Zacząłem czytać Lovecrafta i muszę powiedzieć, że jakoś parę lat temu jak czytałem jego książki to wydawały mi się nieco bardziej straszne. A może wybrałem nie te najbardziej straszące? Tak czy siak jest to na pewno inna jakość niż we współczesnych horrorach, gdzie najważniejsze są hektolitry krwi i innych składowych ciała człowieka. W starszych horrorach książkowych straszenie odbywa się bardziej poprzez pewnego rodzaju niedomówienia, mało precyzyjne wskazówki. Są oczywiście też elementy gore, jednak są jakby rzadsze. Taka jest moja koncepcja. :) Najlepsze w tym wszystkim jest to, że z reguły unikam tego gatunku literackiego, a filmów zupełnie unikam. Wróć, raz obejrzałem ,,Dom woskowych ciał" i po tym razie podziękowałem za horrory w formie filmu.
Dziś polecam: Panic! at the Disco (pop punk, emo-pop) oraz dwóch muzyków z Indii jakimi są znany wirtuoz gry na sitarze Ravi Shankar i muzyk grający na sarangi Ram Narayan.
Pozdrawiam!