W bardzo ciekawym artykule prof. Mirosława Nagielskiego Opinia szlachecka o gwardii królewskiej znalazłem
niezwykle interesujący przypadek z sierpnia 1657 roku. W rolach głównych –
dragoni gwardii Jana II Kazimierza (regiment Jana Henryka Bockuma) i nader krewki szlachcic z
Pyzdr, nazwiskiem Stefan Kotarski. Gwardziści, jak i reszta armii koronnej w
tym okresie, mieli zwyczaj nadmiernego eksploatowania wyznaczonych im kwater („stacji”),
nic więc dziwnego że nierzadko dochodziło do rękoczynów. Jak to wyglądało w
Pyzdrach? Kotarski, na widok wkraczającej do jego gospodarstwa kompanii
dragonów kapitana Michała Gutowskiego na
nich zaraz następować począł i słowami zelżywymi onych znieważał, a potem do
szable się porwawszy na nich potężnie przycinał. Na tym jednak bójka się
nie zakończyła, bo jak referował składający skargę porucznik Michał Szauba z
kompanii Gutowskiego, Kotarski następnie do
szlachetnego Jakuba Mazowskiego gefrajtera tejże chorągwie, spokojnie sobie z
drugimi żołdatami stojącego, z pistoletu strzelił i onego niewinnie zabił. W
zamieszaniu szlachcicowi udało się jednak umknąć dragonom i ocalić własny kark.
Na skutek skargi złożonej przez gwardzistów w kancelarii Pyzdr, nałożono jednak
na niego karę („areszt”) na sumę 1000 złotych.
Wojskowość europejska XVI-XVIII wieku [dużo], wargaming historyczny [odrobinę], a także co tam mi jeszcze przyjdzie do głowy...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą morderstwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą morderstwo. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 5 lipca 2016
środa, 7 maja 2014
Rozwód za pomocą siekiery i szabli.
Podczytując sobie po raz kolejny „Prawem i Lewem” Władysława
Łozińskiego (ta lektura chyba nigdy mi się nie znudzi) znalazłem makabryczny,
ale i ciekawy zarazem opis mordu Jakuba Solikowskiego z 1607 roku. Ot, opiszmy
jakiś sarmacki horror wieczorową porą…
Szlachcic nasz został zamordowany przez swoją żonę – Beatę Zawiszankę[1]
- i dwóch spośród sług rękodziejnych: Stasia
i Sienia. Ten drugi został nawet przez
panią przekupiony, mu darowała konia aby
jej w morderstwie pomógł i tajemnicę zachował. Niestety nie wiem co za
udział w zbrodni otrzymał Staś. Opis całego zdarzenia trafił do akt grodzkich
halickich, więc pozwolę sobie przytoczyć obszerny fragment:
Pani pana upoiła tak,
że zaraz spokojnie szedłszy precz usnął. Natenczas kilka razy dziewkę słała,
aby się dowiedziała, jeśli już usnął, a gdy powiedziała, że usnął, zaraz pani z
Stasiem, który z siekierą, a ten Sień z świecą do izby przyszli i tam Staś z
siekierą obuchem w głowę pana uderzył, za którym haniebnym razem nieboszczyk
się porwał, którego porywającego się pani przyległa na nim pierzyną i wespół z
Stasiem dusili, aż go udusili, potem z łoża ściągnąwszy szablą Staś go przebił.
Jak widać nieźle się grupa musiała natrudzić, żeby pan Jakub
wreszcie zszedł z tego padołu łez. Po burzliwej naradzie w kwestii pozbycia się
zwłok – pani Beata chciał utopić zwłoki wraz z koniem[2]
w Dniestrze, pozorując wypadek – ukryto zamordowanego pod mierzwą (słomy lub
sianą) leżącą przy stajni, po czym mordercy spalili tak prowizoryczny stos. Zbrodnia
jednak wydała się, po rozlicznych perturbacjach pani Beata została przez
własnego brata (sic!) wydana trybunałowi i skazana na karę śmierci. Kat ściął
także głowę Sieni, losów tak biegłego w używaniu siekiery i szabli Stasia nie
znam.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)