Kolejny ciekawy życiorys żołnierski znaleziony w przepastnym
zbiorze Liber Chamorum. W dzisiejszym
wpisie niejaki Łukasz Świechowski (Świejkowski), chłop który okradł swojego
polskiego pana i uciekł na Śląsk, Tu w 1600 roku rozpoczął służbę rajtarską na kilka koni u Adama Wacława
księcia cieszyńskiego (widzimy go powyżej). Książę Adam było podpułkownikiem w
regimencie rajtarów wystawionym na Śląsku, dowodził przy tym trzema z sześciu
chorągwi tworzących regiment. Świechowski spędził w tej służbie kilka lat,
walcząc z Turkami pod Budą. Po zwinięciu wojsk został jednak w Cieszynie,
pełniąc do 1618 roku (kiedy to zmarła książę Adam) rolę starszego masztalerza.
Potem trafił na służbę u śląskiego szlachcica Byszyńskiego, a potem u Andrzeja
Zborowskiego, kasztelana oświęcimskiego. Pojął za żonę służebną pannę, a w 1624 roku urodził im się syn – też zresztą
Łukasz. Naszego bohatera ciągnęło jednak do wojaczki, trafił więc (zapewne znów
jako rajtar) do wojsk znanego kondotiera
Ernesta Mansfelda. Oddział w którym służył został w czasie przemarszu przez
księstwo cieszyńskie rozbity, a Świechowski
uciekł z pogromu do Czechowic. Tu jednak spotkał go los wielu wojskowych
maruderów: napadli nań chłopi i zabili
go.
Wojskowość europejska XVI-XVIII wieku [dużo], wargaming historyczny [odrobinę], a także co tam mi jeszcze przyjdzie do głowy...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Liber chamorum. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Liber chamorum. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 22 grudnia 2019
poniedziałek, 2 grudnia 2019
Sposób na żonę
Wracam do pisania blogowego, postaram się zamieszczać dwa
lub trzy wpisy tygodniowo. Zaczniemy z hukiem, bo będziemy prosić o rękę panny
podkomorzanki. Zapisek z Liber Chamorum, czyli
przepastnej skarbnicy pysznych anegdotek.
W roli główniej Osiński, chłopski
syn od Brodnice. Początkowo miał służyć u Jana Berzewicza, którego okradszy potężnie, uszedł na Ukrainę. Tu
nasz Osiński udając szlachcica zaciągnął, się jako towarzysz, do kwarcianej
chorągwi kozackiej Balcera Cetnera. Najwyraźniej zdobył zaufanie koła chorągwi,
bo wysłano go jako deputata jednostki po
zasłużonych pieniędzy za kilka czwierci. Wracają z pełną kiesą Osiński miał
wstąpić w dom p. Witowskiego, podsęka kijowskiego, i tamże prosieł o pasierbicę
jego, z domu Charlińską, podkomorzankę kijowską. Obrotny ‘towarzysz’
pokazał gospodarzom te kilkanaście
tysięcy żołnierskich, udawszy że jego. Dostał nie tylko rękę podkomorzanki,
ale i majętność pod Kijowem, niedaleko od
Byszewa, sirca 1637 [roku].
Niestety nie wiem jak dalej potoczyły się losy Osińskiego,
bardzo ciekaw co się nim stało po ślubie i kiedy wyszedł na jaw jego brak
szlachectwa.
Etykiety:
jazda kozacka,
Liber chamorum,
wojsko kwarciane,
zaślubiny
środa, 17 kwietnia 2019
To musiało boleć...
Jeszcze jedna przepiękna anegdota z Liber chamorum, znalazłem ją przypadkiem a ubawiła mnie tak
szczerze, że chciałbym się podzielić.
Rzecz dotyczy niejakiego Aleksandra Szejnboka (Szejnbeka),
który handlował na Ślaku woskiem i stalą.
Pewnego dnia, przebywając w Krakowie, zaprosił kilku znajomych na śniadanie na ozór wołowy warzony, a gdy
go na półmisku przyniósł, wykroił środek, co lepsze, i wziął przed się na
talerz, a koniec ozora i drugą część, co z gardzielem, pomknął przed owych, co
ich zaprosił. Wtym jeden z owych za lekkie uważenie to mając od Szejnboka,
wziąwszy one obadwa kawalce ozora w rękę, cisnął nań jednym, a drugim dał mu w
pysk, rzekłszy mu: „zjedzże, skurwysynu, i tęn ostatek, kiedyś co lepszego
odkroił”. Tak dawszy mu w gębę ozorem wstał i poszedł od onego bankietu.
Musiała to być niezapomniana balanga…
wtorek, 16 kwietnia 2019
Włoski husarz?
Znów sięgamy do Liber
chamorum, tym razem będzie znak poważny, bo husarski. Przeglądałem wczoraj Liber… pod kątem informacji o wojnie o
ujście Wisły i znalazłem taki ciekawy zapisek:
Balestra, Włoch z
rodu. Ten służeł p. Myszkowskiemu, marszałkowi koronnemu, potym służeł i synowi
nieboszczykowskiemu, panu margrabi w Pińczowie. Miał żonę z Pińczowa i tamże
mieszkał z nią. Z panem margrabią jeździeł do Prus [circa 1627], osadzał parę
koni. Ten w bławatach po usarsku chadzał, miał potomstwo.
Wspomniany marszałek koronny to oczywiście zmarły w 1615
roku Zygmunt Gonzaga Myszkowski, a jego syn walczący w Prusach to Władysław
Myszkowski, który od czerwca 1627 roku do końca wojny miał w armii koronnej
100-konną chorągiew husarii. Oczywiście pytanie tylko czy nasz pan Balestra
służył w owym oddziale (wszak w bławatach
po usarsku chadzał) czy po prostu towarzyszył Myszkowskiemu w charakterze
sługi.
czwartek, 29 listopada 2018
Liber chamorum, cz. III – lisowczycy (odsłona druga)
[Tydzień z lisowczykami, wpis 4/7]
Drugi (i ostatni) wpis dotyczący ciekawych losów lisowczyków
opisanych w Liber Chamorum.
Mrozek, został w 1620 roku wzięty przez lisowczyka za ciurę do woza. Wyprawy do
Siedmiogrodu i na Morawy przyniosły mu tyle łupów, że w 1624 roku, w chorągwi
Jaroszoskiego na sześć koni służeł.
Muchowiecki, chłop który o
muchach wiedział, oganiał u stołu u szlachcica. W 1619 roku ograbił swojego
pana i uciekł do lisowczyków, zjechał do
nich z pańskim koniem, okradszy jeszcze pod tysiąc złotych.
Jakub Ozimski, syn mieszczanina z Chęcin. Zaczynał służbę u
lisowczyków jako ciura w 1620 roku, stopniowo jednak awansował bo potym na swe konie służeł. W 1626 roku
trafił do Prus, walcząc w szeregach chorągwi Mikołaja Moczarskiego, gdzie w
1627 roku został nawet chorążym. Co ciekawe, jego rodzony brat służył u niego
za pocztowego.
Paszkowski z kolei zaczął karierę za woźnicę u lisowczyka w 1619 roku. Powiadano o nim, że beł łupieżca haniebny chłopów i ślachtę
znieważał przy braniu im gwałtem czego. Wyprawa do Siedmiogrodu musiała w
jego przypadku przynieść niezłe profity, bo już na Morawach pisał się na 4 konie.
Kolejny Paszkowski dołączył do lisowczyków w 1620 roku, co
ciekawe do nich pieszo przystał. Powtarza
się tu dobrze znany scenariusz zebrania bogatych łupów, bo w 1624 roku pod chorągwi Jaroszoskiego na 6 koni służeł.
Popławski od 1619 roku w szeregach lisowczyków, okrutny łupieżca beł, że nafundował sobie
pieniędzy. W 1624 roku stanął nawet na czele chorągwi jako rotmistrz,
oddział ten miał się zresztą składać z samych chłopów.
Tworzyjański także zaczynał za ciurę przy wozie w 1619 roku. Już jednak w 1622 roku, jako że nieźle szarpał i kradł, stać go było na
to by służyć na kilka koni. W 1624
roku powiódł kupę swawolną siepaczów
lisowską na Morawy.
Zakrzowski, o którym pisałem przy okazji innego wpisu, imał się wojaczki w swawolnych kupach, bywał między lisowczykami i na Śląsku za bębnistę
circa 1629. W 1632 roku miał z kolei 3-konny poczet w chorągwi Zygmunta
Dębińskiego na służbie cesarskiej. Został jednak wydalony ze służby, kiedy inny
towarzyszy poskarżyli się na niego u rotmistrza (że oto nie-szlachcic służy
między nimi jako towarzysz). Jego historia ma jednak tragiczny epilog –
rozżalony z powodu zwolnienia, zabił własną żonę, która beła przy wojsku za szynkarkę, po czym popełnił samobójstwo.
Etykiety:
Liber chamorum,
lisowczycy,
Wojna Trzydziestoletnia
wtorek, 27 listopada 2018
Liber chamorum, cz. II – lisowczycy (odsłona pierwsza)
[Tydzień z lisowczykami, wpis 2/7]
W Liber chamorum wręcz
roi się od lisowczyków, formacja ta stała się swoistą przystanią dla wszelkiej
maści awanturników udających szlachtę. A że akurat mam na blogu tydzień z
lisowczykami, połączymy przyjemne z pożytecznym. Poniżej wypis opisujący
przygody 10 (właściwie 11) takich ochotników.
Brodowski, który w 1624 roku miał służyć w pięć koni w chorągwi Adama Skorulskiego.
Poszczęściło mu się w czasie tej kampanii, bo wywiózł zdobycz niemałą i u Przeworska kędyś zapadł.
Broniowski, służył w 1620 roku, z czego zdobycz miał, abo raczej z rozbójstwa niemałą korzyść.
Ciężartowski, który wraz z lisowczykami ruszył w 1624 roku na
Śląsk. Łupy musiały być obfite – na kampanie wyruszył bowiem na jeden koń a na Śląsku już na pięć koni pisał się pod chorągwią [Adama]
Skorulskiego.
Czechowicz, służył w chorągwi lisowskiej w 1625 roku. Miał
udawać szlachcica litewskiego, co
nieprawda, bo ani listu stamtąd, ani on sam tam nigdy nie jeździeł ani słał.
Janowicki, chłopski
syn, służył wśród lisowczyków atakujących w 1619 roku Siedmiogród. Tam brał
udział w złupieniu kilkunastu kościołów. W 1620 roku podwinęła mu się jednak noga
– został pojmany przez górników w Olkuszu, stracił cały łup i wylądował w celi.
Wypuszczony, imał się zbójowania, a potem znów trafił do lisowczyków.
Jastrzębski z
lisowczykami w 1619 roku w Węgrzech łupali kościoły, rok później
rabowali na Śląsku. Temu zdecydowanie pasowała służba w chorągwi – zaczynał od jednego
konia, a po tygodniu rabowania na Śląsku mógł się już na dwanaście koni pisać.
Mieszczanin Mikołaj Karaś miał służyć u Idziego
Kalinowskiego w 1620 i 1623 roku. Po 1624 roku imał się zbójowania, ale ze
słabym skutkiem: kilkanaście razy bywał w
więzieniu i w wieży siadał, a wychodzieł, czasem uciekał.
Dwa synowie Kowalkowskiego, kowala z Pińczowa, zaciągnęli
się po koniu do lisowczyków w 1619
roku, do nich pomóc im łupić i najeżdżać.
I tu łupy były obfite – po tym
chłopom nabrali, i przedać ich dostatek mieli.
Krajkowski ruszył z lisowczykami w 1620 roku, nawydzierał i nakradł chłopom koni, w
kaletach też nazdobywał pieniędzy. Cztery lata później, służąc u rotmistrz Stanisława
Jaroszowskiego, miał mieć 6-konny poczet.
Krajowski miał początkowo w 1620 roku służyć u lisowczyków
za ciurę, jednak już w 1622 roku służeł
na dwa konia między niemiż. Co ciekawe, miał swoisty przydomek, miał się nazywać Kradzioski, że kradł, aleć
i krajał połcie od wieszadeł, choć ich nie on wędzieł.
Jak widać alfabetycznie wylądowałem dopiero przy K, więc w
tym tygodniu pojawi się jeszcze kolejna (a może i dwie?) dziesiątką podobnych
lisowczyków.
Etykiety:
Liber chamorum,
lisowczycy,
Wojna Trzydziestoletnia
wtorek, 6 listopada 2018
Liber chamorum, cz. I - trębacz, łotr okrutny.
Wreszcie wpadło mi w ręce Liber generationis plebeanorum Waleriana Nekandy Trepki, czyli
dzieło znane jako Liber chamorum. Oj
jaka to wspaniała lektura, momentami można wręcz boki zrywać. Znajdujemy tam jednocześnie
dużo ciekawych informacji dotyczących wojskowości, więc będę pełnymi garściami
czerpał z tego na blog. Nowy cykl jak znalazł!
W odsłonie pierwszej zaprezentuje się nam Stanisław Ogrodzeński,
od Ogrodzeńca, zamku pana Fierlejowego[1] w
krakowskiej ziemi. W 1631 roku nasz Staszek miał służyć w armii cesarskiej,
gdzie umiał trąbić na miedzianej trąbie w
chorągwi lisowczyków rotmistrza Adama Skorulskiego. Miał także pełnić funkcję markietana w oddziałach
walczących na Morawach, skąd wywiózł beł
sobie Morawką miasto żony.
Staś miał jednak, jako łotr
okrutny, nader lepkie palce i okradł kilku towarzyszy którym służył. W niemieckim wojsku w Lemborku miasteczku[2] przydybał
go jednak Staniszowski, jeden z okradzionych towarzyszy lisowskich. Tu doszło
do nader ciekawej konfrontacji:
[Staniszowski]
połapieł go wołając: a tuś zdrajco, coś mię okradł! A on też pana chwycieł się
wołając: a tuś francie, coś mię okradł! Pan [Staniszowski] mówi rajcom
[miejskim]: proszę, każcie go wsadzić. A ten też: każcie tego zdrajcę mego
wsadzić. Oni nie wiedzieli, czego się jąć, wsadzieli obudwu pod straż, aż ów
pan posłał do chorągwie, że przyjechali kilkanaście towarzestwa, dali
świadectwo, że służeł panu temu Staniszowskiemu i okradł go ten Ogrodzeński.
Staszek został więc przekazany przez rajców Staniszowskiemu,
ten zaś oddał go pod sąd wojskowy (zapewne chorągwiany). Ogrodzieński wędrował
już na szubienicę, kiedy to wykupił go jego szwagier, nazwiskiem Zakrzoski – co
ciekawe, służący jako dobosz, więc jakoś tak rodzinnie musieli muzykować. Cena
była jednak nader słona, życie Ogrodzieńskiego kosztowało bowiem 2000 złotych. Uratowany
Staszek trafił z powrotem do Polski, gdzie w 1633 roku służył jako trębacz u
Stanisława Lubomirskiego.
Etykiety:
kara śmierci,
Liber chamorum,
lisowczycy,
Wojna Trzydziestoletnia
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)