Dziś byłem zawieźć dokumenty brakujące na uczelnię, abym mógł być studentem pełną gębą. Udało się załatwić sprawę szybko, w porównaniu z wczorajszym dniem było dziś cudownie.
Martwią mnie jakoś te wiatry, które nadciągnęły nad Polskę, mam jakieś takie dziwne odczucia co do tego wszystkiego co się dzieje na świecie. Albo po prostu świat się kończy, w sensie takim fizycznym, albo przynajmniej w sensie wartości. Czasem jak patrzę na zachowania ludzi, to dziwię się sobie, że tak reaguję. Potem jednak przypominam sobie jak wszystko wyglądało w latach 90. gdy byłem dzieckiem, gdy chodziłem do szkoły. I wtedy widzę jak się wszystko zmieniło, w wielu sprawach na niekorzyść. Może mam jakieś staroświeckie zasady, sposób patrzenia na świat. Nie wiem do końca.
Pozdrawiam!