 8,5/10. 

Pozdrawiam!

środa, 11 kwietnia 2018

Nowa płyta. Małe zakupy.

Dziś znów czekały na mnie zakupy, tym razem jednak małe. Wszystko co planowałem czyli przewodnik i płyta zostały kupione. Mam nadzieję, że jutro, ewentualnie pojutrze napiszę coś o tym krążku Lao Che. 

Po obiedzie w MN podszedłem z Rodzicielką do biblioteki po zamówioną jakiś czas temu książkę. Przed tą wizytą zobaczyłem w parku tą śliczną jamniczkę. ^_^ Jak mnie zobaczyła to zaraz przybiegła się przywitać. :D

Pozdrawiam!

piątek, 5 stycznia 2018

Pierwsza książka 2018 roku.

Przeczytałem dziś pierwszą książkę w 2018 roku, właściwie jest ona książką przełomu lat, jednak nie bądźmy drobiazgowi. :D Dziełko to nosi tytuł ,,Myśl jak Sherlock Holmes" pani Marii Konnikovej. Autorka jest psychologiem, dlatego też w swych wywodach podpiera się wieloma ciekawymi według mnie badaniami innych naukowców z tej dziedziny nauki. Ogólnie książka zostawia dobre wrażenie, bowiem daje nam obraz tego co można zmienić w sobie, by myśleć tak jak tytułowy detektyw (albo zbliżyć się do niego). Zapewne należałoby pogłębić temat pamięci, wyobraźni, dedukcji, to można zrobić już we własnym zakresie. A pozycja pani Konnikovej można uznać za wstęp do poznania i zmiany siebie. 

The Cooper Temple Clause i ich krążek ,,Make This Your Own" przynosi nam rock zmieszany z elementami muzyki alternatywnej. Jak dla mnie jest dobra równowaga tych dwóch elementów, zespół zaś stosuje nieoczywiste zagrywki w niektórych utworach. Daję 9/10. 

Pozdrawiam! 

czwartek, 4 stycznia 2018

Zakupy. Coś dla mnie.

Byłem dziś na zakupach z Rodzicielką, bo chciała kupić sobie jakąś kurtkę. Skończyło się dużo lepiej, bo obok kurtki nabyła płaszcz, a ja kupiłem książkę o Kaziku (z serii ,,Biała księga" pana Wiesława Weissa) i najnowszą płytę The Rolling Stones. Czyli każdy znalazł coś dla siebie. :)

Szczerze mówiąc nie mogę doczekać się lektury o Kaziku, wielbię go solo, w Kulcie, w nieistniejącym KNŻ i wszelkich innych projektach. Przy okazji okazało się, że poza niemal wszystkimi krążkami Kultu mam prawie wszystkie z solowej kariery Kazika (brakuje mi trzech). :) 

Płyta zespołu Brown pt. ,,Półświatło" to propozycja z szeroko rozumianej muzyki rockowej. Początek nie jest jakiś specjalny, jednak z każdym numerem grupa się rozkręca, a wokalista nieźle radzi sobie zarówno w wokalizach typu ,,pościelowego" jak i soczystym wygarze.  Muzycy ładnie z nim współgrają, bawią się melodią, rytmem, harmoniami. Daję 9/10.

Ciekawostką muzyczną jest grupa Cigarettes After Sex, moim zdaniem przypominają w jakimś stopniu nasz Myslovitz (z Arturem Rojkiem). 

Pozdrawiam!

środa, 3 stycznia 2018

Chyba po smogu. Zmiany w przychodni.

Dziś byłem u pani doktor pulmonolog, zaszło parę zmian, które można nazwać ,,cyfryzacją przychodni", jak dla mnie świetna sprawa. Największy szok przeżyłem jak pani z rejestracji powiedziała, że nie potrzebuje mojego d.o. by zapisać mnie na kolejną wizytę, wszędzie indziej jest bardzo ważny. 

Na moje szczęście pojawił się wiatr, a teraz deszcz, dzięki czemu po mglistym smogu nie ma śladu właściwie, nie liczę wskazań liczników wszelkich. 

Blue Oyster Cult- ,,Agents of Fortune" to porcja hard rocka, królują chwytliwe melodie, zespołowe śpiewy i duża ilość patentów charakterystycznych dla gatunku. Moim zdaniem najbardziej chwytliwy utwór to (Don`t Fear) The Reaper. Daję 9,5/10. 

Pozdrawiam!

wtorek, 2 stycznia 2018

Niby mgła. Problem pogodowy.

Jak rano wyjrzałem przez okno to myślałem, że mgła się zadomowiła, potem jednak wiedziony jakimś przypuszczeniem sprawdziłem w Sieci mapki i wyszło, że to smog. Normy zostały przekroczone trzykrotnie, co ciekawe nawet na Śląsku nie zanotowano tak wysokich stężeń, pewnie chodzi o brak wiatru w stolicy. 

Camero Cat- ,,Cats&Clocks" to krążek składający się według mnie z dwóch części, początek jest jakby cyrkowy, te wszystkie dźwięki przywodzą mi na myśl takie otoczenie. Później robi się ciekawie za sprawa akustycznego grania, czasem zespołowego śpiewania, wszystko ładnie się ze sobą łączy, wytworzona zostaje bardzo fajna atmosfera. Muzycznie grupa zbliża się do jakichś znanych kapel sprzed powiedzmy 50 lat.  Daję 9/10. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 1 stycznia 2018

2018 rok.

Wczoraj wszystko było tak jak planowaliśmy, oglądanie TV (najlepszy pan Anders z Modern Talking), różne przekąski, a spać poszedłem koło 2, czyli w sumie nie tak bardzo później niż zwykle. :) 

Curtis Mayfield- ,,Roots", to porcja soulu od amerykańskiego wykonawcy. Curtis śpiewa dość wysoko, więc całość wypada ciekawie, różnorodne klimaty spodobają się chyba każdemu. Daję 9/10. 

Pozdrawiam!

niedziela, 31 grudnia 2017

Sylwester 2017.

Dziś opinia na temat płyty grupy Digit All Love pt. ,,V [FAU]". Jest  to propozycja z gatunku trip-hop od Polaków. Nic nie jest tu zbyt oczywiste, wokale intrygująco przeplatają się z muzyką, wszystko razem stanowi coś wartego poznania. Daję 9/10.

Tak jak w zeszłym roku Sylwestra spędzamy w domu. :) Będzie coś niecoś do jedzenia, więc w tym względzie też nie można będzie narzekać. Pewnie doczekamy do północy, obejrzymy czy ktoś w parku puszcza fajerwerki i tyle.

Życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń oraz dużo Weny do pisania na blogach w Nowym Roku. :)

Z kolejnych zespołów polecam Nothing More i Royal Thunder.

Pozdrawiam!

sobota, 30 grudnia 2017

Lenistwo. Pierwsza opinia o płycie.

Jakoś te ostatnie dni natchnęły mnie do tego, by się lenić, zmusiłem się dziś do zrobienia nieco ćwiczeń z angielskiego, jednak szło mi ciężko. 

W czasie skoków przyszedł kolega Staruszka z liceum, przyniósł ze sobą butelkę szampana, dzięki czemu jednocześnie mogliśmy świętować sukces Polaków i nadchodzący rok 2018. :D

Wczoraj zakochałem się w muzyce zespołu All Them Witches. Nie wiem jak to jest, że czasem usłyszę jeden dźwięk jakiejś piosenki i już zespół mnie ma. :) 

Dziś recenzja płyty składankowej Lou Reeda pt. ,,The Best of Lou Reed". Jak wiadomo muzyk ten związany był w przeszłości z grupą The Velvet Underground. Tu na płycie są zbliżone pomysły muzyczne, choć są też nieco bardziej ,,gitarowo" rozwiązane kawałki. Ogólnie krążek dobry do odpoczynku, większość czasu zajmuje snucie różnych historii przez Reeda, można spokojnie pomyśleć o różnych rzeczach czy coś podobnego. Daję 8,5/10. 

Pozdrawiam! 

piątek, 15 grudnia 2017

Ostatnia płyta. Sprawy na bieżąco są.

Udało nam się pojechać dziś na drugi cmentarz, choć pod koniec dopadł nas deszcz ze śniegiem. Przy grobie Dziadka spotkaliśmy kilka wygłodniałych wiewiórek, które kręciły się dobre 5 minut wokół nas, niestety nie mieliśmy orzechów ze sobą. 

Dziś na obiad miałem znów makaron z krewetkami, a do tego wino. :) Idealne połączenie według mnie.  

Płyta Virgin Snatch- ,,We serve no one" to według mnie bardzo dobra dawka trash metalu od Polaków (nieświadomie wybrałem sporo płyt od rodzimych wykonawców). Zespół całkiem udanie zrównoważył ostrzejsze fragmenty z melodyjnymi. Do tego wokalista całkiem nieźle radzi sobie w różnych formach ekspresji, nawet czysty śpiew wychodzi mu dobrze. Gitarzyści za to wycinają smaczne solówki, są zmiany tempa itd. Daję 9,5/10

Pozdrawiam!

środa, 13 grudnia 2017

Porcja działania.

Dziś ruszyliśmy na cmentarz, do Dziadka i Babci ze strony Staruszka, jutro jeśli pogoda będzie podobna pojedziemy do Dziadka ze strony Rodzicielki. 

Mam kolejną opinię dotyczącą zakupionych ostatnio płyt. 

Płyta grupy Armagedon pt. ,,Thanatology" to porcja death metalu od Polaków. Całość realizuje według mnie całkiem dobrze gatunkowe elementy, jednak na dłuższą metę brakuje nieco różnorodności, szczególnie w wokalu. Dodatkowo coś jest z produkcją albo innym etapem typu miksy, bowiem wokalista brzmi tak, jakby dzieliła go od zespołu jakaś wielka odległość, brzmi to nieco dziwnie. Daję 8/10. 

Pozdrawiam!

wtorek, 12 grudnia 2017

Mały rajd. Coś o płycie.

Miałem dziś mały rajd, rano (hmm... czy 11 to rano?) miałem lekcję angielskiego, potem koło 13 poszedłem do fryzjera, a na sam koniec na obiad do pizzerii. :) Czyli miły dzień w całości.

Wysłuchałem już kilku płyt z tych nowo kupionych (dokładnie czterech, co sobie na Mikołajki spóźnione ,,dałem"). 

Kompilacja Pink Floyd pt. ,,A Foot in the Door" stanowi wyimki z takich albumów grupy jak The Wall czy The Dark Side of the Moon. A to oznacza wielką dawkę przekrojowych utworów, człowiek słuchając zmienia się w jedną wielką gęsią skórkę, a wszelkie problemy zdają się nieistotne. Ze względu na fakt, że jest to płyta będąca kompilacją nie wystawiam oceny. Subiektywnie dałbym jeśli już w okolicy 9/10. 

Pozdrawiam!

niedziela, 22 października 2017

Po spotkaniu. Rozjechany przez Panterę.

Jako Leniwa Klucha zwlokłem się z łóżka koło 8, zacząłem szykować się do wyjścia, na miejsce spotkania dotarłem po 9 (bliżej 10). Pogoda sprawiła nam pewnego psikusa, bowiem zaczęło kropić, po szybkich zakupach żelków, napojów itp. ruszyliśmy we czwórkę do tramwaju, aby zwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego. Znów zrobiło ono na mnie wielkie wrażenie, bowiem w jakimś tam stopniu historie życia moich Dziadków i Babć wiąże się zarówno z wojną jak i samym Powstaniem. Po zwiedzaniu jak wyszliśmy na zewnątrz okazało się, że pogoda się poprawia, pojechaliśmy więc pod Stadion Narodowy, pokręciliśmy się wokół przez chwilę, przy okazji wygłupialiśmy się jak nie wiem. :) Następnym krokiem było jedzenie, tym razem kebab w całkiem niezłej lokalizacji. Po obiedzie ruszyliśmy w kierunku Starego Miasta, jednak deszcz przybrał na sile tak, że nie dało się chodzić właściwie bez przemoczenia się w całości. Wróciliśmy więc do Złotych Tarasów, gdzie pokręciliśmy się w oczekiwaniu na poprawę pogody. W międzyczasie byliśmy jeszcze w McDonaldzie na napojach mlecznych. Koło 19 pogoda poprawiła się na tyle, że korzystając z metra i autobusu podjechaliśmy pod Zamek Królewski. Koło 20 byliśmy już w okolicy dworca, razem zaczekaliśmy na pociąg po czym się rozstaliśmy. Jak dla mnie spotkanie było idealne, czas spędzony na tej wyciecze na długo zostanie w mojej pamięci. Dostałem od Julii kubek na zły humor, który zmienia się z takiej ,,zaciętej" buźki na uśmiechniętą. Z kolei Julia z dziećmi odjechała z pluszowym boćkiem, który dostał imię Edek i paroma innymi pamiątkami. Dzięki jeszcze raz za chęć przyjazdu i takie spędzenie ze mną czasu. :) Pozdrawiam Cię Siostro. :-* 
                                                                                                                                                               
Wysłuchałem dziś płyty grupy Pantera pt. ,,Official Live: 101 Proof". Muszę powiedzieć, że dawno nie słuchałem tak znakomitego albumu z koncertu. Czułem się tak, jakbym uczestniczył w tak zacnym zdarzeniu w wykonaniu tej nie istniejącej dziś grupy. Można nawet powiedzieć, że cała muzyczna ścieżka doprowadziła mnie do wrażenia latania w ,,mosh pit", ewentualnie w ,,ścianie śmierci". Do tego kawałki spowodowały u mnie ostry head banging, co w ostateczności pozwoliło mi dać 10/10/ Zostałem rozjechany przez Panterę. :D I dobrze mi z tym.

Pozdrawiam!

sobota, 29 lipca 2017

Opinia. Zaskoczenie.

Wysłuchałem dziś drugiej płyty z puli trzech kupionych ostatnio. Był to krążek Arctic Monkeys ,,Humbug". Muszę od razu zaznaczyć, że różni się on od ,,Favourite Worst Nightmare" dość znacznie. Szczególnie jeśli chodzi o tempa słychać różnicę. Wydaje mi się, że zespół na swojej trzeciej płycie zbliża się w rejony bardziej zaangażowanego grania, takiego wyrażającego więcej niż tylko młodzieżową werwę czy uwielbienie do gitar. Daję 8,5/10.

Zaskoczyły mnie dziś dwie rzeczy, złoto w żużlu dla Polaków oraz 27. Bieg Powstania Warszawskiego. O ile pierwsze można było przewidywać (bowiem Polacy są w czołówce żużlowych wyścigów), o tyle druga sytuacja zaskoczyła mnie zupełnie. Co ciekawe bieg rozpoczął się o 21, a wzięło w nim udział jak podają organizatorzy 11 tysięcy osób. Na moje oko i pamięć jest to o jakieś 40-50% więcej niż rok temu. Z tego powodu można się tylko cieszyć zainteresowaniem sportem i historią. 

Pozdrawiam! 

piątek, 28 lipca 2017

Opinia. Wycofanie się.

Wycofaliśmy się z planu grilla na działce przez pogodę. Dziś cały dzień padał deszcz, podobno jeszcze na działce woda stała po poprzednich opadach (Staruszek był i widział). 

Wysłuchałem dziś płyty Erica Claptona ,,The Cream of Eric Clapton". Muszę powiedzieć, że ta składanka wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Znalazły się na niej kawałki grupy Cream (nie wiedziałem, że aż tyle ich znam), Derek and the Dominos oraz te z solowej kariery. Według mnie super sprawa, bo każdy może sobie odnaleźć takie wcielenie Claptona, jakie mu odpowiada. Ja najbardziej lubię jak ,,Slowhand" gra w zespole Cream i solowo. Daję 9,5/10. 

Pozdrawiam! 

niedziela, 28 maja 2017

Pomysł. Opinia.

Rodzice w czasie jak ja na uczelni byłem siedzieli na działce. I wymyślili, że prawdopodobnie na jesieni sprzedamy działkę. Czarę goryczy przelały te białe syfy z topoli i pies, który się nie mógł uciszyć. Akurat z tym psem to już przeprawa w przeszłości była. W sumie jestem chyba za. Bo w sezonie poprzednim może z sześć razy byliśmy tam.

Płyta Arctic Monkeys- ,,Favourite worst nightmare" okazała się dziełem bardzo chwytliwym, skończonym i energetycznym. Granie zespołu na tej płycie jest nawet nieco punkowe momentami, albo jak kto woli garażowe, ale w pozytywnym bardzo sensie. Jak dla mnie wszystko to co lubię na tym krążku jest, gitary, dobry wokal, bębny, różne muzyczne ,,myki". Daję 9/10. 

Dziś obchodzimy: Dzień Bez Prezerwatywy (ale głupota), Światowy Dzień Raka Krwi, Światowy Dzień Hamburgera oraz Dzień Higieny Podczas Miesiączki

Pozdrawiam!