Wiem już, że na dniach te kazusy mają pojawić się na stronie WWW dla nas z uczelni wyodrębnionej. Dziewczyny z grupy naciskały, by oddać je dopiero w maju na zajęciach. Tak też stanęło w końcu. Mi jest wszystko jedno.
Po zajęciach przyjechałem w okolice domu, gdzie zaczekałem na Rodzicielkę i poszliśmy na obiad. Wybraliśmy się do takiej knajpki z pierożkami chińskimi gotowanymi na parze. Ja wziąłem z nadzieniem wieprzowo-krewetkowym, Rodzicielka z kaczką i kolendrą i jakieś drugie, nie pamiętam z czym, Do tego wziąłem algi z grzybami mun. Super smak według mnie. A pierożki też nieziemskie w smaku. Choć myślałem, że wcześniej padnę niż je zjem, bowiem operowałem pałeczkami, a manualne sprawy tego typu nigdy nie były moją mocną stroną. W końcu jakoś zjadłem wszystko i napchałem się za wszystkie czasy.
Staruszek zaś wybrał się rano do Babci zawieźć pieniądze na jedzenie. Potem koło 13 pojechał z bratem stryjecznym na jego działkę. Coś poszło nie tak, bo padła pompa do wody, którą mieli uruchomić. Podobno jakiś wężyk odpadł czy coś. Przez to jak na razie możemy sobie pomarzyć tylko o siedzeniu w lesie. Trudno się mówi, zaczekamy na lepszy czas.
Dziś jest: Międzynarodowy Dzień Romów, Międzynarodowy Dzień Opozycji Przeciw GMO i Ogólnopolski Dzień Walki z Bezrobociem,
Pozdrawiam!